Rozdział 3.

247 24 7
                                    

Negin.

Po pewnym czasie wszystkie bóle się połączyły i nauczyły się milczeć.

Nie mogłaś stwierdzić, który odłamek wystaje główką ze wspomnienia, które zapadło ci w sercu. Niestety w żadnej świętej księdze nie zapisano bólu dziewcząt, które próbowały zatamować krwawienie, przykładając dłonie do ran i chowając głowę w poduszkach.

Tęskniłam za tymi wyciętymi z papieru oddechami, które brałam, gdy płakałam.

Nie mogłam już płakać.

Nie rozumieli, chociaż ja też nie próbowałam tego tłumaczyć. Ale wiedziałam. Nawet gdybym im powiedziała, nie zrozumieliby. Aby usłyszeć zmarłego, trzeba było być martwym.

Kiedy leżałam na twardej powierzchni łóżka, odmawiając wszystkie mi znane modlitwy, aby zasnąć, poczułam ból w gardle i klatce piersiowej. Delikatnie mrowiło. Smakowałam tego bólu już wcześniej, smakuje go ponownie. Smak nie pozostał na podniebieniu, palił moje serce.

Kiedy byłam w tym domu nie oddychałam, odczuwałam ból.

Nasz telefon domowy zaczął dzwonić. Utkwiłam wzrok w podłodze, przetwarzając to co działo się w moim umyśle. Lampka, którą kupiłam na targu towarów używanych stała między oknem a moim łóżkiem, starając się oświetlić otoczenie słabym, ognisto pomarańczowym na najniższym poziomie. Cień mojego ciała leżącego na łóżku uderzał w przeciwległą ścianę. Widziałam nawet cień moich rzęs na ścianie.

- Ty i te dziewczynki, które wyglądają jak ty, wysysają moją krew jak pijawki! – Kiedy krzyknął moje oczy wciąż były utkwione w podłodze. Chociaż drzwi były szczelnie zamknięte, krzyczał tak głośno, że jego głos zdawał się dzwonić w moim sercu. – Nie pozwoliłaś mi przeżyć młodości! Dziękuję, że zatrzymałaś mnie w tym domu! -
Moim zdaniem nigdy nie kochał mnie, Mii ani mojej matki w żadnym okresie mojego życia. Ukryłam wiele wspomnień w najbardziej odosobnionych zakamarkach zakurzonych półek i pozwoliłam im się udusić i umrzeć od wzbijającego się kurzu.

Telefon przestał dzwonić po kilku kolejnych dzwonkach.

- Nie krzycz. – szepnęła mama. – Dziewczyny się obudzą proszę nie krzycz.

- Mam was wszystkich dość! – ryknął – Wypierdalam z tego domu, nie wrócę. – to były jego zwykłe groźby, rano przytulał się do mamy z podwiniętym ogonem, znajdzie frustrujący sposób na przełamanie lodów. On zawsze musiał mieć rację.

Byłyśmy brudnymi skarpetami zrobionymi na jego głowie.

Kilka razy widziałam, jak uderzył moją mamę. W tamtym czasie byłam za młoda, by się bronić, nawet moja mama. Powoli obróciłam się w lewo; moje serce było miedzy mną a moim ramieniem. Podczas gdy moje serce biło nierównym rytmem, moje puste oczy wpatrywały się w światła miasta świecące za tiulową zasłoną. Ludzie gdzieś się bawili, płakali, żyli, umierali. Nie tylko ja. To nie byłabym tylko ja.
Powoli zamknęłam oczy, kiedy usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.

- Zejdź mi z drogi, pieprzyć też twoją przeszłość! – krzyknął mój ojciec

Moje oczy wciąż były zamknięte, kiedy powoli się wyprostowałam. Przez chwilę po prostu siedziałam na łóżku. Kiedy otworzyłam oczy usłyszałam szloch mojej mamy. Mój ojciec powiedział:

Butterfly rain [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz