dwanaście

43 2 56
                                    

Liliana ostatnio o nim śniła.

Liliana pomyślała, że go nienawidzi.

Co prawda to była krótka myśl, na ułamek sekundy przewijająca się przez jej głowę, ale zasiała coś, co postanowiła pielęgnować. To było prostsze.

Czuła się z tym okropnie, ale chciała aby cierpiał tak bardzo jak ona. Aby nie mógł oddychać przez przygniatające go uczucia. Aby dusił się nimi. Aby płakał, a cieknące łzy paliły jego policzki niczym kwas. Aby jego serce zostało rozerwane, złamane, postrzępione i tak bardzo bolało, że chciałby je sobie wydrapać, aby się go pozbyć.

Tak naprawdę wcale tego nie chciała. Wolała, aby był szczęśliwy, aby jego serce było całe i aby nigdy więcej nie musiał cierpieć.

Ale życzenie mu wszelkiego zła było prostsze. Nienawiść była prostsza.

***

Liliana nie była naiwna. Była za dobra dla złych ludzi.

Catniss obiecała, że wynagrodzi jej ostatnią sytuację w przyszłym tygodniu. Obiecała, ale nawet się nie odezwała. Dlatego Liliana piątkowy wieczór spędzała na imprezie nieznajomego, z którym miała jakąś wspólną lekcję.

Wszystko działo się tak szybko. Kiedy tylko weszła i przywitała się z gospodarzem, poszła do kuchni. Nalała sobie wódki do kubeczka i wypiła ją w kilku łykach, hamując odruch wymiotny. Popiła jakimś słodkim napojem, odczekała kilka minut siedząc na podłodze, aż alkohol zaczął działać i udała się do salonu.

Tańczyła i dobrze się bawiła, póki nie pamiętała. A potem zobaczyła Cat i Harry'ego, całujących się na kanapie. Blondynka nie chodziła na imprezy, często krytykowała Lily za to, że sama tak często na nich bywała. Cały czas jej powtarzała, że to dlatego, że się o nią martwi. Teraz Lily nic nie rozumiała.

Blondynka musiała ją zauważyć, bo zerwała się z kolan swojego chłopaka, zupełnie jakby robiła coś zakazanego, a następnie chwiejnym krokiem podeszła do niej. Harry ruszył za nią. Dziewczyna zaczęła coś mówić, ale w salonie było za głośno. Ruszyli w kierunku kuchni, gdzie chłopak kazał wypierdalać jakiejś grupie znajomych. Lily brzydziła się takim zachowaniem i tym, że Harry'emu wydawało się, że jest najważniejszy na świecie.

- Wyjdź - warknęła w jego stronę. - Daj nam porozmawiać przez chwilę same.

Chłopak prychnął.

- Cat nie ma nic przeciwko, żeby został.

- Ale ja mam!

Wzruszył ramionami, jakby wcale go to nie obchodziło. Jego dziewczyna zignorowała ich wymianę zdań i zaczęła mówić.

- Lily, przepraszam. Wiem, że miałam się odezwać, ale nie było czasu, ciągle mam lekcje i zajęcia dodatkowe, oprócz tego ostatnio jest ze mną gorzej. Mam znowu stany lękowe i po prostu nie miałam siły...

- Okej. Rozumiem. - Nie rozumiała. Nic już nie rozumiała. I powoli przestawała naiwnie wierzyć.

- Naprawdę cię przepraszam. - Po jej policzku popłynęła łza, a Lily dopiero się zorientowała jak dużo dziewczyna musiała wypić. Na trzeźwo mimo wszystko zawsze pilnowała emocji.

- Cat, chodźmy na górę - wtrącił się Harry.

- Wybaczysz mi Lily?

Szatynka skinęła głową. Liliana zawsze wybaczała, nawet najgorsze czyny. Cat cicho jej podziękowała i przytuliła ją na pożegnanie, a następnie odwróciła się w stronę swojego chłopaka. Zanim zrobiła choćby krok, ten ją pocałował, mocno i gwałtownie, tak aby nie miała jak się odsunąć. Przy tym wciąż patrzył na Lily z wyższością, jakby chciał pokazać, że właśnie ostatecznie straciła przyjaciółkę, że Cat jest jego.

miłość i kwiaty [zakończone]Where stories live. Discover now