Rozdział 7

900 30 10
                                    

Czekolada łączy ludzi

Patrzyłam na Dylana, który wyglądał jakby był wkurzony. Nie zdziwiłam się gdyż on cały czas taki był. Nie ważne gdzie i kiedy go widziałam zawsze był naburmuszony jak dziecko, któremu zabrano lizaka.

- Czego chcesz? - zapytał Shane patrząc na stojącego przed nim chłopaka.

- Zarąbałeś mi czekoladę! - próbowałam nie wybuchnąć śmiechem na taką błachostkę.

- No bo leżała na blacie to sobie wziąłem - wzruszył ramionami Shane.

Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Jak można się pokłócić o czekoladę, przecież blond włosy może sobie kupić drugą. Próbowałam nie pokazywać swojego rozbawienia tą sytuacją bo wiedziałam, że miałabym bardziej przesrane niż mój przyjaciel.

- Pierdol się - powiedział z jeszcze większą złością. - Jeszcze raz a cię rozszarpie - pogroził palcem.

- Spróbuj frajerze - powiedział z odwagą Shane a na jego twarzy wkradł się uśmiech.

Mało co nie dostałam gdy Dylan rzucił się na siedzącego koło mnie chłopaka. Oboje leżeli na podłodze szarpiąc się jak głodne wilki. Ah te samce alfa. Czekając aż małe dzieciaczki przestaną się szarpać o głupią czekoladę, przyglądałam się czy aby na pewno się tylko szarpią. Na początku było spokojnie, Dylan szarpał zawzięcie Shane'a leżąc na nim lecz zaraz rolę odwróciły gdy blond włosy uderzył pięścią w nos tego drugiego. Shane mając zakrwawiony nos przewrócił starszego oraz większego brata i teraz to on leżał na Dylanie okładając go pięściami.

Nie wiedząc co mam zrobić w tej sytuacji przyglądałam się tylko tym dwóm. Zaraz do pokoju wparował Tony z Willem, oboje zastanawiali się co wywołuje głośne dźwięki szarpaniny w cichym domu. Bracia zauważając bójkę pomiędzy Shanem a Dylanem natychmiast ich odseparowali tak by sobie nic już nie zrobili. Ja lekko wystraszona i zdezorientowana patrzyłam się na pobitych braci.

Oboje byli bardzo pobici od ciosów zadawanych podczas bójki. Widać jednak było, że Dylan trochę bardziej przyłożył bratu. Shane miał zakrwawiony nos, z którego nadal ciekło trochę krwi i lekko podbite oko. Dylanowi również leciała krew z nosa lecz nie tak mocno jak Shane'owi, był też czerwony na lewym policzku. Jego pięść była pokryta zaschniętą czerwoną mazią prawdopodobnie pochodzącą z nosa brata. Gdy patrzyłam na rany Shane'a i Dylana zbierało mi się na wymioty a części ciała, w których znajdowały się owe rany bolały mnie od samego patrzenia.

Bardzo nie lubiłam widoku krwi. Gdy byłam mała i robiono mi masę badań krwi, nie ważne jak małą kropelkę krwi zobaczyłam od razu robiło mi się nie dobrze a po chwili rzygałam. Dlatego właśnie nie lubiłam bujek czy lekarzy.

Po uspokojeniu dwóch nieznośnych braci wszyscy się rozeszli z nadzieją, że drugi raz się takie coś nie wydarzy. Shane usiadł na swoim łóżku a ja poszłam szybkim krokiem do łazienki by poszukać jakiś wacików czy leków. A mało co się nie wystraszyłam gdy obok mnie stanął poturbowany Shane. Chłopak stanął przed umywalką i zimną wodą zmył z siebie pozostałości po krwi. Słyszałam jak syknął z bólu dlatego też rozkazałam aby usiadł na krzesło przy biurku. Na szczęście Shane się mnie posłuchał i zaraz wyszedł z łazienki.

Usiadłam naprzeciwko brązowo włosego na małym taboreciku, który nadal znajdował się w pokoju. Położyłam na biurko potrzebne mi rzeczy do opatrzenia Shane'a. Opatrywania ludzi nauczył mnie tata. Ojciec kochał polować na łosie, jelenie czy sarny. Gdy wybierał się do lasu na polowanie zawsze mnie zabierał. Od czasu gdy tata zabierał mnie na takie polowania, fascynowało mnie z jaką precyzją wszystko robił. Jakieś 3 lata temu podczas polowania mój rodzic jak zwykle strzelił do jelenia, który był dość dużych rozmiarów. Gdy upewniliśmy się, że zwierzę nie żyje podeszliśmy by oskubać jelenia ze skóry i rogów. Mój tata zaczynał nacinać skórę by swobodnie odeszła gdy okazało się, że zwierzę jeszcze żyło. Tak się wystraszyłam gdy tata dostał rogiem od jelenia w rękę. Tak bardzo bałam się cokolwiek zrobić bo widziałam jak cierpi. Ostatecznie wszystko zakończyło się dobrze, jeleń uciekł a mój tata nauczył mnie opatrywać ludzi. Oczywiście on sam nie był jakimś specem od tego ale podstawy znał.

Dlaczego taki jesteś? [Dylan Monet x Reader]Where stories live. Discover now