Rozdział 4

1.2K 47 21
                                    






 - Nie tym razem, Herondale. - zaakcentowałam jego nazwisko i odeszłam. Tak, jak on zrobił to ostatnio.

 Ciekawiło mnie to, jak się czuje po otrzymaniu prawdopodobnie pierwszego kosza w swoim życiu. W końcu wielkiemu James'owi się nie odmawiało. Nie odmawiała mu żadna dziewczyna. Wręcz przeciwnie, wszystkie ustawiały się do niego w kolejce. Jednak, bardziej ciekawiły mnie jego zamiary. Tym razem wokół nas nie było nikogo, a on chciał mnie pocałować. Tak mi się wydaje. Być może chciał tylko zagrać ze mną. Pobawić się mną jak zabawką i zostawić. Lecz tym razem przegrał, bo to ja odeszłam od niego.

*******

 Następne dni mijały mi na nauce, jedzeniu i spaniu. W szkole nie widziałam ani Will'a, ani James'a. Will odrzucał ode mnie wszelkie połączenia, ale czemu się dziwię. Widział co widział. Jego dziewczynę całującą się z elitą szkoły. Jednak nie znał wszystkich szczegółów. Nie mógł mnie oceniać, po tym urywku który zobaczył i przysięgłam sobie, że dziś z nim porozmawiam. 

 Wstałam z łóżka i zaczęłam się szykować. Wyglądałam jak jedna wielka masakra, więc nałożyłam na siebie trochę makeup'u i przebrałam się w jeansy i bluzę. Klasycznie. Zeszłam po schodach, by zawiadomić mamę, że wychodzę, lecz jej nie zastałam. Napisałam więc do Lizzy, ubrałam moje vansy i wyszłam. 

 Po kilku minutach znajdowałam się pod domem Will'a. Mieszkał w małym bloku, odrobinę obskurnym. Wspięłam się na trzecie piętro i zapukałam do drzwi. Nic. Żadnego odzewu. Kto, by się spodziewał. Zapukałam, więc jeszcze raz. Znów nic.

 - Will. Chce ci wszystko wytłumaczyć. Proszę, porozmawiaj ze mną. - mówiłam do drzwi. Naprawdę nie zamierzałam się stąd ruszyć póki mi nie otworzy. Na moje szczęście, byłam bardzo uparta.

  Po kilku sekundach usłyszałam przekręcanie klucza w zamku. Połowa sukcesu. Została jeszcze tylko druga połowa, niestety ta trudniejsza. Powiedziałam sobie w duchu, że dam radę i spojrzałam na Will'a.

 -Wchodź. - powiedział. Wyglądał jakby nie spał od kilku dni. Miał przekrwione oczy i straszne cienie pod oczami. Jego zwykle piękne, bujne brązowe włosy były w ogromnym nieładzie, a cera była bardzo blada.

 W jego mieszkaniu panował ogromny bałagan. Wszędzie rzucały się ubrania i butelki od piw. Zazwyczaj Will nie pil sporo. Oczywiście umiał bawić się na imprezach, ale nigdy nie widziałam, żeby wypił, aż tyle sam.

 - Will, przysięgam ci, że to nie było tak jak myślisz. - spojrzałam na jego twarz. Czekał, aż rozwinę swoją wypowiedź, więc kontynuowałam. - Jak wiesz Jessica zerwała z James'em i chodzi teraz z Charli'm. Tego dnia, James ich zauważył obściskujących się na korytarzu. Niespodziewanie podszedł do mnie i....  mnie pocałował. Wiem jak to wyglądało, ale przysięgam, że nic to dla mnie nie znaczyło i chce być z tobą. - po moim monologu spojrzałam mu w oczy. Nie wyrażały nic. Jakby scenariusz tej rozmowy rozgrywał się w jego głowie, już wiele razy. Wyczekiwałam tylko, aż coś odpowie.

 - Powiedz mi jedno. - czekałam, ze zniecierpliwieniem na jego pytanie. - Dlaczego, go nie odepchnęłaś. Dlaczego mu nie powiedziałaś, żeby zostawił cię w świętym spokoju. - powiedział z bólem w oczach. Ten widok tak bardzo łamał mi serce.

 - Will, ja... ja nie wiem. Powinnam, go odepchnąć i powiedzieć, że kocham ciebie i to z tobą chcę być. - mówiłam. Potwornie bałam się jego reakcji.

 - Ale zrobiłaś co innego Bethany. - odparł. Jeszcze nigdy nie słyszałam mojego pełnego imienia wypowiedzianego przez niego. Zabrzmiało jak szkarada. - Jak mam ci po tym wszystkim zaufać? - mówił do mnie, lecz miałam wrażenie, że w większej części mówił do siebie.

One more time, pleaseTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang