Rozdział 9

1.3K 42 12
                                    



Stwierdziłam, że lepiej żyło mi się bez tej wiadomości. To by wyjaśniało skąd mamy tyle pieniędzy. Moje serce zaczęło bić szybciej, a oddech przyśpieszył. Wolałam obraz mojego taty, które zarabia pieniądze na delegacjach. Okazało się jednak, że jestem córką osoby, która organizuje nielegalne wyścigi. Jakby tego było mało, ktoś chce się na nim zemścić. Wtedy naprawdę zaczęłam się martwić, że nie dożyje osiemnastki.

Wszyscy oczekiwali mojej reakcji. Trzy pary oczu były wlepione prosto we mnie, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.

- Podsumowując. - zaczęłam próbując zebrać myśli. - Mój ojciec jest jednym z szefów nielegalnych wyścigów. Kiedyś jego wspólnik podkradał mu kasę i teraz chce się zemścić, przez co uczepił się mnie. Dobrze rozumiem? - zapytałam by się upewnić.

 - Dokładnie tak. - potwierdził ojciec.

 Mój mózg przyswajał wiele dziwnych informacji, ale te przebiły wszystko. Kiedyś narzekałam, że moje życie było nudne. Patrząc na to, kim jest mój ojciec i jakich ma byłych znajomych, chciałam wrócić do tamtego życia. 

 Kiedy byłam mniejsza, moim jedynym problemem był brak przyjaciół. Moją jedyną przyjaciółką od zawsze była April. Poza nią nigdy nie miałam nikogo. Dzieci uważały mnie za nadętą i wysoko postawioną laleczkę. Z tym drugim musiałam się zgodzić. Jak podrosłam, zaczęłam chodzić na imprezy. W tamtym okresie, wydawało mi się, że mam wielu przyjaciół na których mogę polegać, jednak z czasem okazało się, że tak nie było. Byli to tylko znajomi do picia na imprezach. Ściągali mnie na dno, więc wraz z zakończeniem mojej ery imprez, zakończył się kontakt z nimi.

 - Jesteś tam? - zapytał James. 

 Przez ten natłok informacji, kompletnie o nim zapomniałam. Najwyraźniej na chwilę mnie odcięło od rzeczywistości. Wszyscy na nowo się na mnie spojrzeli.

 - Tak, już wróciłam. - odpowiedziałam.

 - Dobrze, w związku z tym, że Andrew jest niebezpieczny i najwidoczniej obrał sobie ciebie za cel. - mówił George. - Musisz być teraz bardzo ostrożna. Zero chodzenia samej po mieście. 

 Najwidoczniej moje życie miało zostać zamknięte w klatce. Dlaczego ja musiałam cierpieć, przez ich problemy? 

 - Dobrze tato. - odpowiedziałam. 

 - A James będzie cię wszędzie odprowadzał. - powiedział i spojrzał na James'a. Ten tylko kiwnął głową. Miałam wrażenie, że się przesłyszałam. - Będzie chodził z tobą do szkoły, do domu, a nawet do sklepu. Zrozumiano? - popatrzył na mnie.

 Super. Nie dosyć, że moje życie prywatne miał ulec zniszczeniu, jeszcze miałam mieć niańkę. W dodatku tą niańką miał być James. Po prostu świetnie. 

 - Ale tato... - zaczęłam, lecz nie dane było mi skończyć. 

 - Zrozumiano? - powtórzył raz jeszcze. 

 Najwidoczniej nie było mowy o zmianie jego decyzji. Nie mogłam odpowiedzieć nic innego.

 - Zrozumiano. - wymamrotałam.

 Spojrzałam na James'a, który o dziwno wydawał się zadowolony. Miałam wrażenie, że już przyjeżdżając tu, wiedział co będzie musiał robić. Zapowiadały się bardzo długie tygodnie. 

 - A co z Lizzy? - przypomniałam sobie, że nie tylko ja jestem zagrożona. - Przecież też jest twoją córką. - powiedziałam. 

 Ojciec miał już gotową odpowiedź. 

One more time, pleaseDonde viven las historias. Descúbrelo ahora