Czy da się znieść większy ból?!

3.9K 286 4
                                    

Najpierw chciałam serdecznie podziękować za ponad 1000 wyświetleń i ponad 100 ☆

Budzę się i sama nie wiem, gdzie jestem. Działo się tyle rzeczy w ciągu ostatnich kilku tygodni, że cudem jest, że wiem, jak się nazywam.
Od dziś dom znów miał napełnić się życiem.
Adriano o 14 wraca z Paryża.
Domenico skończy przygodę ma Majorce z Veronicą.
A papa wróci.
Razem z Lucią.
Nasze życie diametralnie się zmienia.
Lucia ma wprowadzić się do taty.
Adriano mieszka u mnie.
Jeszcze Veronici brakuje.
Gdy na świat przyjdzie maluszek w tym domu zamieszkają aż trzy pokolenia, chyba, że papa nas wyrzuci.
Mam zamiar jechać na lotnisko po Adriano ale wewnętrzny głos mi mówi, że lepiej będzie jeśli poczekam.

14:30

Słyszę pukanie do drzwi.
Otwierając je widzę mojego narzeczonego wypchanego jakimiś torbami.
-Co to do cholery jest?-zapytałam zdumiona
-Prezenty dla księżniczki i maluszka
-Zwariowałeś głupku.
Na te słowa przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować.
Tego mi brakowało.
Tych delikatnych, malinowych ust.
Czułości.
Pocałunków.
Po prostu jego.
-Może byśmy coś zjedli-zasugerował niepewnie
-Pewnie, odgrzeję Ci risotto.-po czym zaszyłam się w kuchni.

02:54

Spędziłam "znośny" dzień z Adriano.
Oboje trochę zamulaliśmy.
Obudziłam się w środku nocy.
Czuję, że mój maluszek chce już być z rodzicami.
Delikatnie budzę Adriano a on cały spanikowany biega biorąc najpotrzebniejsze rzeczy.
Słyszę, jak otwiera bagażnik.
Niecałą minutę później jestem u niego na rękach.
Jechał jak kompletny wariat!
Jakoś żywi dotarliśmy na SOR
Będąc na sali "wody mi odeszły" i wtedy czułam się jak w piekle.
Chciałam rodzić mojego maluszka "naturalnie" ale przy takim bólu anioły wyrywałyby sobie pióra ze skrzydeł, a diabły tempiły rogi.
Nie ma nic bardziej bolesnego.
Mam wrażenie, że umieram.
Leki przeciwbólowe kompletnie nie działają.
Czuję się coraz gorzej.
Prawie nie mogę oddychać.
Pielęgniarki coś krzyczą do siebie.
Niestety ja już niczego nie słyszę.
Moje powieki bezwładnie opadają nawet nie wiem kiedy.
Przecież NIE jestem odpornął na ból, nieśmiertelną już prawie 18-nastolatką.

4 stycznia

Budząc się czułam przeszywający ból głowy.
Nie wiedziałam gdzie jestem, ani co się dzieje.
Było mi zimno.
Otwierając powieki zobaczyłam Adriano, który ewidentnie się rozpromienił.
W jego szarych oczach pojawił się niesamowity błysk.
Miał coś, a raczej kogoś na rękach.
-Claudia!-krzyknął-myślałem, że już nigdy się nie obudzisz
-Ile już tu leżę-pytam niepewnie.
-Cały dzień, 2 godziny, -spojrzał na zegarek-32 minuty i 16 sekund.
-Czyli liczysz czas?
-Najwidoczniej. To Mia-skinął głową na maluszka.
-Mia?
-Nasza córeczka. Nie mogłem dłużej czekać, aż się obudzisz więc podjęliśmy męsko-damską decyzję i jest Mia.

******

Chcę przeprosić za to, że ostatnio rozdziały są takie kiepskie.
Ale tyle się dzieje.
Poprawianie ocen. Szpital. Choroba. Wycieczka.
Już wkrótce do akcji znów wkroczy Ana i obiecuję, że zacznie się dziać.
Dziękuję wszystkim, którzy to czytają/ Pzdr. Wikczaaaa ♥

Anorexian-my queenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz