20 tata

2.6K 108 16
                                    

Pobyt w domu ciotki po rozmowie z ojcem był nieco bardziej znośny. Nie idealny, czy nawet dobry, ale znośny. Podjęłam na nim jedną dość pochopną decyzję, której nie do końca jestem pewna czy żałuję. Miny chłopców, gdy wróciłam od fryzjera były niezastąpione. Żałowałam, że nie miałam przy sobie aparatu by zrobić im zdjęcie. Nawet ciotka stwierdziła że wyglądam znośnie. Uznałam, że od niej to duży komplement. Nowy kolor włosów nie podobał mi się tak bardzo jak stary, ale... nikt nie mógł się mnie czepiać. W końcu go polubię.

Zrobiłam również tak jak mówił ojciec. Byłam po prostu sobą. Dokazywałam razem z chłopcami, czytałam książki historyczne i tułałam się po domu. Szybko odkryłam, że zawsze gdy byłam atakowana przez ciotkę, powinnam znaleźć się gdzieś obok ojca. Ciotka natychmiast przerywała wywody, a dodatkowo ojciec chętnie mnie przytulał. Chłopcy śmiali się ze mnie, że chowam się za plecami ojca... i mieli rację, ale zupełnie o to nie dbałam. Było mi z tym dobrze i czułam się zaopiekowania, więc się tym nie przejmowałam.

Jedynie na tej oficjalnej kolacji miałam wrażenie, że wypruję sobie flaki z nerwów. Kasper faktycznie dobrze się spisał zwężając mi sukienkę. Leżała na mnie idealnie. Ale i tak nie sprawiała, że czułam się komfortowo. Zwłaszcza gdy zasiedliśmy do stołu w drogiej restauracji razem z ciocią. Przez większość czasu byłam napięta jak struna. Chłopcy również nie mieli humoru na rozmowy. Jedynie od czasu do czasu ojciec z ciocią wymieniali między sobą po kilka słów. Pies siedział tuż obok mnie grzecznie nie wydając z siebie ani dźwięku.

Co jakiś czas kopałam się z braćmi pod stołem, gdy któreś z nas coś wymruczało pod nosem. Za każdym razem wywoływało to u nas cichy śmiech, przez co ciotka co chwilę nas ganiła. Ojcu to nie przeszkadzało. Wręcz się uśmiechał widząc jak chociaż na momenty nieco luzują nasze nerwy.

Żeby nam to ułatwić, ojciec pozwolił nam nawet zamówić sobie po drinku. Chłopcy skorzystali z tego bez zastanowienia. Wyglądało na to, że ojciec często im pozwalał na drinki przy takich okazjach. Mnie wydawało się to nieco dziwne.

Oczywiście piłam już wcześniej alkohol. Zdarzało mi się z nim spotkać w przeszłości, jednak nigdy przy mamie. Uważnie pilnowałam tego by przy mamie nigdy się nie zdradzić, że piłam. Miałam dziwne opory nim zamówiłam, swoje mohito.

Kolacja strasznie się dłużyła i była dość nudna. Jedynym co nas pocieszało był powrót do domu. Jednak jadąc do domu ciotki, miałam obmyślany własny plan. Wiedziałam jak dokładnie chcę świętować powrót do domu.

Ale nie zamierzałam tego robić w tej obcisłej kiecce. Dlatego gdy tylko wypadłam z samochodu, pobiegłam się przebrać. Oczywiście, że wskoczyłam w swoje ulubione dresy. Zmyłam również ten przeklęty makijaż, od którego zaczynały mnie szczypać oczy. Sherman przyglądał mi się ciekawie, gdy to robiłam.

Szybko się uwinęłam i niemal natychmiast udałam się na poszukiwania moich braci. Wiedziałam, że zabarykadowali się w którymś z pokoi, nie byłam jedynie pewna w którym. Dlatego najpierw zapukałam do Kaspera, który spał w sypialni tuż obok. Tam ich nie było. Siedzieli za to u Tristana.

Niepojęte dla mnie było, jak oni wszyscy razem mieścili się na tym jednym małym jednoosobowym łóżku. Byli jak trójka olbrzymów. Każdy wyglądał inaczej i jednocześnie byli niemal tacy sami. I skoczyli by za sobą w ogień. Za mną też.

-Będziecie tak tu siedzieć i zamulać?

Podnieśli głowy, patrząc na mnie z uśmiechami.

-A masz jakiś lepszy pomysł? - zapytał Oliver.

Posłałam im szeroki uśmiech.

- Mam zarąbisty plan, tylko bądźcie cicho, idziemy - machnęłam na nich ręką.

Kłamstwa przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz