LII

27 1 0
                                    

* Ok 18:30 Deaky musiał wracać. Jakoś chwilę po 19:00 rodzice Briana, wyjechali z Londynu. Ten ostatni odetchnął z ulgą, a Ewa wreszcie dała upust emocją, zirytowana wyjęła z szafki butelkę wódki, nim ją otworzyła wpadła na jeszcze lepszy sposób, zagłuszenia żalu i wyrzutów. *

Ewa : Macie jeszcze naszą herbatę?

Roger : Masz na myśli TĄ herbatę?

Ewa : Tak, dokładnie.

Brian : To nie ma, wywaliłem, żeby Rog nie wrócił do ćpania, z resztą Ewka błagam cię, ty też uważaj na marihuanę... Ja wiem wszystko wiem... Ale z własnego doświadczenia, uzależnić się jest bardzo łatwo.

Ewa : Kuźwa Bri... Ja rozumiem, ale naprawdę teraz tego potrzebuje, mam gdzieś w domu jeszcze "kompot".

Brian : Co takiego?

Ewa : Polską heroinę, ale nie chcę się kompletnie najebać, tak do całkowitej utraty świadomości, nie o to mi idzie, dzisiaj coś lżejszego wystarczy.

Roger : To dzwoń do Freda, kto jak kto, ale on na pewno ma skręty.

Ewa : (Podniosła słuchawkę, telefonu) Właśnie to robię.

Freddie : Witaj kochanie, Słucham?

Ewa : Cześć stary, mogę wpaść na herbatę ?

Freddie : A na jaką herbatę moje kochanie ma ochotę? Czarna, Biała, Zielona, Jaśminowa?

Ewa : Nie rób sobie ze mnie jaj, wiesz o co mi chodzi.

Freddie : A więc na taką herbatę, moje kochanie ma ochotę. Wpadaj, mam też szkocką, chcesz?

Ewa : Jasne, będe za 20 min czekaj.

*Kiedy wreszcie znalazła się pod drzwiami przyjaciela, marzyła tylko o tym aby podciąć sobie żyły. Była zła, zmęczona i załamana, nie chciało jej się już żyć, osoba którą miała za wierną i zaufaną, zdradziła ją. Nie chodziło już o to ogłoszenie, czuła, że zawiodła ją intuicja, zawsze miała dobrego nosa do ludzi, na relacji z Felixem kompletnie się przejechała. Chciała pukać, przypomniała sobie że ma klucze, usiadła na podłodze w korytarzu, usiłowała ściągnąć ciężkie kamasze, co z nerwów i rozdrażnienia w ogóle nie wyszło. Jęknęła z irytacją, nawet nie zauważyła kiedy, Freddie przyklęknął obok niej. *

Freddie : Skarbie, co ty wyprawiasz, z tymi butami? I dlaczego jęczysz? Orgazmu dostałaś czy co?

Ewa : Wypierdalaj.

Freddie : Sama wypierdalaj, chcesz czy nie, pomogę ci.

Ewa : Kurwa nie mam już siły.

*Obserwowała jak ściąga jej obuwie, następnie wziął ją na ręce i zaniósł na kanapę. Na stoliku stała butelka szkockiej wódki, dwa kieliszki od wina, popielnica i kilka papierosów nafaszerowanych marihuaną. *

Freddie : Pani pozwoli (nalał jej pełny kieliszek trunku)

Ewa : Nasze zdrowie Fred.

Freddie : Nasze zdrowie Evie.
Ewa : Zapalniczka?

Freddie : Proszę cię bardzo, tylko pamiętaj, jutro próba.

Ewa : Wiem...Wiem... (Mówiąc to włożyła skręta między zęby)

Freddie: Co się tak właściwie stało?

Ewa : Felix to tępy chuj.

Freddie : Ten twój kumpel? Fotograf?

Ewa : Tak, ten sam niedojebany... A z resztą szkoda słów.
                  Brian i Roger

Roger : Wiesz kim jestem z wykształcenia?

Brian : Stomatologiem skarbie.

Roger : A czym się zajmuje ta dziedzina?

Brian : Badaniem uzębienia?

Roger : No właśnie.(mówiąc to usiadł mu okrakiem na kolanach)

Brian : Co ty kombinujesz?

Roger : Chcę cię pocałować kochanie. (Przyciągnął go do namiętnego pocałunku)

Brian : A wiesz co ja studiowałem?

Roger : Astrofizykę?

Brian : A czym ta nauka się zajmuje?

Roger : Coś z gwiazdami?

Brian : Wiesz gdzie widzę najpiękniejsze gwiazdy?

Roger : Gdzie?

Brian : W twoich oczach.

Roger : Słodki jesteś.

Brian : Ty też, księżniczko.

               Freddie i Ewa

Ewa : Kogo znowu niesie! (Uporczywe walenie do drzwi nie ustępowało)

Freddie : Otworzysz?

Ewa : Dobra, (mówiąc to wstała i łapiąc się ściany, poszła odkluczyć. ) Mary?

Mary : Ewka? Spójrz mi w oczy.
Ewa : Że co?

Mary : No tak! Znowu! Freddie!

Freddie : Cześć Mary!

Mary : Nie cześć, tylko znowu coś braliście!

Ewa : To tylko marihuana i trochę szkockiej wódki, nie dramatyzuj.

Mary : "Nie dramatyzuj" Powiedziała Ewa Naćpana Branicka.

Freddie : Mary kochana, daj jej spokój, dziewczyna miała bardzo ciężki dzień.

Mary : Jak dzieci! Tyle razy mówiłam, prosiłam, błagałam, wolę żebyście pili niż brali jakieś gówna. Tak mówię teraz również o tym twoim "kompocie".nie chcecie to nie, ja jadę do Deakiego, a wy wytrzeźwijcie wreszcie. (Wyszła trzaskając drzwiami)

Freddie : Co w nią wstąpiło?

Ewa : Nie mam pojęcia.

Freddie : Chcesz szlafrok? Pójdziemy spać.

Ewa : Dobra, ty czy ja? Kto pierwszy się myje?

Freddie : Ja pierwszy, wypierdalaj.

Ewa : Aha! Jeb się!

Freddie : Z Jimem chętnie, z tobą? W sumie czemu nie.

Ewa : Aha! Dzięki!

*Fred poszedł się myć a Polka usiadła przy fortepianie, grając "Bohemian Rhapsody" Kiedy wokalista wrócił usiadł obok niej, uśmiechając się "Ejj ale to moja piosenka".*

Ewa : Wiem, twoja, twoja.

Freddie : Tak myślę "Love of my life" Opowiada o Mary, "Killer Queen" Ma odnosić się do mnie. A obie te piosenki pasują do ciebie.

Ewa : Doprawdy?

Freddie : Z jednej strony jesteś tak cholernie ważna dla mnie, nie skłamię jeśli nazwę cię miłością mojego życia, może nawet nie w sensie romantycznym, jesteś moją bratnią duszą, rozumiesz?

Ewa : Kocham cię wiesz?

Freddie : Ja ciebie też. Z drugiej strony jesteś prostytutką z wyższych sfer, widzę cię jak Lady Makbet, czytałaś Szekspira ?

Ewa : Uznać to za komplement czy zniewagę? Lady Makbet, kobieta, pozbawiona uczuć, która popchnęła męża do zbrodni, aż tak okrutna jestem?

Freddie : Nie jeden i nie jedna byłaby skłonna dla ciebie zabić. Może powinienem ująć cię jako luksusową dziwkę?

Ewa : Wypierdalaj mi z tą jebaną prostytucją.

(Nie) ukoronowanaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora