5.

123 19 2
                                    

Poniedziałek rano był trudny, ale było warto spędzić kilka godzin więcej z Lu. Oglądaliśmy filmy z uniwersum Marvela i cieszyłam się, że jest totalna lekkość w naszej znajomości. Szkoda, że w środku tygodnia wyjeżdża, ale każda bańka mydlana kiedyś musi pęknąć. Moja właśnie skutecznie ulatuje, w szczególności że słyszę nachalnie dzwoniący budzik. Zerknęłam w dzwoniący telefon i wyłączyłam budzik.

-Dzień dobry poniedziałek.- Przetarłam oczy i wstałam, aby wziąć prysznic i ogarnąć się do pracy. Dzisiaj miałam napięty grafik, bo poniedziałki to mnóstwo spotkań i jeszcze sesja. Nie mogłam z głowy wyrzucić Lewisa. Stałam jak obłąkana pod prysznicem i zastanawiałam się co on robi, o czym myśli. Widząc jego obraz od razu na pierwszy plan wchodziły jego usta, które na prawdę dobrze całują. Zdecydowanie dopadło mnie szerokopojęte zauroczenie. Gdy w końcu dotarłam do rzeczywistości prysznic był ekspresowy. Włosy, makijaż, zerknęłam na szafę i wybrałam wygodne mom jeansy, biały prosty t-shirt. Ubierając skarpetki zerknęłam na krzesło z bluzą, która została mi podarowana wieczór wcześniej. Podeszłam do niej i przykładając delikatnie nos dalej czułam, że ma na sobie zapach przystojnego mężczyzny, który nosił tą bluzę. Odłożyłam ją do szafy, aby przypadkiem mojej mamie nie ubzdurało się, że chce ją wyprać i będzie pachnieć świeżym praniem a nie Lewisem. Zabrałam swój kalendarz i komputer i szybko zbiegłam na dół. Tata z mamą krzątali się po kuchni.

-Dzień dobry wszystkim.

-Dzień dobry. Jak minął ci wieczór?

-Bardzo miło.- Zerknęłam na tatę, który czytał poranną prasę.- A jak wam minął wieczór?

-Bardzo miło.- Mama uśmiechnęła się i podała mi filiżankę z kawą.- Czy czekać na ciebie z obiadem?

-Mam dzisiaj sesje, więc nie do końca wiem o której wrócę do domu.

-A widzisz się dzisiaj z Lewisem?

-Nie mam pojęcia.- Gdy wypowiadałam to zdanie, miałam wrażenie że mama się na mnie dziwnie patrzy. Z drugiej strony ile można się spotykać. Pewnie on też ma pracę, zobowiązania czy cokolwiek robi innego w życiu. Przy kawie ogarnęłam wszystko to co ewentualnie wpadło w weekend w redakcji, uzupełniłam kalendarz. Około godziny dziewiątej ruszyłam do redakcji. Pogoda była dzisiaj cudowna. Idealna na spędzanie lata w mieście. Mrożona kawa była cudownym towarzyszem w drodze do pracy.

-Gdzie zniknęłaś na cały weekend?!- Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Kate, którą słońce zdecydowanie nie oszczędziło w ten weekend. Mocno ją przytuliłam i weszłyśmy do redakcji.- To co odpowiesz mi na pytanie?

-Poznałam kogoś i spędziłam z nim trochę czasu w weekend...- Przeciągałam każde słowo, bo nie do końca wiedziałam jak ubrać to w słowa. Znam Kate i nie chciałam, aby zaraz zaczęła się ekscytować i planować ślub.

-To ten tajemniczy mężczyzna z Time Square?- Spojrzała na mnie wzrokiem flirciary i delikatnie unosiła brwi do góry.

-Nie rób tak przy mężu.- Zaczęłam się śmiać.- Tak, to on.

-Podoba ci się?- Odłożyłyśmy rzeczy na swoje biurka i widziałam jak mnie lustruje, a ja od razu przed oczami miałam jego piękne pełne usta i te oczy. Przygryzłam wargę i na pewno moje policzki były lekko czerwone.- Nie musisz odpowiadać.

-Nie nastawiam się na nic. Zobaczymy co będzie. A ty? Opalona?- Zaczęła się śmiać i opowiadać o weekendzie z mężem. Słuchałam ją z totalnym zaciekawieniem i bardzo cieszyłam się, że spędzili miło czas. Szczególnie, że on niebawem wyjeżdża i na pewno nie będzie to dla nich sytuacja łatwa i przyjemna. Po plotkach zajęłam się pracą i przygotowaniem do cotygodniowego meetingu z szefową. A po nim obróbka zdjęć i sesja. Totalnie nudny poniedziałek w Vanity Fair.

Gdy pakowałam swoje rzeczy do torby, aby zakończyć swój dzień pracy przy moim biurku pojawiła się Anna, moja szefowa i wielka inspiracja jeśli chodzi o robienie zdjęć. Fantastyczne jest to, że moja redaktor naczelna właśnie zaczynała od prostej obróbki zdjęć, a zaszła niezwykle daleko. Jej jedno zdjęcie nawet moi rodzice mają powieszone w letnim domku w LA, a licytowali je bardzo dzielnie. Jest super profesjonalną szefową, ale jeszcze wspanialszą artystką.

-M. Co myślisz to czy to?- Spojrzałam na nią i zobaczyłam, że w ręce trzyma dwa zdjęcia. Zamknęłam torebkę i złapałam zdjęcia do ręki. No i wtedy zamarłam. Obrabiałam te zdjęcia w piątek i totalnie miałam wrażenie, że twarz Lewisa jest mi znana. No to teraz mam odpowiedź.- Wszystko okej?

-Tak. Oba są świetne. Ale wydaje mi się, że to przy aucie będzie idealnie pasować na okładkę.- Oddałam jej zdjęcia i no byłam
w szoku. Totalnie nie ułożyłam żadnych puzzli
w głowie na temat tego człowieka, bo tak dobrze mi się z nim spędzało czas, że totalnie tego nie potrzebowałam. Starałam się, aby moja mimika była totalnie naturalna i nie przejawiała nic. Zero sensacji, tego na pewno nie potrzebuje.

-Świetny facet wiesz Mia? Uwielbiam robić z nim okładki.- Spojrzała na mnie uśmiechnięta i udała się w stronę swojego gabinetu.

-I świetnie całuje.- Wyszeptałam i zabrałam swoje rzeczy. Zamówiłam ubera i wróciłam do domu, w którym zastałam klub książki. Oho... Szybkie zabranie kilkunastu rolek sushi z pięknego bufetu przygotowanego przez moją rodzicielkę i uciekłam na górę do swojego pokoju. Jedząc sushi i oglądając jeden z vlogów mojej koleżanki na YouTube, która pokazywała uroki Nowego Jorku, rozmyślałam o tym wszystkim... Choć raczej rozmyślałam o nim. Totalnie zaczęło mi się składać wszystko w całość, szczególnie jego mieszkanie i te zdjęcia z wyścigów i kaski i nagrody. W życiu po tym jak siebie przestawił nie podejrzewałabym, że jest tak bardzo utalentowanym i sławnym człowiekim. No i, że na prawdę jest jednym z najlepszych kierowców w historii. Byłam w szoku, ale te informacje raczej były przyjemne. Gorzej jakby okazał się seryjnym mordercą, albo narkotykowym baronem. Z rozmyślań wyrwało mnie delikatne pukanie do drzwi.

-Możesz wejść.- Nacisnęłam spacje i zerknęłam na drzwi.

-Skoczymy na ramen?- Tata spojrzał na mnie
z pełnym uśmiechem. Uwielbiamy razem chodzić na ramen.

-Możemy.- Zamknęłam komputer, zabrałam telefon i kurtkę i wyszłam za nim. Klub książki raczej nie miał zamiaru kończyć swojego uroczego spotkania zakrapianego czerwonym winem, więc wypad na ramen był idealnym pomysłem.- Jak minął ci poniedziałek?

-Przyjemnie. W pracy stabilnie, więc wszystko idzie do przodu. A tobie? Jak sesja?

-Bardzo przyjemny dzień. Sesja cudowna, uwielbiam robić piękne portrety. Moja dzisiejsza modelka była na prawdę piękna
i pozowanie wyszło jej totalnie naturalnie. Poniedziałek odhaczony jako dobry.- Zaśmiałam się i zaczęliśmy gadać o sprawach społecznych dziejących się w naszym mieście.

Ramen był cudowny, jak zawsze. Gdy kładłam się spać, zastanawiałam się tylko co u Lewisa. Nie rozmawialiśmy cały dzień, ale przecież nie byliśmy do niczego zobowiązani wobec siebie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 18, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

As long as you love me, babyWhere stories live. Discover now