komunikacja miejska jest super

81 11 2
                                    

Pov Matty

Obiecuję - wyszeptał Nicola odwzajemniając uścisk. Pocałowałem go na pożegnanie w policzek i ruszyłem w stronę samolotu. Odmachałem jeszcze reszcie chłopaków, którzy stali w oddali i pobiegłem, żeby się nie spóźnić. Zająłem swoje miejsce zakładając z powrotem słuchawki, tylko tym razem włączyłem "deszcz na betonie" od Taco Hemingway'a. Ta piosenka idealnie opisywała dzisiejszą pogodę. Tak mi minęła większość czasu. W końcu udało mi się zasnąć.

Obudziłem się po kilku godzinach lotu już niedaleko mojego miejsca docelowego. Spakowałem słuchawki do podręcznej torby i wyszedłem z samolotu zabierając swój bagaż. Skierowałem się na parking, który był za pomieszczeniem. A no tak zapomniałem. Nie mam tu samochodu. Aktualnie jest u mechanika i wszędzie poruszam się komunikacją miejską. Tak więc udałem się w strone najbliższego przystanku. Mam takie szczęście w życiu, że przed chwilą odjechał tramwaj, a następny będzie za 15 minut, więc skoczyłem na szybko do sklepu po drugiej stronie ulicy i kupiłem sobie kebaba.

Jak już ponownie siedziałem i czekałem wreszcie pojazd nadjechał. Wsiadłem do środka i zająłem pierwsze wolne miejsce jakie zobaczyłem. Jedynym plusem poruszania się tego typu rzeczami jest to, że można za darmo posłuchać dram innych ludzi. Do domu miałem z 20 minut drogi, a już zdążyłem się dowiedzieć, że typiarę siedzącą przede mną zdradził chłopak i to z jej najlepszą przyjaciółką, a potem ona zaczęła zarywać do jego brata z którym aktualnie jest w związku, a ex tego brata, to siostra jej przyjaciółki.

Po wysłuchaniu, a raczej podsłuchaniu, tej wspaniałej historii wysiadłem z tramwaju i ruszyłem z dworca pod swój dom. Teraz czekało mnie 10 minut chodzenia w deszczu. Na moje nieszczęście nie miałem kaptura w bluzie i całe włosy miałem przemoczone nie wspominając już o ubraniach. Ulice były puste. Jak już to tylko przejeżdżało kilka samochodów lub przechodziły bezdomne psy w celu znalezienia schronienia. W sumie chciałbym mieć kiedyś psa. Na razie jest to nie możliwe, ponieważ nie miałby się kto nim zająć. Ja całymi dniami jestem na treningach albo meczach. Czasami nawet po kilka dni mnie nie ma, na przykład jak wyjeżdżałem do Polski czy odwiedzić Nicolę. Posiadanie zwierzęcia przy teraźniejszym trybie życia byłoby niemożliwe.

W końcu dotarłem do mieszkania. Było to zaledwie 10 minut piechotą, ale dla mnie wieczność. Od razu po otwarciu drzwi rzuciłem torbę i walizkę pod ścianę, a sam poszedłem do łazienki. Musiałem wysuszyć włosy i zmienić ubrania. Jak już się ogarnąłem wróciłem po bagaże, żeby je rozpakować. Była już 18:17 i postanowiłem, że zrobię sobie coś do jedzenia, bo nadal byłem głodny. Tylko miałem jeden problem. W lodówce nie było jedzenia. A przynajmniej nie na tyle, żeby było zrobić sobie jakiś obiad. Moim ratunkiem było zamówienie czegoś. Zadzwoniłem do swojej ulubionej chińskiej restauracji i zamówiłem ramen z sushi. Zapłaciłem za wszystko 120 zł. Boże ta inflacja poszła za daleko.

Kiedy jedzenie mi już przyszło chciałem obejrzeć jakiś program, a raczej paradokument, podczas gdy jadłem, ale nagle brakło w całym domu prądu. Ciemno jak w dupie. Znalazłem w szafce jakieś świeczki, które zapaliłem i próbowałem jakoś zjeść swój posiłek. Godzina 21:39 a prądu nadal brak. Ze względu na rozładowamy telefon postanowiłem, że pójdę spać. I tak nie miałem nic lepszego do roboty, a nie powiem, byłem zmęczony dzisiejszym dniem. Zgasiłem więc świeczki i udałem się do sypialni.

Bo wszyscy piłkarze to jedna rodzinaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt