Rozdział 6

145 13 0
                                    


Pov Harry

Minęło kilka dni. Shwan i Liam przyzwyczaili się do panujących w tym domu zasad. Dostali też swoje obowiązki. Ja również je miałem, ale nie mogłem się przemóc do tego i dlatego Louis był codziennie na mnie wściekły. Od tamtego poranku... a może nawet nocy, był na mnie wściekły jak osa. Może to przez bezpodstawne oskarżenie go, że zastraszał Nialla. Nie miałem odwagi bezpośrednio zapytać się młodszego, czy to prawda. Dostaliśmy jedno ostrzeżenie. Ja jednak to zignorowałem i w efekcie Lou chodzi jakby połknął kij. Zdawałem sobie sprawę, że miał wiele na głowie.

Dlatego też Liam, Shwan i ja poznaliśmy bliżej Zayna i właśnie Nialla. Louis jak nie siedział w kuchni, to spał albo siedział u siebie lub po prostu go nie było.

Ja też musiałem raz wyjść i zrobić jedno zlecenie. Louis musiał mnie śledzić, bo czułem, że ktoś siedzi mi na ogonie i obserwuje. Wiedziałem też, że to było moje ostatnie zlecenie przed naszą współpracą. Dosłownie kilka godzin od informacji, że znaleziono trupa, przyszła koperta. Dosyć gruba. Była zaadresowana tylko do Louisa, ale przeczuwałem, że to od naszego zleceniodawcy.

— Co to? — zapytał Liam. — Wow, wielka koperta.

— To dla Louisa — odpowiedziałem i ponownie wróciłem do patrzenia na kopertę.

— Otwórz ją. To może być to wasze zlecenie.

— Nie mogę. Jest zaadresowana do Louisa a nie dla Louisa i Harrego — powiedziałem i przewróciłem oczami. — Powinien zaraz być. Pojechał zawieść Nialla do szkoły. Dzisiaj miał na później.

— To wszystko wydaje mi się dziwnie — powiedział w pewnym momencie i usiadł obok mnie. — Zobacz. Jesteś jego drugim zabójcą, a to Louis ma więcej zleceń. Też... Widzisz, jak on się zachowuje? Na ciebie jest wściekły jak osa, mnie i Shwan ignoruje tak, jak może, a dla Zayna i Nialla zachowuje się jak ojciec. Weź go wreszcie wypieprz, może zmieni nastawienie.

W myślach policzyłem do dziesięciu, aby tylko nie poderwać się do góry i mu nie przywalić. Nie zależało mi na zasięgnięciu Louisa do łóżka (no, może odrobione), ale chciałem też go poznać. Wydawał się fantastyczną osobą. Dbał o wszystkich, nawet o nas. Może Liam czy Shwan tego nie widzą, ale zawsze mieli śniadania, obiady czy kolacje podstawione pod nos. Gdyby nie on, ten dom na mojej "zmianie" tonąłby w brudzie. Był wtedy na mnie zły, ale nic nie mówił. Nie odzywał się do nas za wiele, po prostu miał się na baczności, był rozważny i nie ufał nowym ludziom. Szczególnie, że ci widzieli o jego "pracy". Zachowywałbym się tak samo, gdyby chodziło o mnie i moich przyjaciół.

Usłyszałem trzaśnięcie drzwi, więc to oznaczało, że Lou wrócił. Poderwałem się do góry, o mało co nie wylewając kawy. Liam przewrócił oczami, ale sam wyciągnął kubek i włączył ekspres.

— Ja też poproszę kawę, jak już tam stoisz — powiedział blondyn i odłożył siatkę z zakupami na blat. — Dziś na obiaaa-a co to jest za koperta?

Spojrzał na nią i zmarszczył brwi. Szybko rozerwał i wysypał zawartość na blat. Było pewno zdjęć. Zauważyłem Nialla i jakiś mężczyzn. Uśmiech Louisa się poszerzał, a ja zaczynałem się bać.

— Louis? — zapytał niepewnie Liam. — Co... To są za ludzie?

Spojrzał na nas i rozłożył cztery fotografie. Te, na których był Niall odwrócił i przysunął bliżej siebie.

— Trójka z nich to oprawcy Nialla. Szukałem ich. Pozostała dwójka to... eh — westchnął i odwrócił tamte zdjęcia.

— Co do cholery?! — powiedzieliśmy równo z Liamem.

Fire and corruption (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz