Dwadzieścia sześć

4.7K 247 57
                                    

HARPER

Następnego dnia rano budzę się lekko otępiała i z nieznacznym bólem głowy. Nie spałam najlepiej, bo Nev budził się chyba ze trzy razy i to w bardzo nieprzyjemnych okolicznościach. Dłonie mi aż drżą, kiedy przypominam sobie, jak bardzo przerażony był. Moje oczy zachodzą łzami, kiedy nawiedza mnie wspomnienie mokrych śladów na jego policzkach, które czułam pod palcami po trzeciej pobudce.

Płakał. Krótko i bezgłośnie, ale to się stało. Tym razem nie wytrzymał. Mały, zraniony chłopiec, który wciąż w nim tkwił, tej nocy próbował wyjść na wolność chociaż na chwilę. 

Zostawiam Neva w łóżku, bo jest sobota, więc wiem, że nie musi iść do pracy. Zmierzam do łazienki, biorę szybki odświeżający prysznic i zbieram siły na dzisiejszy dzień. 

Gdy byłam w związku z Chase'em, zawsze to ja byłam tą wspierającą i dającą z siebie wiele. Robiłam to dlatego, że on nie dawał mi nic, a nie chciałam, by nasza relacja się posypała. Teraz wiem, że to błąd, jednak z Nevem jest zupełnie inaczej – pragnę dać mu czułość i część siebie, bo wiem, jaki on potrafi być niesamowity. Jak cudowne randki dla nas organizował, jak wielbił moje ciało i sprawiał, że chciałam szeptać tylko jego imię. Jak przysięgał, że nikt inny go nie interesuje i zawróciłam mu w głowie. 

Powiedziałam mu, że coś do niego czuję i to prawda. To jakaś opiekuńczość, czułość, sympatia. Być może jestem krok od zakochania, ale na razie sobie na to nie pozwalam z prostej przyczyny – świetnie radzę sobie sama i nie szukam nikogo na siłę. Co będzie, to będzie. Skupiam się na tym, ile mogę dać ludziom, na których mi zależy. A na Nevie zależy mi bardzo mocno. Chcę się przed nim otworzyć i spróbować się do niego zbliżyć, więc zakładam, że prędzej czy później zaliczymy ostatnią bazę czyli stosunek seksualny, który dla mnie jest po prostu czymś bardzo ważnym. Nie wiem dlaczego. To intymne doznanie, w którym oddaję drugiemu człowiekowi całe swoje ciało i nie potrafiłabym tego zrobić bez żadnych zobowiązań. 

Wychodzę z łazienki, ubrana w jedną z koszulek Neva w kolorze błękitnym, na której widnieje duże logo białej łyżwy. Sięga mi spokojnie dużo za pupę, ale i tak czuję się niekomfortowo, nie mając pod spodem bielizny. Nie chcę zakładać tej z dnia poprzedniego, więc gdy wchodzę już do kuchni, wciąż obciagam krawędź koszulki w dół tak na wszelki wypadek. 

Kręcę szyją na boki, rozluźniając kark, a w międzyczasie wyciągam z lodówki produkty i zaczynam robić jajka z bekonem i sałatkę ze świeżego szpinaku i pomidora. Do tostera wrzucam kolejno grzanki i przygotowuję na stole talerze. 

– Ale pachnie – komentuje Nash, wjeżdżając do kuchni. – Bekon to moja ulubiona część śniadania. Być może każdego posiłku. 

Ma lekko podkrążone, spuchnięte oczy, ale na wstępie serwuje mi uśmiech, więc chyba nie jest z nim źle… albo po prostu ma niezłe wypracowane maski. 

Biorę w dłonie kubek z kawą i opieram się o blat, pilnując jajek sadzonych.

– Jak się czujesz? – pytam ostrożnie. 

Wzrusza ramieniem i podjeżdża do stołu od strony, przy której nie ma krzesła, czyli tej specjalnie dla niego. Zaczyna jeść winogrona. 

– Znośnie. Trochę upokorzony, trochę wkurwiony, ale jakoś leci. 

To naprawdę silny i niezależny chłopak. Jestem pod niemałym wrażeniem. Obejmuję kubek mocniej i upijam duży łyk. 

– Przykro mi z powodu całej tej sytuacji, ale cieszę się, że byliśmy w stanie pomóc – oznajmiam ciepło. – Akurat znalazłam się przy Nevie zupełnie przypadkiem, ale… wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, prawda? 

Połowa twojego serca (Boston boys #1) [+18] Where stories live. Discover now