Prawda czy kłamstwo

1.9K 93 34
                                    

- Wytłumaczę ci to później. - Wyjaśnił mu Bazyl. - Idź na dół. - Zwrócił się do ojca. - Trzeba uratować jakoś tą sytuacje. - Nie dał po sobie poznać, jak bardzo był zły, ale wiedziałam, że jest. Żadne z nas jeszcze do wczorajszego wieczora nie miało pojęcia o pobudce Alessio. Sami nie odgarnialiśmy tej nowej stymulacji, a tu największa plotkara w rodzinie, zjawiła się w domu. Bądź co bądź zaproszona przez nas. To znaczy Mateo. Wkręcił się w ta całą sytuację z Bella. - Jadłaś śniadanie? - To jego głosu złagodniał, kiedy zwrócił się do mnie.

- Nie. - Pokręciłam głową.

- Każe przynieść ci do pokoju. - Objął mnie ramieniem, po czym pocałował w czoło. - Masz zjeść wszystko. - Zaznaczył. - Czy to jest jasne?

- Uhymmm.... Idź do Mateo, ja się zajmę Alessio. - Źle to ubrałam w słowa. Spojrzałam na niego spanikowana. - Dotrzymam ci towarzystw, jeśli nie masz nic przeciwko? - Poprawiłam się natychmiast.

- Dlaczego mam się ukrywać? - Jego bezpośredniość mnie nieco zaskoczyła.

- To nie tak... - Spanikowana przeniosłam wzrok na Bazyla. - Ohhhh to tak bardzo skomplikowane. - Odparłam nieco sfrustrowana, gdyby pamiętał, wszystko byłoby to o wiele prostsze, ale moje życie mnie nie oszczędzało i nie miało zamiaru tego robić. - Idź Bazyl do Mateo. Pokaże Alessio jego pokój. - Zaproponowałam.

Kamil pomógł mi z wózkiem, Alessio był ciężki ja nie mogłam się forsować.

- To nasza sypialnia. - Powiedziałam, kiedy zostaliśmy sami.
Przyglądał się z uwagą dość dużemu wnętrzu, w którym znajdowało się wielkie łoże z metalowym zagłówkiem, po obu jego stronach były szafki nocne z lampkami. Obok wielkiego okna stał stolik z dwoma fotelami.
Pokój miał własną łazienkę i garderobę. Zwykła sypialnia niczym szczególnym się nie wyróżniająca, ale dla mnie miała wielkie znaczenie. Spędziliśmy tu wiele szczęśliwych chwil. Tych złych też nie brakowało, ale takie jest najwyraźniej życie, dobre przeplata się z tym złym.

- Każe przenieść swoje rzeczy do pokoju obok. - Zgarnęłam z łóżka moją poduszkę ciążową.

- Co to? - Patrzył na wielkiego rogala w moich ramionach.

- Ciążowa poduszka, lepiej mi jest z nią spać. Brzuch jest coraz większy.

- Rozumiem, ale teraz ci ona nie potrzebna, możesz ją odłożyć.

- Ohhhh tak. - Uśmiechnęłam  się do niego blado.  Byłam lekko zdenerwowana. Rzuciłam ją tam, skąd ją wzięłam.  Kiedy na niego patrzyłam a on na mnie, miałam silne pragnienie wtulenia się w niego. Dotknięcia go... pocałowania. To aż bolała, mieć go tak blisko, a nie móc tego jednocześnie zrobić.  - Proszę. - Powiedziałam, słysząc pukanie do drzwi. Zerwałam nasz kontakt wzrokowy. Nie wiem, czy dam radę trzymać się od niego z daleka. Chciałam być blisko, jednocześnie nie chciałam go spłoszyć,  narzucać się czy zrobić coś, co mu się nie spodoba. Był moim Alessio, ale nieco innym.

- Przyniosłam śniadanie. - Wyjaśniła  służąca.

- Postaw na stoliku.

- Oczywiście. - Bez zbędnych pytań, komentarzy, czy dziwnych spojrzeń postawiła tace na stoliku, po czym wyszła. Służba wyszkolona była na najwyższym poziomie.

- Zjesz ze mną? - Zaproponowałam.

- Co tam masz?

- Tost z awokado i jajecznica.

- To nie jest typowe włoskie śniadanie. Ale chyba lubiłem jajka?

To zdanie wywołałam u mnie lekki uśmiech na twarzy. Lubił jajka tak jak i ja.

Mafia nigdy nie zapomina. Tom IIIWhere stories live. Discover now