„Mev"

94 2 1
                                    

Cała akcja w toaletach zakończyła się na komisariacie. Chase trafił do szpitala a ja nie zamierzałam mieć z nim cokolwiek wspólnego, spakowalam jego rzeczy i podrzuciłam do szpitala, aby nie byc suką dałam mu 100tys. Nadal tego żałowałam ale pieniędzmi trzeba się dzielić nie moge byc samolubem, na śniadanie postanowiłam pojechać do najlepszej naleśnikarni w Paryżu. Nie były najlepsze ale były dobre. A potem... potem... musiałam pojechać do korporacji ojca w Paryżu. Postanowiłam się odwalić bo dawno tego nie robiłam, nałożyłam korektor, tusz, róż, rozświetlacz i kreski dokleiłam rzęsy i poszłam do garderoby, wybrałam czarna długa sukienkę w słońcu lub dobrym świetle pobłyskiwały kropki brokatu. Wyszłam z domu a juz pod blokiem stał Liam, gdy mnie zobaczył oczy mu zabłysnęły.
-O... E... Panno Williams? Wyglądasz pięknie nie poznałem cie-Liam się uśmiechnął i otworzył drzwi do samochodu-Zapraszam.
Od razu powędrowałam do auta co było trudne ponieważ moje szpilki ni współpracowały. Gdy wreszcie wsiadłam Liam zamknął drzwi i usiadł na miejscu kierowcy i zaczął jechać jednak po chwili zadzwonił telefon, który Liam odebrał w radiu abyśmy oboje słyszeli.
-Witam Liamie, czy wszystko idzie zgodnie z planem?-Zapytal mój ojciec, zadzwiona otworzyłam szerzej oczy na co od razu spojrzałam na Liam'a.
-Dawaj ten głupi telefon na głośnik.-Smith znowu połączył się z głośnikami w samochodzie i słyszałam wszystko.
-Halo? Liamie? Jaki głośnik?-Zawolal mój tata.
-Em No bo jestem z panna Williams
-Witaj Meave, jak ci się podoba twoj nowy samochód?-otworzylam szerzej oczy i spojrzałam na Liam'a który kiwnął głowa a ja aż pisnelam z podekscytowania, ale tylko jedna informacje umiała zjebac mi humor.
-Ale tato... ja nie mam prawa jazdy
-Jutro masz egzamin opłaciłem ci go-Od razu przypomniało mi się kiedy jako dziecko matka mnie puściła za kierownice a ja wyjechałam w drzewo spowodowało to moją Astmę, można powiedzieć ze mam traumę z dzieciństwa, bałam się trochę pojechać na ten egzamin ale z drugiej strony zawsze marzyłam aby mieć prawo jazdy lecz zawsze ta trauma mnie odstraszała.
-Nie-Odpowiedziałam szybko na co głos mojego taty który opowiadał na która godzinę mam egzaminy ucichł.
-Ale co nie?
-Nie, nie chce zdawać prawa jazdy.
-Przez ten głupi wypadek? Mówiłem twojej głupiej matce żeby cie za kierownice nie wpuszczała.
-Nie o to chodzi
-A o co?-Glos taty zabrzmiał inaczej tak jakby bardziej chropowaty jak nie jego.
-Zamknij łeb Charles-Odpowiedział mój ojciec, od razu uderzyłam się w głowę. Charles najlepszy przyjaciel mojego taty.
-Hejka Char
-Siemka Meave- Charles był o 3 lata starszy ode mnie a czułam się jakbyśmy byli w tym samym wieku super mi się z nim gadało ale Char był bardzo zapracowany i spędzaliśmy dość mało czasu.
-Kiedy do mnie przejedziesz? Mam ploteczki!
-Jakie ploteczki? Charles nie jesteś jej przyjacielem jesteś od niej starszy zachowuj się.
-Kurwa tata No.
-Miłej podróży Meave.-Połączenie się zerwało a ja przypomniałam sobie ze nie jestem w tym aucie sama.
-Hej, Liam
-Nie musisz się litować, poradzę sobie bez twoich ploteczek-Liam zaśmiał się pod nosem a ja się na niego obraziłam za podsłuchiwanie rozmów.
~•~
Gdy dojechaliśmy wyszłam z auta i pobiegłam w stronę budynku bo padał deszcz, gdy weszłam wleciała na recepcje przestraszona recepcjonistka spojrzała na mnie jak na jakas psychiczna.
-Przyszłam do mojego taty, Vincenta Williamsa.
-Skąd mam mieć pewność ze jesteś jego corka?
-No bo jestem
-A masz jakas wizytówke?
-Nie
-No to przykro mi
-Lily uspokój się to jest corka Williamsa-Odwróciłam się po usłyszeniu głosu zza moich pleców, był to wysoki szatyn z czekoladowymi oczami, ubrany w wizytowy garnitur. Chłopak spojrzał na mnie i się sztucznie uśmiechnął.
-Nathaniel Wilson-Chłopak spojrzał się na mnie a ja od razu się zawstydziłam. Szatyn przestał patrzeć na mnie wypalającym spojrzeniem i podal rękę, również ja podałam dłoń szatyna była ciepła mogłabym ja z tydzien trzymać ale chłopak szybko ja zabrał.-Wiec? Jak się nazywasz?
-Meave Williams-Szatyn uśmiechnął się trochę bardziej szczerze ale to był lekki uśmieszek.-Mamy podobne nazwiska-Zauważyłam
-No widzisz, czyli jak weźmiemy ślub nie będziesz musiała za bardzo zmieniać nazwiska, czułam ze moje policzki płoną, chłopak cały czas miał ten sam wredny oraz lekki uśmiech. Spojrzałam na recepcjonistkę która podobnie do mnie była w szoku.
-Do którego pokoju mam się skierować?-Zapytalam załamanym głosem.
-58 jest na 5 pietrze-Zaczęłam isc w stronę windy gdy lecz usłyszałam głos zza moich pleców.
-Żegnaj Mev-Tylko moja babcia która juz nie zyje złe mi się to wspominało wiec tylko się odwróciłam i pokazałam mu środkowy palec a on zaczął się śmiać pod nosem, szczerze nie wiedziałam kto to wogole jest i to było trochę nieodpowiednie aby pokazywać mu palec ale mnie wkurwił. Gdy wysiadlam z windy przed jej drzwiami stał mój ojciec i Chase.
-Kurwa-powiedziałam pod nosem na co mój tata spojrzał na mnie wrogo.
-Meave słyszałem ze zostawiłaś Chease'a w szpitalu bez żadnego lokum-Spojzalam na zawstydzonego Chase'a.
-Ty kapusiu-Wskazałam na niego palcem i zaczęłam robić małe kroki w jego stronę wychodząc z windy
-Meave nie chciałem
-Dałam ci jebane 100 tys jeszcze mało?
-Czy ty go szantażowałaś?-Wtracil mój Ojciec ale olałam jego pytanie
-Nie chciałem naprawdę
-Pierdol się-Mój tata złapał mnie za rękę a ja próbowałam ja wyszarpnąć, gdy się odwróciłam zauważyłam Nathaniela, patrzył na mnie tym razem ze szczerym uśmieszkiem.
-Myślałem Vincencie że twoja corka jest grzeczna
-Bo to jest bardzo kulturalna dziewczyna
-Tak? Czemu przy recepcji gdy ja obroniłem przed recepcjonistka pokazała mi magiczny palec-zaśmiałam się gdy to usłyszałam ale chyba tylko mnie to zasmieszylo.
-Meave? Zrobiłaś tak?-Wiedzialam żeby kurwa tego jebanego palca nie pokazywać to musiał byc ktoś ważny, ale przecież on do mnie zarywał? Mogłam to powiedzieć ale nie chciałam byc kablem jak on
-Tak-Tata spochmurnial
-Poznaj Nat-
-Nathaniela Wilsona-Przerwałam mu
-Poznaliście się?
-Tak razem z Me-Szatyn się zawahał-Meave się przedstawiliśmy niestety pana corka nie zna także kultury podawania reki.
-Przepraszam bardzo za nią
-Nic się nie stało, idziemy do sali?
-Tak-Mój tata spojrzał na Chase'a a chłopak od razu ruszył do windy.
-Zapraszam-powiedział szatyn po czym powedrowalam w stronę drzwi gdy weszłam do pokoju zaniemówiłam sala była wystrojona złotem na środku stał długo stół a obok krzesła.
-Po co tu przyszłam?
-Chciałbym abyś była częścią mojego oraz Nathaniela biznesu-Odwróciłam się i zauważyłam uśmiechającego się szatyna.
-Ale jak to ma wyglądać?
-Nathaniel będzie twoim współpracownikiem.
-Tato ale
-Super czyli się zgadzasz jutro o 8 masz byc u siebie przed biurkiem sala 57- tata do torebki wcisnął mi klucz z numerem pokoju-Wyprowadź ja Nathanielu-Chłopak skina głowa i odrazu złapał mnie za ramiona i pociągnął do wyjścia.

Last LieWhere stories live. Discover now