Chapter 26

1.3K 23 1
                                    

Otworzyłam powoli oczy i ziewnęłam. Wtedy usłyszałam potężne westchnienie za mną, które obiło się o moje nagie plecy.

Przekręciłam się w lewo i zobaczyłam pogrążonego we śnie Willa. Włosy niedbale opadały mu na powieki, a na wardze dostrzegłam strupa. Musiałam mu ją wczoraj przypadkiem uszkodzić.

Mimo tego całego bałaganu, w którym się znalazłam, najmroczniejszy cień okazał się ostatnim promykiem nadziei.

Wyciągnęłam rękę spod kołdry i delikatnie dotknęłam jego policzka. Pogładziłam bladą cerę w miejscu kości policzkowej.

Uśmiechnęłam się i zbliżyłam do niego. Poczułam uczucie motylków w brzuchu i objęłam ostrożnie jego usta. Odsunęłam się ale skubaniec już nie spał.

– Dzień dobry księżniczko– powiedział.

– Dzień dobry przystojniaku– rzekłam.– Wesołych świąt– dodałam.

– Tak, tak– przyciągnął mnie do siebie.

– Co mamy dziś w planach?– zapytałam.

– Lenistwo, a o osiemnastej romantyczna kolacja– odpowiedział.

– Nie żartuj sobie– klepnęłam go w pierś.

– Nie żartuję– złapał ze mną kontakt wzrokowy.– Co prawda w domu ale to też coś– dodał żartem.

– Jestem szczęśliwa i tak– powiedziałam.

– A gdzie mój prezent?– zapytał.

– Dostaniesz po kolacji– odparłam i szybko go ucałowałam.

Wstałam z łóżka i ubrałam ciuchy z wczoraj. Wtedy przypomniałam sobie o prezencie od taty.

William nagle mnie zaskoczył i w pośpiechu się ubrał.

– Coś się stało?– zapytałam, kiedy dobiegał do drzwi.

– Poproszę śniadanie w kuchni– odparł i wyszedł.

Nie był zmartwiony, wręcz przeciwnie. Chytry uśmieszek trochę mnie zaniepokoił.

Wzruszyłam ramionami i odsłoniłam okna. Ku mojemu zdziwieniu, wszędzie było biało i wciąż sypał śnieg. Drzewa, dachy, ulica czy nawet moje własne podwórko, było pokryte białym puchem. Coś niesamowitego.

W wyśmienitym nastroju zeszłam na dół i wstawiłam wodę w czajniku. Przygotowałam dwa kubki. Do jednego wsypałam kawę, a do drugiego włożyłam torebkę herbaty. Woda zdążyła się zagotować, a go jeszcze nie było.

Ciekawe gdzie jest.

Przeszłam z kuchni do salonu.

– William!– zawołałam i akurat zamykał za sobą drzwi od tarasu. Miał głupi uśmiech i lekkie rumieńce na policzkach.– Gdzie byłeś?– zapytałam i trochę się go przestraszyłam.

– Kochasz mnie?– zapytał nagle i podszedł bliżej z ręką schowaną za sobą.

– Oczywiście, że tak– odpowiedziałam, dziwiąc się.

– Pamiętaj, że ja ciebie też– rzekł i widziałam jak powstrzymywał uśmiech.

Nagle ujawnił dłoń, którą chował. Okazało się, że ma w niej kulkę śniegu. Zdążyłam się tylko odwrócić, z zamiarem ucieczki ale zdążył mi rozbić ją na głowie.

Odwróciłam się do niego z piorunującym wzrokiem.

– Zapłacisz za to– powiedziałam i ruszyłam za nim.

Princess and Killer [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz