Rozdział czternasty

110 5 3
                                    

Ten dom wydawał się teraz taki pusty. Kolory wydawały się przygaszone. Telewizor zagłuszony piskiem w głowie. Rozmowy ledwo słyszalne.

Kobieta wyłączyła się z jakiegokolwiek codziennego życia. Wzięła urlop na czas nieokreślony, zamknęła się w pokoju i nic tylko odwiedzała łazienkę i wracała do ich łóżka. Adrien również był załamany, ale obiecał przecież, że sobie jakoś poradzą. Obiecał na ich aniołka. Przy kobiecie cały czas siedział ich kot. Sekretarka również rozmawiała codziennie z kwamii. Chociaż rozmawiać to też za dużo powiedziane. Zachowywała się jakby chciała się odezwać, ale nie mogła, więc kiwała tylko głową na boki, czasem coś wskazywała, ale od powrotu ze szpitala nie odezwała się ani słowem. Adrien codziennie po pracy przychodził i spędzał czas z dziewczyną. Opowiadał o jego dniu, zadawał pytania i odpoczywał. 

Akurat jak wracał sobotniego wieczoru do domu kobieta oglądała jakiś film. Zdawało się, że nawet uśmiecha się na jego treść. 

''-  Nigdy niczego nie jem, póki on nie spróbuje. Wasz plan zawiódł Gallowie. Nie ja, a mój niewolnik zatruł się ciastem, które mi przysłaliście. 

- My nic nie przysyłaliśmy. Jakie ciasto?

- To ciasto ooo. Widzisz tu jakieś inne?

- Jeśli chodzi o dziki to owszem, ale-

- Milczeć! Próbowaliście mnie zgładzić. Zapłacicie za to skórą. 

- To bzdura niczego nie... jesteśmy niewinni. 

- Co za tupet.

- Przecież to niemożliwe. Od rana do wieczora jesteśmy na budowie, nic tylko łykamy piasek!

- I soczewice...

- No wiesz to akurat teraz nie ważne.

- Ale to prawda.

- No dobra, ale to kiedy indziej...Nie my, nie my! To nie my przysłaliśmy to zatrute ciasto.

- Gdybyśmy mieli hm takie ciasto, sam bym je zjadł. Hm myślmy logicznie.

- No ba.

- DOSYĆ TEGO!''

- Lubisz ten film? - Kobieta potwierdziła skinieniem głowy. Spojrzała na modela i poklepała miejsce obok siebie. Z szafki nocnej podleciało jej kwamii. 

- Moja Pani od zawsze lubiła ''Misję Kleopatrę''. Czarny kocie uwierz mi, zawsze się na tym pięknie śmieje. - Kobieta wystawiła ręce do Kwamii i gdy ten usiadł na nie, przystawiła go do policzka w geście przytulenia. Prawie niesłyszalnie powiedziała ''Dziękuje''.

- Kochanie powtórzysz? - Ta spojrzała na niego, by po chwili ściszyć film. Spojrzała na Adriena i uśmiechnęła się delikatnie. 

- Dziękuje. - Powiedziała nieco głośniej. Złapała go za rękę, mocno ją ściskając. Adrien słysząc od niej jakieś słowo uśmiechnął się szeroko i przytulił się do swojej partnerki. 

- To ja ci dziękuje. Powiesz mi coś jeszcze? - Ta zaprzeczyła ruchem głowy jakby pokazując, że nie wszystko od razu. Wskazała na telewizor podgłaśniając go. Wtuliła się w ramie jej chłopaka i razem skończyli oglądanie filmu. Kobieta uśmiechnęła się znowu słysząc kolejne dialogi. Gdy zasnęła Adrien wyszedł z pokoju wraz z jej Kwamii. 

- Gdy jesteś w pracy Moja Pani częściej się uśmiecha. Stara się więcej mówić i wskazuje na większość rzeczy. 

- Czemu nie pisze nic na kartce?

- Sam nie wiem. Proponowałem jej to, ale znasz ją. Ciężko ją zrozumieć. Mimo wszystko dziękuje Ci Adrien. Potrzebowała kogoś takiego jak ty.

- Znasz ją od zawsze prawda?

- Owszem, znam ją, znałem jej rodziców, dziadków i każdego kto był przedtem w jej rodzinie.

- Możesz mi opowiedzieć o tym co ją spotkało?

- Jeżeli masz tylko czas w postaci całej nocy. Trochę opowiadania jest.

Adrien bez słowa ruszył do kuchni. Z lodówki wyjął kawałki arbuza i postawił na stole. Sam nalał sobie szklankę do wody. Bez słowa podleciał do nich Plagg, wyczuwając okazję spokojnego jedzenia. Model po chwili wyciągnął kawałki sera i postawił przed swoim kwamii.

- Zaczęło się to, gdy mama Y/N była z nią w ciąży. - Kwamii usiadło koło talerza i zaczęło wspominać całe życie swojej Pani. Wiedział, że może zaufać Czarnemu kotowi. W połowie jego opowieści Plagg zasnął na głowie modela. Adrien co jakiś czas z natłoku emocji wstawał od stołu, zadawał masę pytań. Raz słuchał spokojnie, a raz miał ochotę z bezsilności rzucić szklanką o ścianę.

- I tak właśnie podłamała się. Gdybyś nie zwrócił na nią uwagi w pracy, to przykro mi to mówić, ale nie jestem pewien czy dalej by żyła. Była w okropnym stanie, stany depresyjne, myśli samobójcze, które były prawie codzienne. Plus ten Nathaniel i jego rodzina. Adrienie Agreste musisz mi obiecać, że ten człowiek nigdy nie zbliży się do mojej Pani. Nie mogę pozwolić by stała się jej jakaś krzywda, a z moim obcenym stanem ciała nie zawsze będę mógł ją obronić. - Adrien przetarł twarz, rozglądając się po domu. Powoli słońce zaczęło wstawać, ubierając swoją piękną oślepiającą suknie. Gdy odkładał naczynia do zmywarki do kuchni weszła jego partnerka. Przytuliła się do niego, kątem oka wpatrując się w jej kwamii.

- Dzień dobry. - Odwrócił się do niej i ucałował w czubek głowy. - Śniadanie?

Pokiwała głową na boki, dając znać, że nie jest głodna. Nagle przyszedł jej pomysł do głowy. Wyjęła z kieszeni telefon i włączyła Google tłumacz. Wpisała jakieś zdanie i puściła lektora czytającego. To kartka nie, ale tłumacz tak?

- "co z moją rozprawą"

- Nie wiem. Zadzwonię dzisiaj do prawnika, by poustalać terminy i dostosować się do ciebie.

Po chwili kobieta znowu coś zaczęła pisać.

- "Dlaczego cię nie było w koc?"

Kobieta z przerażeniem spojrzała na telefon poprawiając zdanie.

- "Dlaczego cię nie było w nocy?"

- Rozmawiałem, ale nie martw się. Może jednak coś zjesz?

- "Chyba, że zjemy razem."

Adrien spojrzał na swoją kobietę i się uśmiechnął.

- Oczywiście, tylko po śniadaniu pójdę odespać nockę.

Sekretarka z uśmiechem wystukała szybko nowe zdanie.

- "Napisze tu wiersz na dobranoc i on ci przeczyta."

- Jesteś przeurocza. - Adrien ruszył do lodówki zobaczyć jakie miał opcje na zrobienie śniadania. Szukając czegoś usłyszał krótkie:

- "Kocham Cię Adrien."

Ten na zawołanie Odwrócił się do niej. Podszedł i mocno ją przytulił, tak jakby się miał wraz z tym gestem stać się jej częścią.

- Ja ciebie też słoneczko.

Kwamii tylko się im przyglądało. Miło widzieć takie szczęście dwóch zakochanych ludzi.

Shhh Hush now (Adrien x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz