Rozdział 16

909 122 139
                                    

Następnego dnia o świcie, znów przemierzałam korytarz, którego ściany ozdobiono portretami byłych dyrektorów akademii. Tym razem, minęłam drzwi do komnat Aethera i przyśpieszając nieco kroku, udałam się prosto do części, w której znajdowała się sypialnia jego syna. Mimo że przez większość nocy nie zmrużyłam oka, układając w głowie przemowę przeprosinową, czułam się niezwykle pobudzona. Przełknęłam głośno ślinę i zapukawszy do drzwi, nabrałam głębokiego wdechu. Po chwili usłyszałam zbliżające się kroki, a po nich odgłos przekręcanego klucza.

Na widok Aethana, stojącego w progu, wypuściłam ze świstem powietrze z ust. Czułam, jak na policzki wstępują czerwone rumieńce. Wnet wszystkie myśli wyparowały mi z głowy, pozostawiając jedynie czarną, jak bezgwiezdna noc, pustkę.

– Lea? Co ty tutaj robisz? – zdziwił się, łapiąc mnie za nadgarstek. Wychylił się za drzwi, rozglądając się na boki. – Wszystko w porządku? – zapytał, wciągając mnie do środka.

– Ja... – zacięłam się, nie mogąc odnaleźć żadnych odpowiednich słów. Widok półnagiego Aethana, obwiązanego w pasie jedynie ręcznikiem, całkowicie wytrącił mnie z równowagi. Mogłam tylko stać i gapić się, jak po jego umięśnionym torsie, spływają krople wody.

– Ty... – drażnił się ze mną, naśladując mój ton. Kąciki ust drgały mu lekko, zdradzając rozbawienie. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak na mnie działa.

– Przepraszam. Nie powinnam cię nachodzić o tej porze.

– Ależ skąd. Możesz nachodzić mnie o każdej porze dnia i nocy, jeśli tylko wyjaśnisz, dlaczego z dnia na dzień postanowiłaś mnie nagle unikać. – Zbliżył się do mnie. Nasze ciała znajdowały się tak blisko, iż z łatwością mogłabym policzyć wszystkie krople wody, spływającego po jego torsie.

– Właśnie po to przyszłam – odpowiedziałam piskliwie. Odkaszlnęłam, usiłując odzyskać panowanie, po czym kontynuowałam: – Chcę przeprosić.

– Nie musisz mnie przepraszać, Lea... Może to ja zrobiłem coś nie tak?

Westchnęłam.

– Przez przypadek podsłuchałam twoją kłótnię z ojcem. Usłyszałam, jak mówił, że nie powinieneś się ze mną przyjaźnić, że przysporzę ci problemów...

Przełknęłam głośno ślinę, czując rosnącą gulę w gardle. Zamierzałam powiedzieć mu o wiele więcej, jak nigdy dotąd pragnęłam przyznać się do swoich uczuć, ale głos odmówił mi posłuszeństwa.

– Cholera. – Aethan bez chwili zawahania uniósł mój podbródek i upewniwszy się, że patrzę mu w oczy, odezwał się miękkim głosem: – Nie dbam o to, co myśli mój ojciec. Ty również nie powinnaś się tym przejmować. Owszem, przyciągasz kłopoty, ale to oznacza, że jesteś dociekliwa, co również jest wielką zaletą. Jak zapewne usłyszałaś, zależy mi na tobie, jako przyjaciółce i nie mam zamiaru podporządkowywać się w tej kwestii ojcu.

– Ale – zaprotestowałam, jednak nim zdążyłam wymówić na głos swoje obawy, przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.

Nie byłam w stanie się opierać. Wtuliłam nos w jego klatkę piersiową, wsłuchując się w miarowe bicie serca. Przymknęłam powieki i delektowałam się tą magiczną chwilą, spychając na bok wszystkie problemy.

Ku mojemu niezadowoleniu, Aethan odsunął się i chwyciwszy mnie za rękę, zaprowadził do fotela, znajdującego się przy zgaszonym kominku.

– Zaraz wracam, nigdzie się stąd nie ruszaj.

Podszedł do komody i odsunął jedną z szuflad. A ja w tym czasie rozsiadłam się wygodnie i podziwiałam sypialnię, która była trzy, a może nawet cztery razy większa od mojej. Na środku pokoju stało ogromne łoże, przykryte karmazynowym pledem. Okna ozdabiały ciężkie zasłony, w tym samym kolorze. Poza łóżkiem i komodą w pomieszczeniu znajdowała się skórzana sofa z podnóżkiem, przed którą stał drewniany, dębowy stolik. Moje spojrzenie przykuła książka spoczywająca na blacie. Bordowa, skórzana okładka, złote wytłaczane napisy...

Ognisty Dotyk | ZOSTANIE WYDANE | 1 tom trylogii Z płomieni Chaosu Where stories live. Discover now