ROZDZIAŁ IV

8 2 0
                                    

- Zobacz jaka śliczna - zachwycała się Alexa pokazując mi kolejną sukienkę.

Byłyśmy w niedawno otwartym sklepie odzieżowym w centrum miasta i poszukiwałyśmy właśnie strojów na jej imprezę urodzinową w następny weekend.

- Będzie wspaniale na tobie wyglądać - oznajmiła, wciskając mi w ręce różową kreację. - Przymierz - rozkazała.

- Jesteś niemożliwa - jeknęłam, ale posłusznie pochwyciłam ubranie i już miałam kierować się w stronę przymierzalni, kiedy zauważyłam przechodzą za szybą postać. Wszędzie poznałabym te blond włosy.

Tyler wchodził właśnie do sklepu spożywczego naprzeciwko. Wpadłam na pewien pomysł. Głupi, ale jakże atrakcyjny pomysł.

- Za chwilę wrócę - oznajmiłam. - Skoczę tylko kupić energetyka. Siedzimy tu już prawie półtorej godziny.

Dziewczyna rzuciła mi spojrzenie pełne dezaprobaty.

- W końcu stanie ci serce od tego świństwa. Zdecydowanie za dużo tego pijesz - powiedziała.

- Jakbyś ty nie piła napojów energetycznych - wzniosłam oczy ku niebu. - Chcesz coś ze sklepu? - zapytałam.

Moja przyjaciółka zmarszczyła w zamyśleniu brwi.

- Weź mi sok jabłkowy - poprosiła.

Zwróciłam jej sukienkę i wyszłam pospiesznie ze sklepu, kierując się do spożywczaka, do którego przed chwilą wszedł Tyler.

Ignorancko przeszłam do działu z napojami, z całych sił starając się nie rozglądać za chłopakiem, by wyglądało, że wpadłam na niego zupełnie przypadkowo. Pochwyciłam z regału sok dla Alexy i przeskanowałam wzrokiem napoje z kofeiną. Wyciągnęłam rękę po ostatniego białego Black'a w dużej puszce, kiedy niespodziewanie ktoś mnie ubiegł i sprzątnął mi go sprzed nosa.

Zirytowana odwróciłam się w stronę złodzieja, który oczywiście okazał nie nie kto innym niż Tylerem.

- Miałam zamiar go kupić - powiedziałam z urazą w głosie.

Blondyn sprzetaksował mnie wzrokiem, zatrzymując się chwilę dłużej niż powinien na dekolcie mojej fiołkowej bluzki. W końcu poniósł na mnie spojrzenie swoich niebieskich oczu.

- Ja też - odparł. - Byłem pierwszy.

- Ależ to nie w porządku - jeknęłam.

Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie wypiję napoju który nie jest wodą lub zero.

- Kto pierwszy ten lepszy, księżniczko. Tak działają sklepy.

Westchnęłam zdenerwowana i odwróciłam się, by poszukać innego niskokalorycznego picia. Ten trzymany przez mojego byłego był jednak ostatnim.

- Proszę - powiedział, wciskając mi w dłoń puszkę, a sam pochwycił jakąś inną z rysunkiem arbuza.

- Dziękuję - powiedziałam cicho.

- Nadal tylko niskokaloryczne? - zapytał. Zdawał sobie sprawę, że w przeszłości miałam pewne problemy z odżywianiem.

- Stary nawyk - odpowiedziałam.

- Weź tą różową. Będzie ci pasować - powiedział nagle i, nie dając mi czasu na odpowiedź, odszedł w stronę kasy.

- Co? - zdołałam jedynie za nim krzyknąć.

Nie uraczył mnie jednak odpowiedzią.

Obserwując go, gdy poprosił przedawczynię o pudełko Cameli, zdałam sobie sprawę, że musiał widzieć mnie w sklepie z Alexą.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 14, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

rewrite the starsWhere stories live. Discover now