~Chapter 31~

639 44 16
                                    

Han Jisung pov.

Zerknąłem rozbawiony przez ramię na mojego chłopaka, aby złożyć czuły pocałunek na jego wargach.

- Nawet jeśli miałoby tak być, nie będę żałował - przyznałem rozbawiony - A nawet będę się cieszył - dodałem

- Wiesz że to brzmi z lekka masochistycznie? - zaśmiał się starszy na co tylko przewróciłem oczami. - Chodź, wychodzimy już. Woda zrobiła się troszkę chłodna. Nie sądzisz? - zapytał i ucałował delikatnie mój kark.

W sumie to miał rację. Kiwnąłem tylko głową na znak zgody pomału podnosząc się. Czując chłodne powietrze obijające się o moje nagie ciało, przeszły mnie nieprzyjemne ciarki. Od razu wychyliłem się, żeby dosięgnąć do ręcznika. Mimowolnie byłem lekko wypięty w stronę Minho, co skutkowało delikatnym uderzeniem na moim pośladku. Cicho pisnąłem zaskoczony szybko owijając się ręcznikiem.

- Lee Minho - mruknalem wychodząc z wanny przybierając poważną minę w przeciwieństwie do starszego, który był wybitnie rozbawiony tą całą sytuacją - Nie lubię Cię - wystawiłem do niego język udając obrażonego.

- Tak, tak, a ja nie potrafię tańczyć - zaśmiał się cicho rzucając ironicznie ten tekst.

Zdałem sobie z czegoś sprawę... Minho... tańczył?! Przepraszam, ale chyba przespałem ten fakt, albo nigdy w życiu mi o nim nie mówił. Spojrzałem na niego w lustrze wyraźnie zaskoczony.

- No co? - zaśmiał się niewinnie. - Jak będziesz grzeczny to może kiedyś Ci coś pokażę - dodał z cwanym uśmiechem.

- Ty tańczysz?! - pisnąłem odwracając się do niego przodem - Czemu nigdy nie mówiłeś? Od kiedy? Jak długo? Co tańczysz? - zacząłem zadawać mu wszystkie możliwe pytania.

- Jak będziesz grzeczny to Ci pokażę - powtórzył cicho się śmiejąc.

***

Od tamtej sytuacji minął już ponad tydzień. Cóż... powtórzyliśmy to conajmniej raz... ale nie o tym teraz. Minho miał jakąś strasznie długą zmianę dzisiaj w pracy.

Siedziałem właśnie w naszym domu bawiąc się z kotami. Byłem po pierwszym zaliczeniu na studiach, więc cały stres z poprzednich paru dni kompletnie wyparował, a ja mogłem skupić się na przyjemnych rzeczach. Takich jak zabawa z kotkami... tworzenie muzyki.. śpiewanie... ciało Minho... nie, wróć. Minho, tak.. jego wspaniały charakter i tak dalej. Położyłem się na plecach na podłodze myśląc o moim chłopaku. Nie odzywał się dzisiaj praktycznie wcale, ale to już było normalne kiedy miał jakieś trudne i zapracowane zmiany. Zdążyłem się do tego mniej więcej przyzwyczaić, choć nie zmieniało to faktu, że zawsze po powrocie brakowało mi jego buziaków i przytulasów powitalnych.

W końcu po paru bezproduktywnych godzinach łażenia po domu i przewalania się z kąta w kąt usłyszałem przekręcanie klucza w drzwiach. Wybiegłem na powitanie ukochanemu od razu rzucając się w jego objęcia.

- Co tak długo? Zdążyłem się już stęsknić za tobą conajmniej jakieś 1000 razy a nawet i więcej - mruknąłem zatapiając się w jego ramionach, zapominając kompletnie o całym świecie.

- Dzień dobry kochanie, Ciebie też dobrze widzieć... ślicznie wyglądasz - zaśmiał się ciepło starszy składając lekki pocałunek na moim zmarszczonym nosku.

Coś mi nie grało od momentu kiedy się w niego wtuliłem po raz pierwszy po jego powrocie z pracy. Trudno było mi stwierdzić co dokładnie mi nie grało... mialem wrażenie, że kiedy wychodził z domu, rano do pracy, mial mniej rzeczy przy sobie niż jak teraz po powrocie. Znów przytuliłem się do niego i usłyszałem dziwny szelest czegoś w jego dłoni. Odsunąłem się od niego niechętnie i zmierzyłem go wzrokiem. Moje spojrzenie zatrzymało się na sporym bukiecie, pięknych, wyglądających na niedawno ścięte kwiatów. Zamrugałem szybko kilkukrotnie i w końcu spojrzenia moje i Minho się skrzyżowały.

- A to co to? Zdradzasz mnie z kimś? Czemu kupiłeś temu komuś takie piękne kwiaty..? - zacząłem zadawać serię pytań.

  Starszy tylko uśmiechnął się, a po nim było widać jak bardzo powstrzymuje się od wybuchnięcia śmiechem, który mimo wszystko tak bardzo kochałem. No ale litości... nie w takiej sytuacji. Kompletnie nie rozumiałem jego rozbawienia. Ja tutaj zachodziłem w głowę co się dzieje a on się będzie mi tutaj śmiał..? Co za... aż nie będę kończył... analizowałem tą sytuację i założyłem ręce na klatce czekając na wyjaśnienia ze strony ukochanego.

- Sungie, ty mój głuptasie - objął mnie w talii wolną ręką i przyciągnął mnie bliżej swojego ciała. - To dla Ciebie.. ostatnio wymieniałeś całą wiązankę na temat twoich ulubionych kwiatów i tego jak bardzo kochasz je dostawać - zaśmiał się tym swoim uroczym, przepełnionym miłością chichotem.

- Jakaś okazja? - zapytałem wewnątrz troszkę panikując, że o czymś zapomniałem.

- Tak, jest wtorek, czyli kolejny dzień okazywania tego jak bardzo kocham mojego wspaniałego chłopaka i wywoływania ulubionego na świecie uśmiechu. Twojego uśmiechu - schylił się żeby po chwili delikatnie mnie pocałować.

  Mimowolnie na moje policzki wstąpiło uczucie ciepła. Znowu się zarumieniłem... tak jak tego naprawdę nienawidziłem to zdążyłem się do tego przyzwyczaić, a nawet polubić... ale to tylko dlatego że zawstydzałem się przez NIEGO. Przez cholernego Lee Minho, który tak bardzo namieszał mi w głowie już od pierwszego dnia naszej znajomosci... No dobra może i to nie był dzień, a bardziej tydzień... ale to tylko drobny szczegół!

- Dziękuje... to... naprawdę urocze - spojrzałem na niego szczerze się uśmiechając i cicho wypuszczając powietrze przez usta z nieśmiałym uczuciem ulgi - Chodź, masz na coś ochotę? Kawa, herbatka? - zapytałem biorąc od niego piękny bukiecik.

- W sumie napiłbym się herbaty - przyznał zdejmując z siebie kurtkę i buty.

  Po chwili obaj siedzieliśmy na kanapie wtuleni w siebie rozmawiając o dzisiejszym dniu i nie tylko. W tle leciała akurat jakaś tandetna drama, której i tak żaden z nas nie miał w zamiarze oglądać. Na kolana Minho wdrapała się Dori domagając się pieszczot, a na podłodze zaraz obok kanapy bawiły się dwa pozostałe zwierzaki.

  Kochałem te momenty. Tylko ja i Minho. Tylko MY. Skupieni na swojej obecności i na rozmowie ze sobą. Kochałem go. Kochałem Lee Minho. Za nic nie zamieniłbym nic z tego. Takie momenty były absolutnie bezcenne...

_________
A więc...

to ostatni rozdział pierwszej książki na moim profilu. Został tylko epilog, który jest naprawdę krótki. Dziękuje wszystkim za zainteresowanie! Obiecuję, że już niedługo pojawi się nowa książka, jak i DRUGA CZĘŚĆ „Car cr(u)sh"!

miłego dnia/wieczorku/nocki

Car cr(u)sh|MinSung|pt.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz