Wczesnym rankiem Piotrek zszedł z podestu wagonu włodzimierskiego pociągu, i razem z Czerwieńskim i ruszył do domu.
A teraz, kilka godzin później, wlókł się do nikąd po wsi. Mijający go Ubyliczanie rzucali mu zmieszane spojrzenia, niepewni, jakim cudem jeszcze się nie wywrócił.
Tak właściwie już miał to zrobić, gdy rozległo się rżenie konia. Odwrócił głowę i zobaczył wóz, na szosie tuż za nim.
-Piotrek? Czy to ty? - zapytał kierowca. To był Antek. - Co robisz?
Chłopak kontynuował milczący marsz, uparcie wpatrując się przed siebie.
Antkowi wydało się dziwne, że przyjaciel nie odpowiadał. - Stary, co ci?
- Cholera - zaklął Piotrek, zatrzymując się i odwracając, by spojrzeć na nieproszone towarzystwo. - Nie możesz pozwolić człowiekowi być bezdomnym w spokoju?
- Bezdomnym? Znowu cię wyrzucili?
Piotrek milczał, poruszając usilnie grdyką, ale nie mógł nic z siebie wyrzucić.
- Nie twój interes - powiedział w końcu ponuro, i zaczął odchodzić.
- Chyba jednak mój.
Antek wyprzedził go, i zeskoczył z bryczki, zagradzając mu drogę. - A więc? Co tym razem? - zapytał, otrzepując płaszcz.
Piotrek wydał z siebie bliżej nieokreślony, zdławiony dźwięk, odwracając głowę w bok.
- Boże, wyglądasz jak siedem nieszczęść - zmartwił się Antek. - Co tym razem zrobił twój ojciec? Wydał cię za jakąś Ukrainkę czy co?
Piotrek zacisnął pięści i wrócił beznadziejnym wzrokiem na przyjaciela.
Antek wyglądał na oszołomionego. - Chryste... naprawdę to zrobił?
- Nie, kretynie! - syknął Piotrek. Potem wstrzymał oddech, i uspokoiwszy się, dodał: - On.. nie, nie wyrzucili mnie.
- Więc co się stało?
- Nie wiem.. Po prostu tam przyszedłem. Było już po wszystkim. Musieli przyjść w nocy. Nie wiem, gdzie matka, nie wiem czy ona też..
- Czekaj, co? Kto przyszedł?
- Sowieci - wychrypiał miękko Piotrek. - Znalazłem ojca pod domem. Sąsiad chciał go ze mną pochować. Mówił, że wczoraj w nocy.. wczoraj w nocy.. pieprzeni enkawudziści..
Jego głos się złamał. Czekał, aż serce przestanie łomotać mu w piersi. Potem kontynuował:
- Obok leżał jeszcze Panasiuk. To nie byliśmy tylko my, to była większa akcja, jeździli od domu do domu. Moja matka.. przecież ona nic nie zrobiła. A teraz, teraz siedzi w jakimś nieludzkim wagonie, o ile jeszcze żyje i...
- Może jeszcze są na stacji, może nie odjechali? Znajdziemy ich, ja..
- Nie, Antek. Dopiero co wróciłem z Włodzimierza. Nigdzie ich nie było. Wywieźli ich już w nocy.
- Muszą robić jakieś postoje. Namierzymy ten pociąg. To tylko kwestia czasu, skontaktujemy się z Czerwieńskim.
Piotr spuścił wzrok na swoje juchtówki. - Wraca dopiero jutro.
- Więc pójdziemy jutro. A do tego czasu poczekamy, pomyślimy..
- Gdzie poczekamy, gdzie pomyślimy? - eksplodował Piotrek niepodziewanie. - Nie mogę tam wrócić, rozumiesz! Nie mam już nawet do kogo. Oni zabrali mi wszystko, oni...
- A Maria? Masz jeszcze ją.
- Pójście do niej to ostatnie, co powinienem zrobić. Już i tak jest podejrzana.
CZYTASZ
Kołomyja
Historical FictionUbylinka to wieś położona w zachodniej części Wołynia. Zamieszkiwana zarówno przez Polaków, jak i Ukraińców, staje się tyglem nienawidzących się ugrupowań. Banderowcy i Polacy muszą być jednak ostrożni, mając na sobie braterski wzrok Związku Radziec...