LXVII

32 2 4
                                    

*Kiedy wreszcie udało jej się wyjaśnić zaistniałą sytuację i pozbyć się tych wszystkich nieproszonych gości, postanowiła skonfrontować się z Mercurym, na którego była jawnie obrażona.W domu muzyka panował rozgardiasz, przywitało ją 9 par kocich oczu wlepionych w nią jak w święty obrazek. Na środku korytarza leżały kopnięte buty, dalej kluczyki od auta, szlafrok i rozbita butelka szkockiej, na jasnym dywanie wyraźnie było widać krople krwi lub wina. Ewa po cichu obeszła dom szukając śladu życia, aż wreszcie znalazła przyjaciela z pociętą, dłonią, w obficie krwawiących ranach, nadal tkwiły odłamki szkła. Fred siedział w kuchni, oparty o lodówkę i nawet jej nie zauważył.*

Ewa : Freddie kochanie żyjesz?

Freddie : Duszno mi chyba zaraz zemdleje, nie mogę znieść widoku krwi.

Ewa : już, już pokaż mi te rękę, wcale nie jest źle, wiem że boli jak cholera, ale rany nie są aż takie głębokie. Jak ty sobie zrobiłeś taką krzywdę? (Podchodzi do okna aby je otworzyć)

Freddie: Delilah utknęła na szafie w przedpokoju, pobiegłem żeby ją ściągnąć, to moje kochane dziecko napewno bardzo się bała...Potknąłem się o szlafrok, i się przewróciłem, a w ręce miałem butelkę szkockiej i ona się rozbiła i...

Ewa : Cokolwiek bierzesz proszę odstaw to.

Freddie : co masz na myśli?

Ewa : wytłumaczę ci, jak tylko upewnię się, że się nie wykrwawisz, moja królowo dramatu, daj mi tę rękę bo jeszcze dostaniesz jakiegoś zakażenia. Masz w domu wodę utlenioną?

Freddie: Nie a co?

Ewa : Trudno inaczej sobie poradzimy.

*Branicka siedziała na podłodze płucząc dłoń przyjaciela wysokoprocentowym alkoholem, co było bolesne, ale nie zamierzała go o tym uprzedzać, tak samo jak o tym że zwykłą pęsetą będzie usuwać kawałki szkła z jego ran, podczas czego jej "pacjent" Przeraźliwie wrzeszczał z bólu, ale ona jak to miała w naturze, rzuciła tekstem w stylu "nie martw się przeżyjesz". Po zakończeniu tego procederu z braku normalnego bandarzu, porwała na kawałki zwykły bawełniany t-shirt i tym zatamowała utratę krwi, którą sama potwornie się ubrudziła, przez co wyglądała jakby właśnie dokonała operacji na otwartym sercu, albo morderstwa. Niespodziewanie trzasnęły drzwi frontowe, więc dziewczyna odruchowo wyjrzała na korytarz, tylko po to aby zobaczyć Mary zdejmującą buty.*

Mary : Ewka? Co ci się stało? Dlaczego tu jest taki burdel ? Fred żyje?

Ewa : Hej, odpowiadając na twoje pytania: nic mi nie jest, nie wiem, ale planuje to posprzątać, tak żyje, ma się dobrze.

Mary : Słuchaj właśnie miałam do ciebie wpaść, twoje listy ciągle przychodzą na mój adres, nie chciałam cię niepokoić ale od kilku miesięcy dostajesz pogróżki.

Ewa : Ale od kogo? Leonardo i Nicolas nadal są w więzieniu, Roland wyjechał do ZSRR, Marta z Markiem jest w Polsce.

Mary : Od twojej szajbniętej ciotki i tego jej Bena, czy kogoś tam.

Ewa : No tak ciotka Karolina, zapomniałam jak ona działa mi na nerwy. Pokarz ten list.

" Dzień dobry Ewo!

Czy już kompletnie zapomniałaś o swojej biednej cioci? Bo tak się składa, my nie zapomnieliśmy o twojej wyprowadzce i o tym, że musisz nas spłacić, wybieramy się z Benem w podróży dookoła świata, i ty moja droga nam ją sfinansujesz, bo co niby znaczą 4 miliony £ dla taktkej pani manager jak ty. Nie mów że nie masz, wiem też, że po mojej zmarłej siostrze odziedziczyłaś jakieś pamiątki rodzinne, między innymi biżuterię, komplet srebrnych sztućców i szablę z powstania listopadowego, a także przedwojenne weksle w banku Szwajcarskim, to wszystko należy się mi. W końcu ty byłaś tylko córką zmarłej, prawdopodobnie nawet nie biologiczną, ja jestem jej siostrą.

Ciocia Charlotte & Ben "

Ewa : Co ona sobie wyobraża? Jak śmie, bezczelne babsko! Czym ja sobie zasługuje na takie traktowanie!? Muszę się napić bo zwariuje.

Freddie : (podaje jej szklankę whisky) u mnie alkoholu ci nie zabraknie, a co powiecie na wieczór w Heaven moje drogie ?

Mary : ja odpadam, nie piję, ktoś musi odwieźć Evie do domu.

Ewa : Apropo Heaven kto to są : Valentin, Levi, Marley i kto zamówił na mój adres jakieś pojebanie drogie dzieła sztuki, dlaczego przyszli do mnie jacyś fryzjerzy i chcieli pieniędzy, kominiarza i striptizera już nie wspomnę. Teraz się tłumacz.

(Nie) ukoronowanaWhere stories live. Discover now