Minęło parę dni od zaczęcia się nowej sprawy. Jak i parę dni od kąt John wie, że zamordowani to jego koledzy z wojska. Graham poinformował mnie kiedy zawiadomił rodziny zmarłych. Pojawiłem się bez Johna w kostnicy. Obiecałem rodzinom zamordowanych, że odnajdę zabójcę. Nawet gdy John spał wyszeptałem mu, że dorwiemy tego mordercę który za wszystko zapłaci. Obecnie ubierałem się z Johnem. Chciałem mu towarzyszyć w czasie pogrzebu jego czwórki kolegów z wojska. Widziałem po nim, że nie chciał zakładać munduru. Widziałem po nim, że jest zdenerwowany. Podszedłem do niego i pomogłem mu zawiązać krawat. Jego oczy były podkrążone, a skóra blada. Źle spał od kiedy byliśmy na miejscu zbrodni. W dodatku gdy czytał gazetę z tym wątkiem zbrodni biegł do łazienki by zwrócić zawartość żołądka. Kiedy byliśmy gotowi ubrani wyszliśmy z mieszkania. Oboje udaliśmy się na dwór. Kiedy wychodziłem po drodze zabrałem reklamówkę ze zniczami i stroikami. Obie rzeczy kupiła pani Hudson dwa dni temu. Kobieta nie chciała aby John musiał iść do sklepu aby to kupić. W końcu ona również martwiła się jego stanem psychicznym. Gdy tylko zatrzymałem taksówkę otworzyłem drzwi i pozwoliłem Johnowi wsiąść pierwszemu. Następnie wsiadłem ja. Podałem taksówkarzowi kartkę z adresem. Po chwili ruszyliśmy. Całą drogę obserwowałem Johna który patrzył przez okno. Po kilku minutach dotarliśmy pod kościół. Widzieliśmy tam pełno samochodów i trochę ludzi. Gdy taksówka zatrzymała się John wysiadł i zaczął biec do drzew i krzaków. Zapłaciłem za kurs i wysiadłem z taksówki. Poszedłem do Johna. Będąc za nim słyszałem jak szybko, a jednocześnie ciężko oddycha. Dodatkowo na trawie były jego kwas żołądkowy. W końcu od rana nic nie jadł. Wyciągnąłem niewielką butelkę wody z kieszeni płaszcza i mu ją podałem.
-Przemyj usta John.- Powiedziałem przyglądając się Johnowi. Watson zabrał drżącą ręką butelkę. Zaczął przemywać usta. Cały czas masowałem jego plecy aby go uspokoić. Czułem jak jego ciało drżało.- Już spokojnie John. Nie musimy tam wchodzić.- Powiedziałem patrząc na Johna. Ten pokręcił zestresowany głową przyglądając się mi po chwili.
-N-Nie Sherlock. Muszę tam być. Po prostu... K-Kiedy zacznę płakać proszę... Wyprowadź mnie z kościoła.- Powiedział powoli się prostując. Skinąłem głową aby potwierdzić, że zrobię to co chce. Podałem mu chusteczki na co wziął je. Idąc z Johnem do kościoła widziałem jak wyciera oczy i wydmuchuje nos. Byłem koło niego kiedy zajęliśmy miejsce na ławce w kościele. W czasie mszy widziałem jak Watson starał się trzymać się jakoś. Jednak co jakiś czas zaciskał z emocji dłonie na kolanach. W pewnej chwili nawet złapał mnie za dłoń i ściskał. Na widok jego łez wstałem i trzymając za rękę wyprowadziłem go z kościoła tak jak prosił. Watson już po kilku chwilach zaczął głośno płakać i przytulać się do mnie na co ja go obejmowałem. Zajęło mu kilka minut nim się uspokoił. Aby szybciej to nastało dałem mu tabletkę ziołową na uspokojenie jakie czasem bierze pani Hudson. Usiadłem z nim na ławce i obejmowałem go aby ten się szybciej uspokoił.

ESTÁS LEYENDO
Twoje serce musi bić
FanficJohn i Sherlock mimo konfliktu prowadzą kolejną sprawę. W jej czasie wpadają na wiele tropów. Jednocześnie emocje Holmesa robią różne nie spodziewane kroki mimo, że ten stara się trzymać je na wodzy. Czy coś spowoduje, że oboje zbliżą się do siebie...