3. CZĘŚĆ TWOJEGO ŚWIATA

401 29 5
                                    

Kolejny raz spędził niemal bezsenną noc na rozmyślaniach. Dotknął dłonią świecących alg, które pod wpływem nawet najdelikatniejszego muśnięcia zaczęły jaśnieć jasnobłękitnym światłem. Leżał w ogromnej muszli, wyłożonej ciemnozielonym atłasem i po pewnym czasie zrozumiał, że wpatruje się w perłowy sufit swojego pokoju od kilku dobrych godzin. Poczuł, że wzbiera w nim złość i irytacja. Co tak bardzo go denerwowało? Nagle przed oczami stanął mu ciepły uśmiech lądowej księżniczki. Niemal wściekły podpłynął do okna. W rozległych ogrodach pałacu pracowała już liczna służba. Swoją delikatną magią syreny pomagały wzrastać kolorowym algom, koralowcom i morskiej trawie. Naprawiały drobne uszkodzenia i usuwały ze ścian pąkle. Jeden z trytonów wyciągnął przed siebie rękę i za pomocą magii uzdrowił lekko ranną rybkę, która skaleczyła się o ostry brzeg jednej z muszli. Ten widok uspokoił Dracona. Przypomniał mu za co tak kocha podwodny świat. Mimo to, wciąż na dnie jego serca kołatała się niepewność. Nadal czuł ciepło i zapach księżniczki, stawała mu przed oczami, niczym nocny sen. Pomyślał, że wariuje. Był pewny, że to wina Ginevry i całego tego jej gadania o powierzchni, wietrze, słońcu, drzewach i złotym piasku. Postanowił zająć czymś ręce i umysł. Popłynął ku podwodnym stajniom, gdzie trytoni siłowali się z nowym hippokampem. Morski rumak nie miał zamiaru poddać się woli swoich treserów. 

- Proszę się odsunąć, Wasza Wysokość - powiedział jeden z żołnierzy, gdy ujrzał podpływającego w ich stronę Dracona. 

Chłopak jednak nie usłuchał. Z każdą chwilą zbliżał się coraz bardziej, aż w którymś momencie dotknął łba zwierzęcia otwartą dłonią. Hippokamp przestał wierzgać. Magia jaką dysponował Dracon była większa i silniejsza od tej, którą władali pozostali mieszkańcy Atlantyki. Jedynie członkowie rodziny królewskiej byli zdolni to niezwykłych rzeczy, które mogli czynić za sprawą tajemniczej, pradawnej siły. Chłopak usiadł na grzbiecie konia i w jednej chwili pomknął przed siebie. Nie zważał na krzyki i nawoływania strażników. Przed jego oczami stanęła końcowa część rafy. Ta, która znajdowała się najbliżej plaży. 

- Wracaj do zamku - powiedział do wierzchowca i gdy został sam, przez chwilę stał w miejscu. W jego jasnych kosmykach zalśnił blask słońca, które przedzierało się przez taflę wody. 

Sam nie wiedział po co tak naprawdę tutaj przypłynął. Po raz pierwszy w życiu targały nim wątpliwości. Zawsze był pewny swojego stanowiska co do świata ludzi, lecz od kilku dni nie mógł normalnie funkcjonować. Prawie nie sypiał, ledwo mógł tknąć posiłki. Blaise i Teodor zaczęli mu się przyglądać i co gorsza, miał świadomość, że swoim zachowaniem niedługo zwróci na siebie uwagę króla. Jego czujne, bystre oczy potrafiły przejrzeć na wylot syrenie serca. Dracon toczył wewnętrzną walkę. Zastanawiał się, czy powinien wypłynąć na powierzchnię i sprawdzić, czy z kasztanowłosą księżniczką wszystko jest w porządku. Może ten widok uspokoi jego nerwy i pozwoli mu zapomnieć o całym zajściu? Zganił się w myślach. Jakiekolwiek interakcje ze światem ludzi były zabronione. Powinien dać sobie spokój i skupić na tym, co zaplanował dla niego ojciec. Już miał ruszyć w drogę powrotną do zamku, gdy nagle usłyszał za sobą zdziwiony, damski głos. 

- Ty tutaj? 

Odwrócił się naprędce i spojrzał w rozbawioną twarz rubinowo białej syreny. Jej czerwone włosy zafalowały nad głową, niczym szalejące płomienie. 

- Zawsze się tak zakradasz? - zapytał, nieco marszcząc brwi. 

Ginevra opłynęła go dookoła. Na jej ustach majaczył uśmiech. 

- Tak mi się zdawało, że to twój ogon mignął mi za pałacową bramą - odparła ignorując jego pytanie. - Co sprawiło, że postanowiłeś zawitać na rafę? - zapytała ponownie go okrążając. 

MAŁA SYRENKA - DRAMIONE - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz