24. Czerwona sukienka i czarna koszula

131 7 6
                                    

Kylie's POV

Rozmawialiśmy jeszcze długo. O różnych rzeczach, wspominaliśmy wspólne chwile, śmialiśmy się, a ja nawet płakałam. Mówiliśmy o mniej istotnych sprawach, ale i tych ważnych. Zack wiele mi tłumaczył coś ze swojego punktu widzenia i to jak się czuł, kiedy go nie dostrzegałam. Tej nocy łzy jeszcze wiele razy tworzyły ścieżki na mojej twarzy, a zielonooki każdą z nich ścierał i całował miejsca gdzie płynęły. Jego dotyk był kojący. Ta noc była oczyszczająca, a rozmowy były szczere, bo jedynym naszym świadkiem był księżyc, a prawdziwość tej sytuacji wydawała się niemożliwa.

Zasnęliśmy bliżej ranka, on w samych bokserkach, a ja w jego długiej koszulce i bieliźnie. Był naprawdę gorący, a ja wręcz trzęsłam się z zimna. Ogrzewał mnie, ale powiedział, że to ja tak na niego działam. Te słowa pieściły moje uszy, a jego zapach nozdrza. Jego duże ramiona otaczały mnie całą noc, a każdą jego pieszczotę przyjmowałam z pomrukiem zadowolenia.

Kiedy się obudziłam nadal tu był. Nadal trzymał moje ciało w żelaznym uścisku, a jego włosy łaskotały mój nos, kiedy przytulał się do mnie, głowę mając ułożoną na moich piersiach. Jego ciepły oddech muskał skórę mojej szyi. Chłopak był szokująco prawdziwy, a ja nie śniłam. Naprawdę był przy mnie, a nasza wszystko co wyrzuciliśmy z siebie ten nocy, wsiąkło w ściany tego pokoju i całego mieszkania.

Przyglądałam mu się i niesamowicie pragnęłam wsunąć palce w jego nieułożone włosy, przeczesać je i pociągnąć za ich końcówki, bo pojedyncze kosmyki opadły mu na czoło. Chciałam nie tylko cmoknąć jego policzki, ale wycałować całą jego twarz. Kiedy tak się na niego gapiłam, chyba telepatycznie go obudziłam, bo zaczął oddychać inaczej.

- Powiedz, że tu jesteś i nie zniknęłaś. Popłaczę się, jeśli to sen. - odezwał się z typową po rozbudzeniu chrypką.

- Jestem tu. - odpowiedziałam z uśmiechem, a moja klatka piersiowa zadrżała od stłumionego śmiechu. Otworzył oczy, a widok jego jeszcze zaspanej twarzy, to coś, co mogę oglądać w nieskończoność. Wyglądał tak słodko i niewinnie, jak świeże ciasteczko do schrupania.

- O boże, jestem w raju. - jęknął zadowolony, kiedy otworzył oczy. Uśmiechnęłam się do niego uroczo, czując na twarzy buraka. Uniósł głowę i zbliżył ją do mojej. Jeszcze nie do końca rozbudzona, nie zarejestrowałam tego, kiedy jego usta znalazły się tuż przy moich. - Kocham takie poranki. - szepnął wprost w moje wargi, po wpił się w nie. Miałam nieświeży oddech i przy kimś innym wstydziłabym się nawet otworzyć ust, ale jemu to nie przeszkadzało i to w nim uwielbiałam. Przy nim wszystko było łatwe.

- Wezmę prysznic, a ty coś zjedz. Chyba mam jeszcze mrożoną pizzę, ale proszę nie spal mi domu. - powiedział błagalnym tonem. W odpowiedzi na jego słaby żart z moich umiejętności kulinarnych uniosłam brwi, po czym chwyciłam w kciuka i palec wskazujący jego sutka, przekręcając go boleśnie. Mruknął piskliwie, ale zacisnął szczękę i nic nie powiedział. Uśmiechnęłam się słodko, patrząc jak się krzywi.

- Przyjdź jak skończysz. A teraz wio pod prysznic, bo śmierdzisz. - pogoniłam go z zadowoleniem. Prychnął, kręcąc głową, ale posłusznie wstał i zabrał udał się do łazienki, jednak zatrzymałam go w progu sypialni. - Zack?

- Hm? - mruknął, zatrzymując się w pół kroku.

- Co znaczy, że czuwałeś przy mnie? Powiedziałeś coś takiego w nocy. - uniosłam się do siadu, podpierając się z tyłu rękami.

- O to znaczy, że na przykład po imprezie halloweenowej wcale nie przebrała Cię Susan, tylko ja. Jej tam nawet nie były. - oznajmił, jak gdyby nigdy nic, a ja otworzyłam szeroko usta w szoku.

Sunshine In My HeadWhere stories live. Discover now