Samotna gwiazdka

4.3K 297 9
                                    

Dwa ostatnie miesiące to praktycznie przygotowania do narodzin.
Garderobę przeniosłam do sypialni, a w tym pokoju zrobiłam pokoik dla maluszka.
Już znam płeć mojego promyczka.
Za kilka dni gwiazdka.
Domenico spędza ją u Veronici.
Papa u Lucii.
Adriano wyjeżdża z mamą do Paryża.
Ja postanowiłam spędzić ją samotnie, no bo z kim?
Już od kilku miesięcy nie widziałam się z Valerią i niech tak zostanie.
Mimo to wybieram się właśnie do centrum handlowego po prezenty.
Mam nadzieję, że kolorowe wystawy mnie zainspirują.
A i coś jeszcze!
Dowiedziałam się kilka rzeczy o moich biologicznych rodzicach.
Chciałabym tak bardzo ich poznać.
A jedyne, co mi zostało, to opowieści dzieci Patrizi i Stephano.
Zanim wdam się w szał zakupów odwiedzam ich grób.
Może znali prawdę?
Tego się nie dowiem.
Już czas wyjeżdżać.
Smutno mi, cmentarz to zdecydowanie dołujące miejsce.
Kilka osób płacze, są jakby w rozpaczy.
Ktoś głośno krzyczy "to niemożliwe!", po czym zalewa go fala łez.
Nie wytrzymam tu ani minuty dłużej.
Uciekam jak tchórz.
W "Ice Cafe" wypijam kawę i już miałam odejść, gdy zobaczyłam Valerię z Francescą i jakimś mężczyzną.
-Claudia!-nie! Tylko nie to, nie chcę z nią rozmawiać
-Spieszę się-ręce zaczynają mi się trząść
-Minutkę skarbie. Daj mi to wyjaśnić
-Daj mi spokój!-krzykłam na całe gardło i wszystkie oczy zwróciły się w naszym kierunku
-Wytłumaczę Ci to, dalej jesteśmy rodziną-mimo tłumu Valeria dalej odprawiała scenkę
-Nie będę Cię słuchać Valerio. Możesz zająć się nowymi towarzyszami.
Spokojnie odeszłam w stronę łazienek.
Moje śniadanie, obiad i kawa wylądowały w "muszli".
Co z prezentami?!
Tylko to zmuszało mnie do ruszenia się z tego miejsca.
Każdy dostanie perfumy, które pomogła mi dobrać ekspedientka i jakieś słodkości.
Ruszyłam do domu.
Gdy docieram na miejsce odrazu otwieram laptopa.
Szukam starych ćwiczeń i diet. Wkrótce znowu muszę być idealna.

Kilka dni później-"Gwiazdka"

Siadłam przed TV i jak zwykle oglądałam "Kevina samego w domu", gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Niechcętnie podniosłam się z kanapy.
Otwierając klamkę doznaję szoku.
-Francesca co ty tu robisz?!
-Claudio musisz mi pomóc.
-Nie muszę.
-Prosze daj mi coś powiedzieć.
-Szybko, bo marnujesz mój czas.
-Dowiedziałam się przypadkiem o tym, że twoi to moi rodzice
-Wypierdalaj-gotowało się we mnie ze złości-nie pokazuj sie tu!
-Gdyby nie ja twoi rodzice by żyli.
-Że co kurwa?!
-Strasznie zazdrościłam Ci domu, relacji z nimi, własnego auta. I wogóle wszystkiego.
-No i co?
-Przeciełam hamulce
-Pojebało Cię dziewczyno. Jak mogłaś?!
-No nie wiem, stało się. Szukają mnie. Policja. Muszę się schować. Sprawdzili samochód i zobaczyli te hamulce. Od razu wykluczyli samobójstwo, więc podejrzani są domownicy. Jak to wyjdzie?!
-Na mnie nie licz. Do widzenia.
W sumie zrobiło mi się jej trochę żal.
Ale wkońcu jest morderczynią.
Prawdziwą MORDERCZYNIĄ!
Nie mogę jej pomóc.
-Wynosisz się, czy dzwonić po policję?!
-Pomóż, proszę. Zrobię wszystko.
-Nie! Mówię niewyraźnie?!

Anorexian-my queenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz