*12*

90 7 0
                                    

  *Pochyła czcionka- wspomnienie

Był wilgotny i chłodny październikowy poranek. Jeden z tych, gdy zanosi się na deszcz, a z nieba ostatecznie nie spada ani jedna kropla. Emilia weszła wolnym krokiem do parku, gdzie półnagie gałęzie nad jej głową upuszczały ostatnie liście, przez co ziemia wyglądała jakby ktoś celowo udekorował ją kolorowymi pędami. Nastolatka z lekkim uśmiechem uznała, że o wiele bardziej woli jesień w Polsce niż w Nowym Jorku. Chociaż kochała widok z okna swojego pokoju przepięknego o tej porze roku Central Parku, wolała spokój i cieszę jaka panowała tutaj.

Dziewczyna oplotła się ciaśniej wełnianym szalikiem, ochraniając się przed natrętnym wiatrem i obciągając krótką kurtkę. Musiała wybrać się na zakupy. Rodzice systematycznie wysyłali jej pieniądze, dlatego na ich brak nie mogła narzekać.

Dziewczyna usiadła na jednej z pustych, drewnianych ławek i przypomniała sobie rozmowę z Bartkiem, którą odbyła w nocy.

Powiedział po paru wykrętach:

- Podobasz mi się i nie zamierzam dłużej udawać, że tak nie jest.

Wtedy dziewczyna poczuła, jak nie może się ruszyć ani niczego powiedzieć. W głowie szumiały jej słowa Dagmary.

- Rozumiem twoje milczenie. Jeżeli traktujesz mnie jak przyjaciela i brata swojej przyjaciółki to po prostu to powiedz- na początku patrzył jej w oczy, ale później wzrok wbity miał w swoje kolana ukryte pod jasnymi jeansami.- Oszczędzę sobie upokorzenia.

- Ty.. chcesz być ze mną?- wydukała Emilia. Ona w przeciwieństwie do niego, ciągle patrzyła tylko i wyłącznie na chłopaka.

- Oczywiście. Co więcej, pierwszy raz w życiu bałem się to powiedzieć na głos- uśmiechnął się delikatnie. Bartkowi pierwszy raz zdarzyła się taka sytuacja i czuł się bardzo zakłopotany. Zawsze to dziewczyny o niego zabiegały i nigdy nawet się nie zastanawiał, jak to jest, kiedy role się odwracają.

- Mówisz poważnie?- wciąż nie mogła uwierzyć własnym uszom. W duszy nie mogła posiąść się ze szczęścia, ale musiała stawiać małe kroczki. Nie chciała popsuć relacji między nimi, a słów, które były wypowiadane, nie dało się już cofnąć.

- Jak najbardziej- powiedział to pewnie.- Już kilkukrotnie w garażu podczas próby chciałem jakoś.. sam nie wiem.. zacząć ten temat, ale wierz lub nie, pierwszy raz w życiu bałem się odrzucenia- wyznał- Czuję się głupio.

W między czasie Emilia zobaczyła, że Bartek nie trzymał już jej ręki.

- Szczerze mówiąc, cały ten czas tylko czekałam na twój znak- odezwała się dziewczyna i poczuła jak oblewa ją rumieniec. Na szczęście w pokoju było na tyle ciemno, że chłopak nie mógł tego zauważyć. Jedynie poświata księżyca dawała trochę jasności, padając na jego twarz, dzięki czemu to Emilia widziała wszystkie jego reakcje.

Usłyszała chichot Bartka i sama się uśmiechnęła.

- W takim razie..- zaczął.- Spróbujemy?

Chwilę milczała. Wciąż się bała. Obawiała się późniejszego odrzucenia, cierpienia.. Ale później przypominała sobie wszystkie chwile z nim. On nie był taki. Nigdy nie zrobiłby jej krzywdy, prawda? Najgorszym w tym wszystkim był fakt, że nie miała pojęcia, co robić. Nikt nie przygotował ją na pierwszy związek ze starszym od siebie cztery lata chłopakiem.

- I nie mówisz tego wszystkiego tylko dlatego, że jestem z Nowego Jorku, moi rodzice są znani i chcesz zdobyć uznanie w oczach kolegów?- tego też się skrycie obawiała.

OKNO NA NOWY ŚWIAT | YA [ZAKOŃCZONA]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora