2: inside

204 27 16
                                    

𓆩⟡𓆪

Wnętrze domu niewiele różniło się od wyglądu zewnętrznego budynku. Pomieszczenia były przytłaczające i ponure. Na podłogach leżały ciemne, wzorzyste dywany, a w oknach wisiały grube zasłony bliżej nieokreślonego koloru. Część włączników światła nawet nie działała, a gdy już udało im się któreś zapalić, rozjaśniało ciepłym, żółtym światłem pełne przeróżnych bibelotów pokoje.

— Słuchajcie, nie zniechęcajmy się — odezwał się Chan, który dostrzegł nietęgie miny swoich przyjaciół. — Wystarczy tu trochę ogarnąć i będzie przyjemnie.

Felix wziął Hyunjina pod ramię i niemal się do niego przykleił, rozglądając się nerwowo po korytarzu, w którym stali. Starszy chłopak, poklepał go uspokajająco po dłoni, choć sam także niezbyt był przekonany do spania w takim miejscu. 

W tym dworku było po prostu coś niepokojącego.

— Changbin-ah! — zawołał w przestrzeń Minho, a Jisung nie spodziewając się jego krzyku drgnął przestraszony.

Widząc zdziwioną minę Minho, przeklął tylko cicho pod nosem. Sam nie wiedział, czemu tak zareagował. Zwykle lubił takie miejsca i ciężko było go przestraszyć. Seungmin posłał mu dziwny uśmiech, który bardziej przypominał skrzywienie się. Doskonale rozumiał, jak czuł się Jisung. Sam także czuł się niepewnie.

— Jest ciepła woda! — usłyszeli wołanie Changbina z piętra, który zgodnie z obietnicą poszedł poszukać łazienki i przygotować sobie kąpiel.

— Widzicie? — uśmiechnął się nieco na siłę Chan i ruszył po schodach w górę.

— Jeśli jest możliwość to ja chcę mieć pokój sam — od razu zaznaczył Seungmin, ruszając zaraz za Chanem. — Nie zniosę waszego chrapania, gadania przez sen, zgrzytania zębami i innych takich. Wystarczy mi, że moja siostra lunatykuje — dodał, łapiąc dłonią za zdobioną poręcz.

Cała aż lepiła się od brudu, do którego dodatkowo przykleił się kurz. Z obrzydzeniem oderwał od niej dłoń i wytarł w spodnie. Lampka wisząca nad schodami zamigotała, ale szybko wróciła do poprzedniego stanu.

— Ja tak samo — uznał Jeongin. — Mogę spać w pokoju obok Seungmina hyunga, żeby się całkiem nie izolować, ale wolałbym mieć trochę prywatności — stwierdził, wspinając się po stromych schodach, a gruby dywan tłumił jego kroki.

Reszta choć nic nie powiedziała, to wcale nie musiała. Dla wszystkich oczywistym było, że Jisung i Minho będą w pokoju razem, jako że byli ze sobą bardzo blisko. Choć żaden z nich nie przyznawał tego na głos, widać było, że mieli się ku sobie i wszyscy po cichu im kibicowali. 

Hyunjin i Felix byli za to kimś pokroju bratnich dusz. W dniu urodzin starszego wymienili się nawet obrączkami, które miały symbolizować ich przyjaźń. Changbinowi, który był chłopakiem Felixa niezbyt się to podobało, podobnie jak fakt, że Felix nie odstępował Hyunjina nawet na krok, ale nie miał na to zbyt dużego wpływu, o ile nie chciał znowu wywołać kłótni. A tych ostatnimi czasy między nimi nie brakowało. 

Prawdopodobnie wylądowałby w pokoju z Chanem, z którym poza graniem, czasem rapował i tworzył jakieś kawałki w zaciszu piwnicy tego starszego. Dobrze się dogadywali, nawet jeśli mieli zupełnie różne charaktery. Changbin był głośny, kiczowaty i zachowywał się jak dziecko, tylko dlatego, że wydawało się mu to zabawne. Chan za to był kimś pokroju ojca w grupie: odpowiedzialny, spokojny i ułożony.

