ROZDZIAŁ 3

197 18 1
                                    

CHUUYA

— Dazai mamy problem - wycedziłem.

— Jaki znowu - zirytował się brunet.

— Kończą nam się pieniądze. Może weźmiemy jakieś zlecenie od Moriego? - spytałem.

— Mam lepszy pomysł - oznajmił, uśmiechając się złowieszczo.

***

Weszliśmy do środka. Wyglądaliśmy jak dwójka zwykłych nastolatków. Żadna z obecnych tu osób nie zwróciła na nas większej uwagi. Dazai podszedł więc do jednego wolnego okienka.

— W czym mogę pomóc? - powiedział z uśmiechem na ustach pracownik banku, lecz chwilę później jego wyraz twarzy zmienił się na przestraszony, a potem na martwy. Został zastrzelony przez Dazaia. Teraz uwaga wszystkich tu obecnych była skupiona na naszej dwójce.

Włączył się głośny alarm. Przybiegło kilku ochroniarzy, którzy zaczęli wymierzać w nas bronią.

— No no, myślicie, że możecie nas zatrzymać? - mówiłem, powoli przybliżając się do jednego z ochroniarzy. Gdy dotknąłen swoim czołem lufy pistoletu, zatrzymałem się. - No to się grubo mylisz!

Wtedy użyłem swojej zdolności - manipulacji grawitacją, i człowiek, który jeszcze przed chwilą we mnie celował, został już zrównany z ziemią.

Reszta ochroniarzy banku natychmiast zrobiła kilka kroków w tył. Dazai tylko chytrze się uśmiechnął.

Kilka sekund później ktoś oddał kilka strzałów w moim kierunku. Nie trafiły mnie, bo zatrzymały się, a potem odwróciły trafiając w kolejnego z ochroniarzy. Jeden lekko trafił Dazaia, ale nic poważniejszego mu się nie stało.

Kolejny ochroniarz został zastrzelony przez Dazaia, pistoletem, który wcześniej chował do swojego płaszcza. Ano kolejny, cóż więcej mówić, uciekł.

Dazai przeszedł przez małe drzwiczki za ladę. Tam mieli już kilka dolarów, które ze sobą zabraliśmy. To mogło nam wystarczyć, więc wyszliśmy z banku głównym wejściem. Dazai na szybko przeliczył nasze pieniądze. Uśmiechnąłem się, bo policji nadal nie było. Nie wiem nawet czy ktoś mi nią zadzwonił. Kilkoro ludzi nadal patrzyło się na nas ze strachem, kiedy wsiadaliśmy na mój motor.

***

— Tak ucierpiałem na tym napadzie! - lamentował brunet, kiedy naklejałem mu plaster na miejsce, gdzie lekko trafił go pocisk.

— Weź już nie wymyślaj - warknąłem wkurzony.

「 Partners in crime 」15! SoukokuWhere stories live. Discover now