27. Rodzina

112 6 16
                                    

Kylie's POV

Jak się okazało nie znałam swoich przyjaciół. Mimo, że na co dzień się spotykaliśmy i wspieraliśmy, mało wiedziałam o ich życiu. Bo na spotkanie przy piwie tylko z Drake'iem przyszli również Matt, Susan, Liv, Madison, Lucas, James i jego starszy brat Harry.

Wiedziałam, że wszyscy mają jakieś swoje problemy, ale zakładałam, że moi przyjaciele mają szczęśliwe rodziny. Ku mojemu zdziwieniu tak nie było. Jaka była ze mnie przyjaciółka, że mogłam tego nie wiedzieć, nawet nigdy o to nie zapytałam. Żyłam w przekonaniu, że tylko moja rodzina jest w jakiś sposób patologiczna i tylko ja mogłam spędzać święta nie w gronie rodzinnym, bo mój ojciec to tyran.

Mama Liv nie akceptowali jej seksualności, przez co nie chciała spędzać z nią więcej czasu niż to konieczne. Dziadek Susan pił i rozpętała się awantura, dlatego dziewczyna przyszła razem z Drake'iem. Matt miał dość swoich trajkoczących kuzynek bliźniaczek, które jak określił "są nawiedzone". Madison zwyczajnie się nudziła, a James nie miał rodziców i z bratem wychowali się w domu dziecka, póki Harry nie przejął nad nim prawnej opieki. Reszta naszych przyjaciół mniej lub bardziej chcieli spędzić ten świąteczny czas z bliskimi, dlatego z bólem serca odmówili dołączenia do nas.

A ja o niczym nie wiedziałam.

Czułam się okropnie.

Nie spodziewałam się ich tutaj, dlatego zupełnie nie świadoma od razu zapytałam czemu nie są z bliskimi. A oni, każdy po kolei opowiedział, co przeżywają w domach. Z trudem panowałam nad łzami, bo byłam tak zapatrzona we własne problemy, że nie zauważałam innych.

Lucas w sumie zabrał się ze mną i Zackiem, kiedy przyjechaliśmy do mojego domu, abym się ubrała. Stwierdził, że nie wytrzyma więcej słuchając plotek naszych mam przy winie, które musiał im polewać, w ramach kary za zjedzenie w nocy wszystkich pierników.

- Nie ma tu wszystkich, ale dla mnie to wy jesteście rodziną. - odezwała sie Liv, kiedy inni skończyli mówić jak się tutaj znaleźli.

Spojrzałam na blondynkę siedzącą obok mnie i położyłam głowę na jej ramieniu. To samo zrobiła Maddy, a Su złapała za jej dłoń. Chłopcy uśmiechnęli się tylko przyjaźnie w stronę blondwłosej, ale wiedziałam, że tylko zgrywają twardzieli, a w rzeczywistości uważają to samo, co Liv.

Bo rodzina to nie tylko więzy krwi.

- Kocham cię. - powiedziałam cicho, wciąż przytulona do ramienia jasnowłosej.

- Oooo, ja ciebie też, słodka. - rozczuliła się, po czym cmoknęła mój policzek.

- Fajna jesteś, jak mnie nie obrażasz. - rzucił Matt.

- Magia świąt. Ale nie przyzwyczajaj się rudzielcu. Nadal jesteś przegrywem. - posłała mu słodki uśmiech.

- No i znowu jesteś suką. - westchnął, ale widziałam, że kąciki jego ust drgnęły ku górze, a wszyscy parsknęliśmy śmiechem.

- Może zechcesz wyjaśnić mi tą malinkę na szyi, co? - zapytała cicho, tak, że tylko ja byłam w stanie to usłyszeć.

W sekundę się zarumieniłam i już nie czułam chłodu, który wpadał do lokalu, kiedy tylko ktoś otwierał drzwi. Wiedziałam już, że każdy od dawna wiedział o uczuciach Zacka do mnie i kibicowali nam, ale nikt nie pisnął słówkiem o tym, że przyjechaliśmy razem. Chociaż ich głupie uśmieszki mówiły wszystko.

No może Luca jedynie zaczął mówić do Zacka "szwagier" i zaczął już planować jego kawalerski.

Miałam chęć wypchnąć go przez okno na wzmiankę o striptizerkach.

Sunshine In My HeadWhere stories live. Discover now