Jak mu pomóc?

38 8 0
                                    

Seonghwa po apelu postanowił udać się do pokoju samorządu. O tej porze nikogo tutaj nie było, szczególnie, że dopiero od jutra miał zostać poddany skład reszty samorządu, który stworzył chłopak. Nawet jak był on wręcz oczywisty. Co rok taki sam bez zmian. Głównie przez to, że jego matka nie przyzwalała na to by cokolwiek w nim zmienić i dać na ważniejsze stanowiska kogoś niekompetentnego, uważając, że najlepiej by na najważniejszych pozycjach były osoby sprawdzone, a innych można dać do listy osób do pomocy, by mogli się wykazać. Dobrze wiedział, że tak naprawdę chodziło o to by to jak najbardziej kontrolować. Na samych ważniejszych pozycjach były osoby, które po prostu były ulubieńcami jej i innych nauczycieli. 

Nawet on sam nie raz był inaczej traktowany przez pozycję jej matki. Za każdym razem mu to przeszkadzało. Parę razy nawet zdarzyło się, że po lekcji rozmawiał na ten temat z poszczególnym nauczycielem. Chciał tylko być jak reszta. A w zamian dostał tylko to, że nauczyciele zaczęli od niego więcej wymagać. Tylko przez to, że matka zaczęła pchać go do każdych możliwych konkursów. Gdy to jej się znudziło, zaczęła wysyłać chłopaka jako reprezentanta szkoły w chociażby jurach. Co miało służyć temu by ona nie musiała tego robić i mogła kimś się wyręczyć. Niezłe zagranie i dość sprytne. 

Zamknął drzwi, zdejmując z siebie marynarkę. Zawsze takie wystąpienia stresowały go, mimo iż brał w nich udział już z tysiąc razy. Ale nigdy nie pozwalał by ktoś to po nim zauważył. Musiał udawać przed matką profesjonalistę, by nie zawieźć jej oczekiwań. Co nie zawsze było proste. Szczególnie jeśli chodziło o jego przyszłość. Tak naprawdę do teraz nie był pewny, czy chce iść w stronę bycia prawnikiem. Nie do końca widział siebie w tym, ale z drugiej strony nie miał nic lepszego. Była  to dobrze płatna robota. Ciężko było znaleźć coś co się lubiło i można było z tego żyć na poziomie.

Położył swoja marynarkę na biurku, spoglądając w sufit. Męczyło go bycie idealnym uczniem i synem, ale też wiedział, że tylko w taki sposób może ukryć swoje prawdziwe powody do tego co dotychczas robił. Po zatem była to już sprawdzona metoda na ukrycie swojej orientacji seksualnej. Był pewny, że jego matka by go znienawidziła. Chociaż czy przypadkiem właśnie cała jego dotychczasowa praca nie miała pójść na marne tylko przez działania dyrektorki?

Jego przemyślenia zostały przerwane, gdy do pomieszczenia wszedł Hongjoong — długoletni i wierny przyjaciel. Oboje byli do siebie podobni. Oprócz tego, że Hong kochał muzykę, śpiewanie i wszystko co z tym związane, a Seonghwa nie trawił tego. Nie umiał już śpiewać czy cieszyć się muzyką, którą obwiniał o nieszczęście, które mu się parę lat temu przytrafiło. Nie umiał wrócić do czegoś co tak bardzo kochał. Uraz był zbyt duży. 

- Jak tam nasz przewodniczący się czuję z myślą, że właśnie swój magiczny ślub ze stokrotką poszedł w zapomnienie? - spytał się go, drażniąc się z nim.

- Możesz przestać mnie bardziej dołować?  - odparł z pretensjami. - Nie widzisz, że i tak jestem załamany i najchętniej to bym gdzieś zniknął - wskazał na siebie, by potwierdzić swoje słowa.

- To nie ja zakochałem się w kimś kto nawet nie zwraca na mnie uwagi, chyba, że potrzebuje pomocy. - przewrócił oczami - Chociaż wtedy na ciebie patrzy. Teraz to będzie cię omijać szerokim łukiem. Już to widzę jak wyklina cię i bardziej nienawidzi. Stary masz przerąbane. - zaśmiał się

Seonghwa, gdyby miał tylko coś pod ręką już dawno rzucił by tym w przyjaciela. Jedynie co mu pozostało to zabijanie wzrokiem chłopaka. Taka pomoc to po prostu cud natury. Prawdą jednak było to, że jeśli szybko czegoś nie wymyśli, to do końca życia w jego oczach będzie tym złym. Dlatego czuł, że jest w sytuacji bez dobrego rozwiązania. To go irytowało. Nienawidził przegrywać, a w tym momencie miał uczucie jakby miał stracić wszystko co miał. Zdecydowanie pogłębiało to tylko frustrację. Odetchnął głośno, chcąc się wtopić w krzesło. 

- Nie rób już miny, jakbyś zaraz miał się rozpłakać - podszedł do niego układając mu rękę na ramieniu - Jak to jest możliwe, że uczeń z szóstkami, zaczyna głupieć przez miłość? Gdzie się podział ten inteligentny i znajdujący rozwiązania na każdą sytuację przewodniczący? 

- Po prostu przez jego słodkość tracę zmysły i nie umiem logicznie myśleć. To nie moja wina, że jest on zbyt piękny, a uśmiech ma za bardzo magiczny - rozmarzył się, przez co od razu dostał po głowię. 

Can music be the way to love?Where stories live. Discover now