Mam prawdziwą rodzinę

3.7K 223 5
                                    

"Nie miałam już siły, aby wstawać co noc do Mii.
Wiem, że to kochane i urocze dzieciątko, mój maluszek, dla którego tak bardzo się poświęciłam, dokonałam tylu wyrzeczeń.
Z początku żałowałam, teraz byłabym idealna.
W kółko użalam się nad sobą"-rozmyślałam idąc po schodach do kuchni zaparzyć zieloną herbatę, gdy "ni z tąd, ni z owąd" w pomieszczeniu, do którego zmierzałam siedział Adriano.
-Claudio, czy to ma sens? Unikanie mnie? Bo na chwile się zapomniałem? Bo miałem dość ignorowania z Twojej strony? Udawałaś ciągle, że nie istnieje, a ja tylko szukałem pocieszenia. Ty?! Ty po prostu stałaś się jak kamień. Ociężały kamień spadający na dno.-zamurowało mnie dosłownie
-Dlaczego mi to mówisz, nagle zaczęło Ci to przeszkadzać, facet dał Ci wreszcie kosza?
-Zrozum nie chcę się kłócić, mamy Mię i nie baw się oraz nie zachowuj się tak, jakby była tylko Twoją własnością!-był taki rozgniewany, chyba zrozumiał
-Przepraszam, ja...naprawde ja nie chciałam
-Claudia, słonko nie bawmy się jak dzieci, musimy podjąć decyzję. Idziemy w prawo albo w lewo. Bierzemy ślub lub rozstajemy się jak ludzie.
-Myślałam nad tym-przerwał mi w pół zdania, chociaż wiedział, że tego nie znoszę
-Nie pytam, o czym myślałaś!
-Chcę, żeby było tak, jak kiedyś. Mia zasługuję na rodzinę.
-Czyli już dobrze?-nie miałam zamiaru odpowiadać, moją odpowiedzią było to, że delikatnie wpiłam się w jego usta.
Tego naprawdę mi było trzeba.
Ten smak jego ust...
Delikatny zapach...
Kasztanowe włosy...
I oczy pełne blasku...
I znów tak, jak kiedyś zaczęliśmy się kochać

14 luty...

Dokładnie o 14:00 mieliśmy się stać prawdziwą rodziną.
Rozważyliśmy z fotografem, że Mia mogłaby wziąć udział w naszej sesji ślubnej.
Właśnie na zegarze u fryzjerki wybiła 10:30 gdy do salonu "Bella" wpadła Valeria oczywiście w towarzystwie Franceski.
Czułam, jak ręcę trzęsą mi się ze zdenerwowania i są mokre od potu.
Ona zawsze zjawia się wtedy, kiedy jej nie trzeba.
-O Boże! Claudia Twoja fryzura wygląda cudnie! Szykujesz się gdzieś?
-To nie Twój interes-zawsze gdy wszystko było idealnie pojawiała się ONA!
-Mamusiu-zaczęła Fran-Twoja była gwiazdeczka bierze ślub, a nie dostarczyła zaproszeń, może zabrakło papieru. Czyżby bez mamusi brakowało pieniążków?-obie zaczęły głośno chichotać.
-Drogie Panie, to nie czas i miejsce na takie rozmowy-zaprzyjaźniona fryzjerka Amy uratowała sytuację.

Godzina 13:55

Stojąc przed ołtarzem zrozumiałam, że słowa przysięgi do czegoś zobowiązują "w zdrowiu i chorobie", "i że Cię nie opuszczę aż do śmierci".
Te słowa zostały ze mną.
Nagle pomyślałam, że moja suknia niczym księżniczki, delikatna, białe "pantofelki" na obcasie, włosy upięte w kok, a w nich białe lilie wyglądają dość dziwnie?
Byłam chodzącym potworem, który waży potworne 58kg.
Nagle huk kościelnych wrot wdał mnie w osłupienie.
W drzwiach pojawiła się Valeria.
Na widok tej kobiety zrobiło mi się słabo.
Tylko jej tu brakowało...
Udawała zmieszaną po czym usiadła w ostatniej ławie.
Jej obecność mnie stresowała.

Godzina 18:00

Dałam radę i przeżyłam to mimo jej obecności.
Na weselu (na moje szczęście) się nie pojawiła.
Zaraz po rozkrojeniu tortu, który zawierał tysiące (!) kalorii przystąpiliśmy do tkz. "pierwszego tańca".
Goście się zabawiali, a my przepraszając ich udaliśmy się na sesję.
Dopiero przy wyjściu zwróciłam uwagę na dekorację sali
Na to, ile tu przystawek, których będę musiała spróbować.
Na szwedzkich stołach było pełno tłustego jedzenia.
Chyba znowu będą mi musiały pomóc tabletki.
Bo jeśli się chce być idealnym, to trzeba zrobić wszystko, co tylko się da.

Robaczki moje kochane przepraszam za to, że rozdziały były tak rzadko i takie krótkie.
Niestety moja wena chyba zrobiła sobie wakacje albo została w szpitalu.
Jeszcze kilka rozdziałów i będzie koniec.
Na początku miało być tylko 10 ale naciągnęłam to strasznie, wręcz przywiązałam się do tej książki dlatego troszkę odbiegłam od tematu Any, ale obiecuję, że w następnym rozdziale Ana znowu wkroczy w życie.
Przepraszam też za to, że się pogodzili.
Piszcie w komentarzach co zostawić, a co zmienić.
Dziękuję za wszystko, jesteście kochani.
Pozdrawiam Wikczaaaa ❤♥♡

Anorexian-my queenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz