*18*

84 6 2
                                    

Któregoś dnia pod koniec maja rozpoczęła się przeprowadzka nowej rodziny do domu Formańkich, co wywołało niemałe zaciekawienie u sąsiadów. Nikt ich nie znał, więc byli ciekawi, kto zamieszka w ich sąsiedztwie. Ciekawość nie ominęła także Emilii, która co jakiś czas wyglądała przez okno tylko po to, żeby zobaczyć kolejne samochody ciężarowe firmy od przeprowadzek.

Zielonka umówiła się w końcu z Olivią po południu, żeby tylko nie siedzieć w domu. Dla zabicia czasu przed wyjściem włączyła swoją pocztę i zaczęła odczytywać wiadomości. Pierwsza, najnowsza była od Klary, która wysłała jej zdjęcia z urodzin. Kiedy Emilia zaczęła je oglądać, szeroki uśmiech nie schodził jej z twarzy. Bardzo dobrze wspominała swoją imprezę urodzinową. W końcu była to pierwsza, jaką spędziła ze znajomymi. Kolejna wiadomość była od... Kamila! Nastolatce spad kamień z serca. Nie zapomniał. Mężczyzna napisał jej słowa życzeń i pozdrowień, a ona szybko odpisała mu bardzo miłego maila. Jake także napisał jej wiadomość z życzeniami. Nie zadzwonił, myśląc, że Emilia będzie miała zajęty dzień.

Jednak ostatnia wiadomość zaskoczyła ją najbardziej. Dostała ją od Sama, ale nie było tam mowy o jej urodzinach, bo skąd mógłby o nich wiedzieć? Pisał, że martwi się o Dagmarę, która od jakiegoś czasu nie odpisuje na jego wiadomości, zmieniła numer i nie daje znaku życia. Dziewczyna nawet nie wiedziała, że po powrocie z Nowego Jorku ta dwójka utrzymywała ze sobą kontakt. Miała nawet wyrzuty sumienia, że za bardzo skupiła się na Bartku.

Zawahała się przed odpisaniem, ale ostatecznie zmobilizowała się i wystukała na klawiaturze, że także nie ma z nią kontaktu, bo ta się przeprowadziła.

Po południu, w umówionym miejscu i czasie, Emilia spotkała się z Olivią. Pochodziły trochę po sklepach, ale nic nie kupiły. Wolały porozmawiać i powygłupiać się, przymierzając nawet te beznadziejne ubrania.

- Zjedzmy coś. Chodźmy na naleśniki. Ja stawiam- zaproponowała Olivia, ciągnąc Emilię w kierunku naleśnikarni; były tam i takie z gruszkami, i z jeżynami, nie mówiąc o klasycznych z białym serem oraz potwornie słodkich z nutellą.

- Chodźmy szybciej. Umieram z głodu- pospieszała ją.- Jaki chcesz?- spytała, kiedy doszły do bistro.

- Z truskawkami.

- A ja wezmę dwa. Poproszę na wierzch bardzo dużo bitej śmietany!- zawołała.- I trochę tych czekoladowych wiórków, jak można.

- Można, można- odpowiedział właściciel z czerwoną twarzą.

Usiadły przy jednym ze stolików na zewnątrz i zaczęły jeść. Pogoda rozpieszczała i z dnia na dzień robiło się coraz cieplej.

- Musimy porozmawiać- powiedziała Olivia poważnie.- O tobie- dodała, przełykając kęs naleśnika.

- O mnie?- zdziwiła się Emilia.

- Tak. Zauważyłam, że odkąd wyjechali Formańscy, jesteś pozamykana, jak stara wieża. Na cztery spusty!- nie patyczkowała się.

- Stara wieża?- poczuła się lekko sfrustrowana.- Jak to?

- Tak to!- rzuciła.- Na kilometr widać, że się zawiodłaś, rozczarowałaś. Na twarzy masz to napisane- chyba nawet się nie zorientowała, kiedy zaczęła mówić po angielsku.

- Naprawdę?

- No naprawdę. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ilu chłopaków chociażby ze szkoły, się za tobą ogląda. Daliby wszystko, żebyś poszła z nimi na jakąś imprezę, a ty nigdy nie czaisz, o co im chodzi.

Emilia uświadomiła sobie, że rzeczywiście kilka razy zdarzyło się, że jeszcze podczas zajęć w szkole, podchodził do nich jakiś znajomy znajomego i proponował wyjście. Emilia za każdym razem odmawiała, tłumacząc się nauką, ale nie przypuszczała, że były to propozycje skierowanie do niej. Była przekonana, że tyczyły się całej grupy. Nie zwróciła nawet uwagi, że nikt nigdy na taką imprezę nie poszedł po tym jak ona sama odmawiała.

OKNO NA NOWY ŚWIAT | YA [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz