III - Złocisty to kolor piękna

1.2K 177 27
                                    

- Nie rozumiem po co mi taka duża eskorta - westchnęła kobieta stojąca przy oknie. - Przecież umiem o siebie zadbać.

Korpulentna służąca rzuciła okiem ma dziedziniec.

- Czasy są niebezpieczne, pani. Przydadzą się silni obrońcy - powiedziała pewna siebie.

Kobieta stojąca przy oknie odwróciła twarz w jej stronę. Miała może trochę ponad dwadzieścia lat. Była piękna. Brązowe, niemal kasztanowe, kręcone włosy sięgały prawie do ramion i otaczały bladą, śliczną twarz. Złociste oczy były przepełnione nieziemskim blaskiem. Iris uniosła delikatnie kąciki pełnych, idealnie wykrojonych ust.

- Gdyby byli chociaż interesujący... - rzekła delikatnym, zmysłowym głosem. - Znam ich prawie wszystkich, Luizo. Są na służbie u mego ojca.

Luiza poprawiła brązowo-siwy kok i podparła się pod boki. Popatrzyła na królewnę bystro, a w jej jasnozielonych oczach coś błysnęło. Zmrużyła powieki.

- Tacy są bardziej zaufani - stwierdziła.

- Ale nudni - dokończyła Iris.

- Nie martw się, pani - pocieszyła ją kobiecina. - Z moją córką nuda ci nie grozi.

Iris tylko ponownie westchnęła i znowu skierowała wzrok w stronę dziedzińca. Jej uwagę przyciągnęła postać stojąca w cieniu, odziana w brązowy płaszcz. Z powodu kaptura naciągniętego na twarz królewna nie widziała oczu tej osoby, ale była pewna, że jej głównym zajęciem jest obserwowanie wydarzeń rozgrywających się dookoła. Iris uniosła wąskie brwi.

- Któż to? - zapytała cicho. - Znasz go, Luizo? - zwróciła się głośniej do służącej.

Ta przerwała swoje zajęcie, czyli pakowanie bagaży, i ponownie podeszła do okna. Rzuciła okiem w stronę wskazywaną przez królewską córkę i otworzyła szeroko oczy, zaskoczona i przerażona jednocześnie. Cofnęła się o krok i złożyła ręce w geście załamania. Iris zdziwiona jej reakcją uniosła brwi jeszcze wyżej w niemym pytaniu, a gdy przez kilka chwil nie otrzymała odpowiedzi zmieszała się nieco. Widok przestraszonej Luizy był doprawdy komiczny, jednak młoda kobieta zachowała powagę, mimo iż wiedziała, że służąca ma niekiedy skłonność do przesady.

- To Braver - powiadomiła w końcu zielonooka jednym tchem.

- Kto? - spytała Iris, niepewna czy powinna znać odpowiedź na to pytanie.

- Toż to najgorszy nikczemnik w królestwie! Naprawdę nie słyszałaś o nim, pani? Z zimną krwią okrada i morduje niewinnych ludzi.

Ogromnie zaintrygowana królewna jeszcze raz przyjrzała się temu mężczyźnie. Czuła, że dzięki niemu wędrówka będzie ciekawsza. Jej rozmyślania przerwała Luiza, która raptownie zbladła, jakby coś sobie uprzytomniła.

- Ale niech mi nikt nie mówi, że on będzie należał do eskorty! - wykrzyknęła.

- Na to wygląda - odparła niewzruszenie złocistooka kobieta. W głębi serca miała nadzieję, że ten Braver będzie jej towarzyszył.

W tej chwili do komnaty wpadła młoda dziewczyna z burzą jasnych włosów i zielonymi oczami. Była bardzo podobna do Luizy, tylko szczuplejsza.

- Coś się stało, matko? - zapytała widząc grymas niesmaku na twarzy korpulentnej kobiety.

Ta tylko wskazała za okno. Zaciekawione dziewczę oparło się o kamienny parapet, a gdy ujrzało to co pokazywała jej matka nieomal nie spadła na dziedziniec.

- A cóż on robi w zamku?! - wykrzyknęła, ale natychmiast zdała sobie sprawę, że w ten sposób może ściągnąć uwagę obiektu jej zainteresowania oraz innych ludzi zgromadzonych pod oknem i wycofała się w głąb komnaty.

ObrońcaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon