Rozdział 34 Genialny umysł

7 3 0
                                    

Aubrey

Zawsze mi powtarzano, że trzeba słuchać starszych, bo oni są rozsądni, mądrzy i bla bla bla. Okazało się, że starsi mogą doprowadzić mnie do śmierci.

Wciąż się zastanawiam jakim cudem ja Aubrey znajduję się w ogrodach królewskich i mam w planach włamać się i zhakować system królewski.

Choć na pewno będzie to ciekawsze, niż siedzenie w domu i słuchanie jak to ja musze się uczyć o jakiejś chemii czy fizyce. Choć w porównaniu do nich wszystko wydaje się lepsze.

Zatrzymaliśmy się obok jednej z wież.

-Gotowa?

-Od urodzenia, braciszku.

Uśmiechnęłam się szeroko.

Ruszyliśmy biegiem i zatrzymaliśmy się tuż za drzwiami stajni.

-Gdzie wejście? – zapytałam.

-Za stajnią, pod wielkim drzewem. Podobno.

-To do roboty.

Ruszyłam się, ale on chwycił mnie za ramię.

-Trzeba zobaczyć, czy teren jest bezpieczny.

Przewróciłam oczami, ale i tak schowałam się w cieniu.

-Czekasz.

Kiwnęłam głową.

Nienawidziłam, jak się rządził, ale sytuacja była trochę inna więc już się nie kłóciłam.

Wyszedł, a po chwili usłyszałam swoje imię. Ruszyłam śladami za nim.

Przeszliśmy wokół stajni i zatrzymaliśmy się na jej tyłach. Było tu kilka drzew.

-Podobno pod młodym drzewem.

-Wszystkie są stare. -zauważyłam.

-To szukamy pod.

Ekstra.

Czemu nikt nie przewidział, że kilka set lat temu drzewo może było młode, ale urosło.

Zaczęłam się schylać i dotykać podłoża.

Po kilku minutach wstałam i się wyprostowałam. Plecy już mnie bolały.

To jakoś dziwne, by było, że klapa byłaby pod losowym drzewem. Za łatwo byłoby to odkryć. Coś z nim musiało być.

Rozejrzałam się i coś przykuło moją uwagę.

Była to studnia.

-Studnia. – szepnęłam.

-Co?

Słychać było w jego głosie jakby mówił, czy muszę mu w tej chwili zawracać głowę bzdetami.

-Przejście jest w studni.

-Ale...

-Nik, sprawdźmy to. Proszę.

Może on mi kiedyś uwierzyć?!

Nie wyglądał na zadowolonego, ale kiwnął głową.

Ruszyłam do tego miejsca i chwyciłam jeden z kamyczków. Wrzuciłam go.

Usłyszałam uderzenie o ziemię.

-Nie ma wody.

Uśmiechnęłam się.

-Ale to nie oznacza, że to przejście. - stwierdził.

Przewróciłam oczami.

Spuściłam wiadro i zaczęłam schodzić po linię.

VeniWhere stories live. Discover now