— Jest ciepła woda, jest mydło i są lustra, więc nie zginiemy — odezwał się Changbin, wychodząc z łazienki. 

Miał na sobie szlafrok, a w tle małym strumieniem lała się woda do kąpieli. Minho i Hyunjin z zaciekawieniem zajrzeli do środka łazienki. Obaj uwielbiali długie kąpiele, więc ciepła woda była dla nich czymś niezbędnym. Pod uchylonym oknem stała dość spora, choć podniszczona wanna. Kawałek dalej znajdowały się dwa zlewy, z ogromnym lustrem nad nimi, a po drugiej stronie pomieszczenia, toaleta. Przy drzwiał stała wysoka szafa z ręcznikami i środkami czystości.

— Dobra, jest dziewiętnasta, więc rozpakujcie się, wykąpcie i o dwudziestej pierwszej widzimy się na dole na kolacji — zarządził Chan i otworzył pierwsze z kilkorga drzwi na korytarzu na piętrze. 

Prowadziły do niedużej sypialni z piętrowym łóżkiem. Przy jednym z nich stał piętrowy plecak Changbina, który zostawił go tam wcześniej. Changbin spojrzał ostatni raz na swojego chłopaka, który kleił się do Hyunjina i wszedł za Chanem do pokoju.

— Musisz mu powiedzieć, Changbin-ah — odezwał się Chan, gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi.

Changbin nawet nie rozejrzał się po sypialni, tylko od razu usiadł na podłodze, opierając się plecami o dolne łóżko. Przyłożył dłonie do twarzy i zaczął masować swoje skronie. Miał serdecznie dosyć rozmów na temat jego relacji z Felixem, która bardzo powoli, ale skrupulatnie zaczęła się sypać.

— Żeby znowu się pokłócić? — prychnął.

— To może ja z nim porozmawiam? — zaproponował Chan, siadając obok niego.

W miejscu, gdzie usiadł, zaskrzypiały deski, ale nie przejął się tym za bardzo.

— To nie fair, że traktuje cię w taki sposób. Jesteś pewien, że między nim i Hyunjinem nie ma czegoś więcej? 

Changbin odwrócił głowę i spojrzał na Chana, przygryzając dolną wargę. Wyglądał, jakby miał się rozpłakać, nawet jeśli nikt nigdy nie widział jeszcze, by Changbin płakał. Zawsze wydawał się taki twardy, zwłaszcza gdy się nie uśmiechał. Wyglądał wtedy jak czarny charakter z jakiegoś filmu o superbohaterach. Miał charyzmę i biła od niego niesamowita pewność siebie.

— Nie wiem — wyznał w końcu, a jego warga zadrżała. — Mówi, że tylko się przyjaźnią, a ja chcę mu wierzyć. Nie zniósłbym, gdyby było inaczej — dodał ciszej.

Chan pokręcił głową, a potem objął go ramieniem i zagarnął bliżej siebie, klepiąc go po ramieniu. Nie wyobrażał sobie, jak Changbin musiał się czuć. 

Postanowił mimo wszystko porozmawiać z Felixem, w końcu obaj byli z Australii, więc naprawdę dobrze się dogadywali i czuli się pobratymcami ze względu na kraj pochodzenia. Nawet żartowali, że są "mates" i gdy nie chcieli, by reszta, która niezbyt dobrze mówiła po angielsku, rozumiała, co mówili, rozmawiali australijskim slangiem.

— Idę się wykąpać, hyung — stwierdził w końcu Changbin i wysunął się z objęć Chana. — Woda pewnie się już nalała, a ja naprawdę nie chcę już o niczym myśleć, tylko wziąć w spokoju kąpiel.

Wstał i ruszył w kierunku drzwi. Odwrócił się jeszcze raz w stronę Chana i momentalnie spiął się, gdy coś czarnego przeleciało za oknem. Wytężył wzrok, ale niczego nie dostrzegł. 

"To pewnie jakaś wrona" — uznał ostatecznie.

Westchnął tylko, tłumacząc swój dziwny stan zmęczeniem i całą tą sytuacją z Felixem, a potem wyszedł, zamykając za sobą drzwi i zostawiając Chana samego.

𓆩⟡𓆪



crazy night - skzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz