4.

167 18 1
                                    

Do domu wróciłam kilka minut po godzinie trzeciej. Podobało mi się to, że zakończenie tego spotkania nie odbyło się w białej, nieskazitelnej pościeli. Nie wiem, czy mogłam wiązać z tym coś więcej, ale bardzo chciałam. Rodzice bawili się bardzo dobrze, bo pusta butelka po szampanie przywitała mnie w kuchni. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Szybki prysznic
i postanowiłam położyć się spać, choć czułam że ciężko będzie mi zasnąć. Od czasów studiów nie spotykałam się z nikim na stałe, z nadzieją stworzenia relacji. Przelotne relacje w pewnym etapie były normalne, ale to też męczy. Gdy leżałam w łóżku i przeglądałam jeszcze instagrama dostałam wiadomość z numeru, który dzisiaj dodałam do kontaktów.

"Jeśli nie śpisz, to zaśnij i śnij o mnie."

Nie zdążyłam otworzyć panelu wiadomości, gdy pojawiła się kolejna.

"Ja będę śnić o tobie. xo"

Położyłam się tak, że nad sobą miałam sufit i zacisnęłam mocno powieki. Jak mam z tym walczyć? Nie chce zauroczyć się w facecie, którego znam nie całą dobę. Poczułam strach przed odrzuceniem i nieszczęściem, gdy bardziej się zaangażuje. Nie wiedziałam co mu odpisać, a nie chciałam go zostawiać bez wiadomości.

"Zdecydowanie mam nadzieje, że to będzie sen na jawie..."


Nie czekałam na odpowiedź, bo przyciąganie w moim łóżku było szalone i zasnęłam. A rano na prawdę czułam się wypoczęta, mimo że mój budzik postanowił obudzić mnie o godzin dziewiątej. Dojazd do rodzinnego domu mojej mamy zajmował około trzech godzin, więc musieliśmy wyjechać o przyzwoitej godzinie, aby zdążyć na obiad. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. Mama krzątała się w kuchni, a tata pił kawę na słonecznym tarasie.

-Dzień dobry.- Uśmiechnęłam się do niej i zajrzałam do lodówki po gotowy koktajl z truskawek.

-Dzień dobry. Późno wróciłaś co?

-Około trzeciej. Co u Sary i Jamesa?- Zabrała kubek z kawą i usiadła przy wyspie kuchennej. Czułam, że obserwuje mnie uważnie.

-Dobrze. Sprzedają dom i kupują mieszkanie w centrum. Queens już im się znudziło.- Zapełniłam wysoką szklankę, a resztę koktajlu włożyłam ponownie do lodówki. Włożyłam słomkę i zdecydowanie był orzeźwiający po pierwszym spróbowaniu.- A ty jak tam? Jak kolacja?

-Byliśmy we włoskiej restauracji. Specjalne menu... Wino...- Mama uśmiechnęła się szeroko.- Spacer po Time Square...

-Pocałunek?- Oparła głowę o rękę, a ja czułam, że zrobiłam się czerwona.- Czyli pocałunek. Serce amerykanki zostało skutecznie ustrzelone i schwytane.

-Pokazał mi swoje mieszkanie na Manhattanie, zagrał na fortepianie i dużo rozmawialiśmy.

-Cieszysz się z takiego zakończenia? Ty tutaj on tam.- Spojrzała na mnie badawczo, a ja w sumie nie zastanawiałam się nad tym.

-Nie wiem, ale czuje się okej. Jeśli to coś prawdziwego, to zobaczę jak to się rozwinie.- Mama uśmiechnęła się i zabrawszy kawę wyszłyśmy razem na taras do taty. Siedzieliśmy
i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.


Około godziny dwunastej wyjechaliśmy do dziadków, a ja zabrałam ze sobą komputer
i postanowiłam poedytować zdjęcia. Zdjęcie Lewisa z Roscoe było chyba najlepszym jakie zrobiłam wczoraj. Wyszło totalnie naturalnie i fajnie się to oglądało. Zrobiłam rolkę
z przechodzeniem chmur i nimi. Gdy byliśmy już w połowie drogi, mój telefon rozbudził się wiadomością od towarzysza wczorajszego wieczoru. Wysłał mi zdjęcie zielonego koktajlu na swoim tarasie. To jedna z rzeczy, których mu na pewno zazdroszczę. Codzienny widok na cały Manhattan. Odesłałam mu zdjęcie mojego komputera i programu z wrzuconym zdjęciem do edycji.

As long as you love me, babyWhere stories live. Discover now