🥀~Rozdział 9~🥀

764 30 4
                                    

🥀~Ceremonia~🥀

Perspektywa Isabelle

  Przeglądałam się w lustrze i lekko się uśmiechnęłam. Nie mogłam zrozumieć, że tak wyglądam. Czułam się, jak nie ja. Perfekcyjnie zrobiony makijaż, pięknie ułożone włosy. Dostałam białą sukienkę, która była dopasowana do mojego ciała.

Stresowałam się spotkaniem z moim przyszłym mężem. Co jeśli będzie tyranem i znów wyląduje w piekle? Nie dałabym rady, już i tak byłam zniszczona. Gdy usłyszałam, jak podjeżdża samochód, przełknęłam ślinę. Nie minęła chwila, a do środka weszła kobieta, która mnie przygotowała.

— Już czas, drogie dziecko — powiedziała, a ja westchnęłam i ruszyłam z nią do wyjścia.

Schodząc po schodach, czułam jak moje serce zaczyna mocniej bić. Nie byłam nauczona chodzić w szpilkach, dlatego bałam się, że zaraz się potknę. Kiedy już byłam na dole, uniosłam wzrok is spojrzałam na dwóch mężczyzn, którzy wpatrywali się we mnie intensywnie.

Pierwszy był wysoki i miał bliznę na pół twarzy, miał chłodne spojrzenie, był potężny, mógł jednym pstryknięciem palców mnie powalić. Drugi natomiast był nieco niższy, ale również masywny.

Nie zarejestrowałam tego co mówi mój porywacz, ale, gdy tylko mój przyszły mąż zobaczył mój policzek, widziałam furię w jego oczach. Rzucił się na mężczyznę, który to zrobił. Bałam się, w tym momencie zrozumiałam, do czego on był zdolny.

Kiedy już skończył ruszył do wyjścia. Nie widziałam co mam robić, jednak jego towarzysz kiwnął na drzwi, więc ruszyłam za nimi. Wsiadłam do samochodu, a obok mnie miejsce zajął mężczyzna z blizną.

Próbowałam uspokoić drżące dłonie, jednak to nie było takie proste. Próbowałam się cieszyć, że już nie muszę siedzieć w piwnicy, jednak czy moje życie będzie pełne strachu, o to, że mój mąż mnie uderzy?

Nie wstrzymując ciszy, postanowiłam się odezwać. Chciałam się chociaż dowiedzieć, jak miał na imię.

— Mogę widzieć, jak się...

— Xanth i tyle co wystarczy. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz — powiedział i to skutecznie zamknęło mi buzie.

Kiedy kierowca stanął przed kościołem przełknęłam ślinę. To właśnie za chwilę się wydarzy, zostanę żonę.

Wysiadłam z samochodu z pomocą mężczyzny i nie pewnie szlam do ołtarza. Chciałam, żeby w tym dniu byli moi rodzice. Może nie widziałam ich fizycznie, ale czułam, że byli obok.
W kościele nie było dużo osoby, głównie byli to mężczyźni, którzy patrzyli na każdy mój ruch.

— Nie spuszczaj głowy, podnieś ją — wyszeptał mi do ucha, a ja spróbowałam to zrobić. Chociaż było ciężko, dotarliśmy do ołtarza.

Ksiądz tylko uśmiechnął się w naszą stronę, po czym zaczęła się ceremonia.

Cały czas miałam nadzieję, że jednak się uda wszystko i będzie lepiej niż wcześniej. Pod warstwą okrucieństwa, na pewno musi być choć trochę dobra...

******************
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐨𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚ć 𝐛𝐞𝐬𝐭𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz