ARES

67 9 30
                                    




-Długo to jeszcze potrwa? Nie możesz zrobić tego szybciej?

-Usiądź i się uspokój. - powiedział Mike.

-A ty byłbyś spokojny gdyby Camil została porwana? Nie wydaje mi się. - powiedziałem.

-Idź stąd i ochłoń. Bo przy tobie nie idzie pracować.

Posłusznie wykonałem polecenie przyjaciela. Wolnym krokiem udałem się do sypialni. Nie byłem tam od czasu kiedy Olivia zniknęła. Przez ponad dwa tygodnie nie wiedziałem co się z nią dzieje. Czy nadal żyje i dlaczego powiedziała, że mam walczyć za nas trzech?

W mojej głowie pojawiło się milion myśli, ale tylko jedna wydawała się najbardziej realna. Natychmiast postanowiłem przeszukać pokój, myślałem że znajdę coś co pomoże mi rozwiać moje wątpliwości. I znalazłem. Na szafce w łazience leżał test ciążowy. Pozytywny.

Natychmiast opuściłem pokój i ruszyłem w kierunku salonu, gdzie teraz znajdowali się moi znajomi.

-Mike, Luke! - zawołałem głośno wchodząc do pomieszczenia.

-Co jest? - odpowiedział jeden z nich.

-Zbierajcie się musimy pojechać w jedno miejsce. - rzuciłem zabierając telefon z blatu.

-Dokąd ? -zapytał Mike.

-Do firmy Michaela. Teraz. - powiedziałem.

-Zwariowałeś? Jeśli tam pojedziesz zabija cię. -może i miał racje, ale ja nie mogłem go posłuchać.

-Trudno, muszę zaryzykować. - wiedziałem, że to było jedyne rozwiązanie aby w końcu odzyskać Olivie.

-Dlaczego chcesz to zrobić? - widziałem miny swoich przyjaciół, nie byli zadowoleni z mojego pomysłu, ale wiedziałem, że mi pomogą.

-Po prostu muszę. Bez gadania.

Prawie natychmiast opuściliśmy dom. Zabierając ze sobą kilka bardzo potrzebnych rzeczy, aby w razie potrzeby móc się jakoś obronić. W trójkę wsiedliśmy do czarnego mercedesa, który był prowadzony przez Mike'a. Ja nie byłem w stanie usiąść za kółkiem. Olivia musiała tam być.

Po kilku chwilach byliśmy już przy wejściu do ogromnej firmy Michaela. Wiedziałem, że już na wejściu stoi tam kilku ochroniarzy, którzy z pewnością byli starannie uzbrojeni. Jednak nawet wizja śmierci nie była w stanie powstrzymać mnie od uratowania mojego anioła.

Z chłopakami postanowiliśmy, że Luke odciągnie uwagę ochroniarzy, a wtedy ja razem z Mike'm wejdziemy do środka. Wiedziałem, że to cholernie ryzykowne zagranie, ale nie było innego wyjścia aby dostać się do wewnątrz firmy.

Po chwili ludzie Michaela opuścili teren wejścia do firmy, a my w tym samym czasie ruszyliśmy do środka. Na naszej drodze stanęła jednak recepcjonistka, która zdecydowanie nie zamierzała nam pomóc.

-Co panowie tutaj robią? - zapytała.

-Przyszliśmy do szefa. - odpowiedział Mike.

-Przykro mi, ale szef jest dzisiaj bardzo zajęty, a wy chyba nie byliście umówieni.

-To prawda, ale..

-Dobra koniec tego. - powiedziałem i ruszyłem w kierunku jego biura.

-Proszę się zatrzymać! W przeciwnym razie wezwę ochronę. - mówiła recepcjonistka. Jak można się domyślić nie posłuchałem jej.

-Ochrona! - krzyknęła.

-Zamknij się. - podszedłem do niej zdecydowanie za blisko. Czułem jak oddech dziewczyny nagle przyspieszył.

My evil angelWhere stories live. Discover now