Rozdział XI

17 1 0
                                    

     Wchodząc w kolejną ciemną uliczkę prawie biegła, żeby tylko zgubić podążającą za nią osobę, która nie ustępowała jej kroku. Nie mogła już dłużej wytrzymać tego rosnącego napięcia oraz poczucia rosnącego niebezpieczeństwa. Hikaru odwróciła się gwałtownie i przyjęła postawę bojową, żeby skonfrontować się z tą osobą, która zaczęła śledzić ją już od dłuższego czasu.
     – Kim jesteś i czego czesz!? – Wykrzyczała zdenerwowana próbując zamaskować swój strach.
     Nikt jej nie odpowiedział, a wszechogarniająca cisza nie polepszała jej samopoczucia. Czuła, jak ogarnia ją strach i niepokój, nawet lekka panika, ale nie chciała dać tego po sobie poznać, aby ta osoba miała nad nią przewagę.
     – No, no, no! – Odezwał się szorstki głos z ciemności. – A kogo my tu mamy? Czyż to nie córka Nadinspektora Hanzō'a Terao? Cóż to za miłe spotkanie, droga Hikaru, nieprawdaż?
     – Kim jesteś i czego chcesz?!
     Orzechowooka brunetka gwałtownie rozejrzała się pośród ciemności, lecz nikogo nie dostrzegła, ale za to czuła. Czuła nie jedną osobę, a osiem osób kryjących się w mroku, które ją otoczyły niczym stado wygłodniałych wilków polujących na swoją ofiarę.

     Boże! Czego oni idę mnie chcą!? Przecież nic im nie zrobiłam! Chwila... ojciec lub... brat. Kurwa!

     Czuła wewnątrz siebie rosnący niepokój rozumiejąc, że najprawdopodobniej jej ojciec lub brat wsadził do więzienia kogoś z tej szajki i teraz mają zamiar się odegrać, co nie polepszało jej samopoczucia. Zdała sobie sprawę, że oni wiedzą o niej kim dokładnie jest, a ona o nich nic, co wzbudzało w niej niepokój. Nie wiedziała, co o niej wiedzą, ile wiedzą i co konkretnie, co wewnętrznie ją przerażało, ponieważ mieli w tym momencie przewagę. Nie wie, jakie są ich dary i czy w ogóle je posiadają, a nawet jeśli, to mają nad nią przewagę liczebną.

     Fuck! Jestem w dupie!

     Hikaru próbowała opanował drżący oddech i spróbowała dodać sobie odwali tym, że może sobie z nimi poradzić, jeśli dobrze to rozegra. Wie, że to nie będzie proste, jeśli się okaże, że mają silne dary.
     – To czego chcemy, jesteś ty. – Tym razem odezwał się kobiecy, wysoki głos, który dosłownie pluł jadem.
     – Tak? – Zadrwiła. – To zaraz zobaczymy!
     – Nie bądź taka hop do przodu, bo się potkniesz nie raz. – Odezwał się niski, gardłowy głos dochodzący gdzieś za nią.
     – Taaa...? A ty co? Moja matka, aby mnie pouczać, kutafonie? – Prychnęła przyjmując lekceważącą postawę, zdając sobie również sprawę, że to posunięcie może ją zgubić.
     – O ty mała, kurwo! – Warknął nieznajomy wściekłym głosem.
     Nieoczekiwanie zamaskowany, rosły mężczyzna wyłonił się z cienia zachodząc ją od tyłu i chciał zadać jej cios z pięści w plecy. Brunetka raptownie odskoczyła sprzedając napastnikowi kopniaka w twarz dalej będąc w powietrzu. Biedak upadł turlając się po brudnym bruku, a w tym czasie nastolatka zgrabnie wylądowała na ziemi gotowa do dalszej walki. Z ciemności dało się usłyszeć chichoty, pomruki i szepty. Hikaru czuła się coraz bardziej nieswojo, a adrenalina zaczęła dawać się we znaki. Czuła, że zaraz wydarzy się coś niedobrego i tego obawiała się najbardziej. Nieznanego.
     Zaczęło się. Nie czekali, aż to ona wykona ruch, a mieli dokładnie powiedziane, że nie mogą dopuścić do tego, żeby używała swojej mocy, bo będą na straconej pozycji. To mogłoby wtedy przyciągnąć uwagę okolicznych bohaterów, co było im bardzo nie na rękę.
     Rzucili się na nią. Dwóch mężczyzn od przodu i z tyłu oraz od dołu, krępa kobieta od lewej strony. Hikaru zrobiła unik w prawo i wyciągnęła rękę, w stronę kobiety. Spojrzała jej w twarz, lecz przez czarną maskę na twarzy nie mogła stwierdzić, jak wygląda, a wysoko naciągnięty kaptur nie ułatwiał jej tego zadania.

     Jeśli nie mam wyboru, to muszę się bronić swoim darem. Trudno, jeśli będę miała później problemy, ale chcę żyć, dostać się do wymarzonego liceum, a tacy złoczyńcy nie powinni stanowić dla mnie większego problemu!

Moc Przeznaczenia - Izuku Midorya x OcTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang