Rozmowa

124 11 14
                                    

Razem z Aresem udałam się do domu jego babci. Była to mała posiadłość na obrzeżach Mission Beach, ale miała w sobie jakiś uzależniający czar. Pani Emily bardzo miło mnie przywitała. Zdziwiło mnie to jak bardzo różni się od swojego wnuczka. Była drobną brunetką, a na jej nosie wisiały okulary, które służyły jej do czytania. Chłopak zapytał czy mogłabym przez jakiś czas z nią zamieszkać.Zgodziła się od razu. Nawet przytuliła mnie kiedy dowiedziała się dlaczego nie mam gdzie mieszkać. Widziałam jak Ares przewraca oczami. Zapewne jak najszybciej chciał wrócić na imprezę z której wyrwał się tylko po to aby mnie tutaj przywieźć. Po chwili opuścił dom, a kobieta zaprowadziła mnie do pokoju, który miałam aktualnie zamieszkiwać. Był mały, ale bardzo przytulny. Ściany pomalowane były na jasny odcień szarości. Podłoga wykonana została z ciemno brązowych desek. Na samym środku, niedaleko okna stało sporych rozmiarów łóżko. Obok niego znajdowały się dwie szafy, do których mogłam rozpakować swoje rzeczy.

-Kiedy skończysz zejdź proszę na dół. - powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy.

Uśmiechnęłam się w jej kierunku i zabrałam się za rozpakowywanie swoich walizek. Całość zajęła mi nieco ponad godzinę. Jeszcze przed udaniem się do salonu postanowiłam zmyć makijaż i związać włosy w luźnego koka. Schodząc po schodach ujrzałam Panią Emily, która w salonie przygotowywała różnego rodzaju przekąski.

-Lubisz czerwone wino malutka?

-Tak, lubię. - powiedziałam z niemałym zaskoczeniem - A co pani tak właściwie planuje?

-Obejrzymy sobie jakiś film. Napijemy się winka, jeśli oczywiście chcesz.

-Pewnie, że chcę.- słowa kobiety wywołały u mnie szczery uśmiech, którego już dawno nie miałam okazji użyć.

Obie usiadłyśmy wygodnie na kanapie trzymając, w rękach pełne lampki czerwonego wina. Oglądałyśmy jakąś komedię romantyczną. To wszystko jest takie nierealne, że obcy ludzi mi pomagają, a osoby które były dla mnie wszystkim tak po prostu wykreśliły mnie ze swojego życia. Momentami to wszystko było takie niesprawiedliwe. Cieszyłam się, że mimo to zaczynam to powoli odbudowywać. Podczas oglądania bardzo często zaczynałyśmy śmiać się w dokładnie tym samym momencie. Kobieta opowiadała mi różne historie swojego życia. To jak poznała swojego męża, kiedy podczas pracy w restauracji on przyszedł do niej i złożył skargę na jedzenie. Po czym zapytał czy nie zechciałaby się z nim umówić. I właśnie od tamtego momentu zaczął się ich związek. Pokazywała mi również swoje zdjęcia z młodości, przewinęły się tam także zdjęcia małego Aresa. To była taka ciepła i miła kobieta. Nie rozumiałam dlaczego on był egoistycznym dupkiem, który swoją drogą momentami miał jakieś przebłyski bycia tym dobrym.

Po skończonym filmie jeszcze chwilę porozmawialiśmy, po czym każda udała się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wpatrując się w sufit rozmyślałam o tym co działo się w przeciągu kilku ostatnich dni. Nigdy bym nie pomyślała , że kłótnia rodziców będzie miała tak ogromne konsekwencje. Od dawna czuła, że źle się to skończy. Bałam się dnia, w którym będzie to miało swój koniec. A najgorsze jest to, że koniec miał dopiero nadejść.

^^^

Wstałam dość wcześnie, a to wszystko dlatego, że nie mogłam już dłużej uleżeć w łóżku. Musiałam wstać i przygotować się na pierwszy dzień pracy. Nie chciałam tego zepsuć. Potrzebowałam jej aby przeżyć. Tak trudno jest nagle stracić wszystko i odbudowywać to od nowa. Cokolwiek teraz bym nie zrobiła już nigdy nie będzie jak dawniej. Tak bardzo brakowało mi rodziców, ale nie mogłam się poddać. A oni już nigdy nie będą dla mnie tacy sami. Jedyne wyjście to stać się kimś zupełnie innym.

Po ubraniu się i zrobieniu makijażu zeszłam po schodach do kuchni. Ujrzałam jak pani Emily już krząta się po niej i robi śniadanie. Ta kobieta była taka cudowna. Kiedy mnie zobaczyła od razu kazała usiąść do stołu i zjeść porządny posiłek przed pierwszym dniem pracy. Jeszcze do mnie nie docierało to, że za chwilę zaczynam nowy rozdział w moim życiu. Właściwie to zaczęłam go w dniu kiedy straciłam wszystko co miałam. Po raz pierwszy nie wiedziałam co dalej. Zawsze starałam się wszystko planować, ale teraz nie byłam w stanie. Tyle rzeczy działo się w moim życiu, że jakiekolwiek planowanie byłoby bez sensu

.

Chwilę później byłam już w drodze do kawiarni. Im bliżej, tym większy stres. Nie mogłam niczego zepsuć. Wiedziałam, że jeśli stracę tą pracę następnej nie znajdę tak łatwo. A co za tym idzie, brak jakichkolwiek środków aby móc przeżyć. Ten koszmar się chyba nigdy nie skończy. Gdy przekroczyłam próg lokalu przeszedł mnie delikatny dreszcz. Wnętrze znów pachniało świeżo upieczonymi ciasteczkami. Tym razem były one cynamonowe, a do tego roznosiła się w powietrzu woń pysznej kawy. Aż miałam ochotę rozpłynąć się i rozkoszować tym zapachem. W pewnej chwili podeszła do mnie szefowa, tym samym przerywając moje rozkoszowanie się zapachami i wytłumaczyła mi wszystko. Przedstawiła również resztę załogi. Wszyscy wydawali się na bardzo miłych. Miałam nadzieję, że się dogadamy i atmosfera w pracy będzie przyjemna.

Tego widoku się nie spodziewałam. Do kawiarni wszedł mój ojciec wraz z jakąś obcą kobietą. Usiedli przy stoliku i na całe nieszczęście to mi przyszło ich obsłużyć. Na miękkich nogach podeszłam do nich. Nie mogłam w to uwierzyć on udawał, że mnie nie zna. Kiedy złożyli zamówienie, odchodząc łza poleciała po moim policzku. Znów zabolało. wróciłam na stanowisko pracy i kolejne strużki słonych łez leciały po moich policzkach. Jedna z koleżanek podeszła do mnie i zapytała co się stało. Opowiedziałam jej w ogromnym skrócie o ostatnich wydarzeniach. Po czym ona zaproponowała, że dokończy obsługę tego stolika. Byłam jej za to ogromnie wdzięczna.

Reszta dnia w pracy minęła mi spokojnie. Nie mogłam zapomnieć widoku ojca z wyraźnie młodszą od siebie kobietą. Do tego to całe udawanie. Po co? Za dużo pytań, na które i tak nie uzyskam odpowiedzi. Na szczęście po pracy wybieram się razem z Miriam do lekarza. Przyjaciółka poprosiła mnie abym towarzyszyła jej podczas badania. Ponieważ w tym czasie Blase nie mógł tego zrobić. Starałam się udawać, że wszystko jest w porządku i chyba mi się to udało bo dziewczyna niczego nie zauważyła.

-Tutaj znajduje się jej serduszko. - powiedziała pani doktor.

-Jej? To znaczy, że to dziewczynka? - dopytywałam.

-Tak, pani Miriam będzie miała córeczkę.

Widziałam jak szczęście maluje się na twarzy przyjaciółki. Zawsze jak rozmawiałyśmy o dzieciach ona opowiadała, że bardzo chciałaby mieć córeczkę. Zazdrościłam jej tego, że jest szczęśliwa. Ja musiałam na swoje szczęście jeszcze trochę poczekać.

Wracając do mieszkania weszłam jeszcze na chwilkę do sklepu aby kupić sobie coś słodkiego. Kupiłam sobie małego batonika, ponieważ nie było mnie stać na nic więcej. jeszcze trochę i zrobię swoje pierwsze w życiu pieniądze. Całe szczęście szefowa nie widziała tego całego zajścia w kawiarni. I to właśnie dzisiaj oficjalnie dostałam tę pracę.

Wchodząc do domu usłyszałam rozmowę pani Emilu i jakiejś kobiety.

-Czy to przypadkiem nie ta dziewczyna , której Ares nienawidził.- powiedział nieznajomy mi głos.

-Nie kochana, ona wcale nie była przez niego znienawidzona. Wręcz przeciwnie.

W tym samym momencie babcia Aresa odwróciła wzrok w moim kierunku.

-Choć drogie dziecko. Porozmawiamy.

———————————

Przed Olivią kolejna rozmowa z babcią jej wroga. Ale czy Ares na pewno jest jej wrogiem.

My evil angelWhere stories live. Discover now