LV

28 2 0
                                    

Ewa : Mam genialny pomysł, spokójcie się, za dwie godziny widzę was pod moim domem.

John : Ale co jest?

Ewa : Zobaczycie, widzimy się o 17:30, u mnie. Tylko zabierzcie coś ciepłego do ubrania. Paa. (Mówiąc to wybiegła z budynku)

Brian : Co ona znów planuje?

Freddie : Nie mam pojęcia.

* O umówionej godzinie zastali ją opierającą się o auto z mapą samochodową rozłożoną na jego masce.*

Ewa : wrzućcie torby do samochodu Briana, pojedziesz za mną, mam wszystko jeden z was może jechać ze mną, bo mam taki pierdolnik w tym aucie, że, więcej osób się nie zmieści.

John : Ja mogę.

Ewa : To wsiadaj, jako pierwszy będziesz wiedział gdzie jedziemy.

* Droga zajęła im dwie godziny, Chłopcy byli bliscy zawału, kiedy Ewa gwałtownie skręciła w las, zatrzymując się na jakieś polanie, wysiadła z auta i bez słowa ruszyła spacerem między drzewami, po pięciu minutach dotarli nad jezioro, z piękną otwartą przestrzenią,  zachodzące słońce lśniło na tafli wody, po której pływały dwa białe łabędzie, własność królowej. *

Roger : Ładnie, ale zimno.

Ewa : Łap, nie marudź. (Zdjęła koszulę w kratę i rzuciła nią w perkusistę)

Brian : Tu będzie tak piękne nocne niebo, szkoda wracać.

Ewa : Wracamy dopiero za trzy dni, dlatego kazałam się wam spakować, a te rupiecie w moim aucie to namioty, śpiwory, jedzenie i tak dalej.

*Chwyciła Freddiego za nadgarstek i zaczęła ciągnąc do kompletnie zimnej wody, ignorując krzyki i błagania gitarzysty . W głębi duszy podobała się jej taka zamiana ról. Zazwyczaj to Ewa "matkowała" swoim przyjaciołom, ale w tym momencie role się odwróciły, w końcu ta dziewczyna miała tylko 23 lata, w gruncie rzeczy była prosto mówiąc pierdolniętą młodą kobietą która wiodła wręcz nieprzyzwoite życie, z gwiazdami rocka, życie które owszem można było zaakceptować mówiąc o facecie, ale żeby dama... Katoliczka... Ona sama nigdy nie uważała się za wzór godny naśladowania. Uzależniona od papierosów, alkoholu i mniej lub bardziej narkotycznych specyfików. Zapierała się rękami i nogami, aby nie przyznać się do nałogów. Wielokrotnie dotknęła dna, mimo wszystko nie wyciągnęła wniosków, ciesząc się dobrą pracą, dość dochodowym zajęciem jakim niewątpliwie było przy jej talencie krawiectwo, korzystała z młodości i życia, nie myśląc o tym co będzie jutro. Cóż kiedyś przyjdzie jej rozliczyć się z własną głupotą i błędami które nie ona jedna popełnia. Wracając do teraźniejszości, Freddie potknął się przez co oboje wylądowali w wodzie, kompletnie przemoczeni wrócili na brzeg. Wykręcając wodę z z ubrań i włosów. Bri podał im chusteczki, aby wytarli resztki tuszu do rzęs z twarzy. *

Brian : Jesteście jak dzieci!

Freddie: Wiem skarbie.

Ewa : Dobra, ale trzeba się ogarnąć bo słońce zachodzi, a po ciemku namiotów nie rozbijemy raczej.

John : Ile ich mamy?

Ewa : Trzy dwuosobowe. Ale nie myślcie sobie, za jakieś 20 minut będzie tu mój gość specjalny.

Roger : Czyli kto?

Ewa : Znacie te osobę.

Roger : Ale nie Prenter?

Ewa : Powaliło cię? W żadnym wypadku.

John : Stawiam na Jima, Davida albo Mary.

Ewa : Przekonacie się, a teraz do roboty panowie i pani.

Roger : Jeb się!

Ewa : Dalej nie mam z kim, tania blond dziwko.

* Zajęci przygotowywaniem obozowiska, kompletnie nie zwrócili uwagi na zbliżające się kroki. Kiedy osoba w za dużej bluzie z kapturem mocno naciągniętym na głowę i w ogromnych okularach przeciwsłonecznych znalazła się w polu widzenia, tym samym przykuwając wzrok Ewy. Tajemnicza postać podeszła do Polki, mocno ją przytulając. *

Ewa : To właśnie jest nasz gość.

Kashmira : No witam! Cześć braciszku! (Mówiąc to zdjęła kaptur i okulary)  chciałam ją przestraszyć ale jest zbyt czujna.

Ewa : (śmiejąc się) jestem jak pies pasterski, nawet mam obrożę.

Freddie : Kash, ale poważnie, to o ciebie chodziło ?

Kashmira : Oczywiście, że o mnie idioto!

Ewa : Ej królowe dramatu, ruszcie te wasze szanowne tyłki, bo trochę mi przeszkadzacie, jakbyście nie zauważyli próbuje rozłożyć namiot.

Freddie : Pomóc Ci?

Ewa : Jeśli się nie pozabijacie to możecie przynieść z bagażnika mojego samochodu karimaty, koce i śpiwory.

(Nie) ukoronowanaOnde histórias criam vida. Descubra agora