Rozdział 3

151 18 49
                                    

Niebieskooki pochylał się do przodu czując ogarniające jego ciało zażenowanie. Wręcz czuł jak jego policzki pieką, a jego mięśnie się napinały w zdenerwowaniu. Starszy mężczyzna przed nim zaśmiał się nieco tym tylko zaskoczony i poprosił go by się wyprostował ponieważ tak naprawdę nic się nie stało. Co do tego natomiast Nakahara miał całkowicie przeciwne zdanie. W ostatnim czasie pod jego pieczą znalazł się pewien młodziak o zdolności, która pozwalała mu cofnąć się w czasie w określonym odstępie czasowym co zależało głównie od tego w jakim stanie był fizycznie czyli po prostu czy nie był już wystarczająco wyczerpany i nie mógł się skupić tylko i wyłącznie na tym. Postanowił więc ćwiczyć nawet wtedy kiedy takowego treningu nie miał, bardzo często poza nadzorem, który w jego przypadku był po prostu obowiązkowy. I właśnie przez to wydarzył się ten niefortunny wypadek w którym ten cofnął się, a jak wrócił zadowolony, że udało mu się pobić rekord, z tego co powiedział Hirotsu, tak się podekscytował, że zaczął wymachiwać rękoma i przypadkiem go potrącił przez co starszy o mało nie spadł z całych betonowych schodów chociaż i tak na nieszczęście zdążył stoczyć się tylko po kilku schodkach zanim udało mu się wyhamować.

Chuuya dowiedział się o tym tylko dlatego, że akurat podczas tego nieszczęśliwego incydentu przechodził obok i usłyszał huk co nakazało mu się odwrócić i pójść w kierunku w którego żeby sprawdzić co się stało i ewentualnie pomóc. Miał ochotę uciąć młodszemu za to palec jednak skutecznie odtrącały go od tego resztki jego moralności których i tak praktycznie nie było. Najstarszy z ich trójki jednak gwarantował, że nic mu się nie stało, a w ramach kary może pomóc mu w jednej rzeczy. Ryży zgodził się bez namysłu jeszcze raz przepraszając i posyłając surowe spojrzenie w stronę przestraszonego i spiętego bruneta, a następnie odszedł zostawiając tamtego z siwowłosym. Miał nadzieję, że naprawdę realnie go ukarze, a nie okaże się, że puścił go wolno. Stukot obcasów roznosił się po korytarzu gdy szedł przed siebie, a jego płaszcz zawieszony na ramionach powiewał za nim lekko gdy ten z minuty na minutę przyspieszał kroku żeby dostać się do swojego mieszkania by zostawić to wszystko już za sobą. Miał do napisania raport z pomocy dopiero co dołączonym niedawno członkom, miał do załatwienia odwiedzenie Ane-san, która poprosiła go żeby przyszedł do niej na herbatę w wolnym czasie, miał do załatwienia pójście do Q żeby zostawić mu jedzenie i opatrunki. No po prostu musiał się wyrobić, a w tym tempie nie za wiele mógł zdziałać ku swojemu zdenerwowaniu. Czasami naprawdę chciał się rozdwoić, ale posiadanie klona ani trochę się mu nie podobało, w jakiejkolwiek formie.

Wsadził klucze od drzwi chcąc je przekręcić tak by się one otworzyły jednak ku jego zaskoczeniu nie mógł tego zrobić ponieważ coś skutecznie to blokowało. Zmarszczył brwi wyciągając je z dziurki, a następnie nacisnął klamkę i popchnął na co przeszkoda bez żadnego problemu ustąpiła. Wywrócił oczami domyślając się czym może to być spowodowane i wszedł do środka jak gdyby nigdy nic nie przejmując się dochodzącymi do jego uszu krokami, które najpewniej dochodziły z kuchni. Nie przejął się również tym, że z jednej z szafek zniknęła pusta ramka do której nie miał czego wsadzić, i tak nie była mu tak naprawdę potrzebna, a trzymał ją tu tylko dlatego, że szkoda było ją gdzieś wyrzucać. Odwieszając kapelusz na wieszak nie chcąc by przypadkiem ucierpiał w najbliższym czasie, zaczął powoli zmierzać ku miejscu zamieszania gdzie zastał to co się spodziewał spotkać. Wysoki szatyn skakał dookoła najwyraźniej się nudząc. Na jego uszach natomiast znajdowały się słuchawki, a jego oczy były zamknięte przez co go nie zauważył, ale wiedział, że zdawał sobie sprawę z jego obecności.

Oparł się o ścianę przyglądając mu się z założonymi na piersi rękoma i miał ochotę szczerze się zaśmiać z tego jak młodszy robił z siebie debila jednak nie zamierzał tego robić, nie chciał dawać mu tej satysfakcji. Bo wiedział, że przecież o to chodziło. Chciał go jakoś rozluźnić w dyskretny sposób, poudawać, że będzie nieszkodliwy i nie będzie sprawiał kłopotów by spuścić go choć na chwilę z oczu by mógł zrobić to co planował od najwyraźniej samego początku wnioskując z ich pierwszej rozmowy po tym jak dowiedział się, że to on trafił tu z powrotem. A może nawet planował swoje przeniesienie do Mafii? Może to wszystko sobie zaplanował? Może po prostu próbował wciągnąć ich w te swoje gierki akurat teraz gdy wszystko się uspokajało? Odpowiedzi mogło być wiele, a pytań tego typu jeszcze więcej, ale nie zamierzał ich zadawać. Nie będzie ułatwiał manipulowania nim.

The day he came back || Soukoku ||Where stories live. Discover now