To nie zabawa

3 0 0
                                    

Obudziło mnie otwieranie drzwi wejściowych, a następnie usłyszałam jakieś przekleństwa mojej matki.

Natychmiast zerwałam się z kanapy i poprawiłam swoje zapewne rozczochrane włosy, po czym przeszłam do korytarza.

-Czemu nie śpisz?- Usłyszałam pogardę w głosie mojej matki.- Jest późno.-Zlustrowała moją sylwetkę i perfidnie się zaśmiała.

Chciałam być miła, ale z tą kobietą się kurwa nie da.

-Dlatego, że mnie obudziłaś?- Sarknęłam w jej stronę.- Użyj mózgu.

Oczywiście zrobiła ze zdziwienia wielkie oczy, jak to ma w zwyczaju i zacisnęła szczękę ze złości.

-Nie będziesz się tak do mnie odzywać!- Krzyknęła pokazując na mnie palcem.

I tak jak zwykle to zignorowałam i poszłam zdenerwowana na górę udając się od razu do łazienki. Przeglądnęłam się w lustrze i zauważyłam, że moja twarz jest zarumieniona, a oczy przekrwione.

-No kurwa na wakacje chora?- Westchnęłam dramatycznie i przeszłam z łazienki do mojego pokoju.

Wakacje zaczęły się w miarę pozytywnie, zważając na to, że znów rozmawiam z Madelyn i z chłopakami. Toksycznych szmat dawno nie widzialam oprócz Jos, więc można powiedzieć, że moje życie wraca na dobre tory.

Padłam na łóżko i zaczęłam przeglądać instagrama, który po chwili był strasznie nudny więc z głośnym westchnieniem patrzyłam w biały sufit mojego pokoju.

Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu i automatycznie odebrałam nie patrząc nawet na to, kto dzwonił.

-Halo?- Wymamrotałam.

-Stara, musimy się spotkać.- Usłyszałam przestraszony głos brunetki.- Teraz.

-Co..? ale co się..

-Park, za 10 minut.- Rozłączyła się.

Chciałam obejrzeć film, ale skoro błaga żebym wyszła, to kto by nie skorzystał. Wstałam i podeszłam do szafy biorąc moją czerwoną bluzę. Mój pokój był wysoko nad ziemią, więc musiałam wyjść przez tą pojebaną piwnicę. I choć była straszna, to nic nikomu się tam nie stało, więc się nie bałam.

Włożyłam pierwsze lepsze adidasy i cicho przeszłam do drzwi prowadzących do piwnicy. Weszłam do środka i od razu chciałam zapalić światło, ale nie działało.

-Dziwne..- Wzruszyłam ramionami i włączyłam latarkę w telefonie świecąc na boki.

Postanowiłam, że potem powiadomię o tym tatę, bo narazie się spieszę. Szłam wzdłuż pomieszczenia świecąc przed siebie latarką, gdy nagle usłyszałam za sobą szelest. Odwróciłam się, ale nadal stałam w miejscu, a kiedy ponownie było cicho wznowiła kroku.

Chwilę potem znów usłyszałam szelest, tylko bliżej mnie. Przewróciłam oczami i przyspieszyłam kroku, a kiedy byłam już obok wyjścia poczułam, jak ktoś łapie mnie za ramię.

Wzdrygnęłam się i odwróciłam, tylko po to, żeby zobaczyć jakiegoś obleśnego łysola, który trzymał w dłoni paralizator.

-O ja cie pierdolę, ale jazda.- Skomentowałam zauważając jeszcze dwóch facetów za nim.

-Milcz, idiotko.- Warknął łysy, a ja tylko wypuściłam drżący oddech, aby po chwili poczuć jak adrenalina wypełnia moje ciało.

-Jak mnie nazwałeś?- Prychnęłam.- Pierdolone jajo.- Spojrzałam na niego z pogardą, po czym splunęłam mu na buty.- Zjeb.

-Dosyć tego!- Krzyknął rozwścieczony.- Zamknij mordę i idziemy.

-No chyba cię jeb...

A potem jedyne co widziałam to czerń. No i chuj.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 22, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

GLOSSWhere stories live. Discover now