☆6☆

114 14 13
                                    

Kolejnego dnia, Minho siedział na dywanie w salonie, oglądając telewizję na losowym programie, byleby nie było ciszy. W międzyczasie popijał sobie cieplutką gorącą czekoladę i głaskał swoje koty, które chodziły naokoło niego. Czekał na Chana, który chyba wyjątkowo odciął się od świata tworząc swój pewnie kolejny hit. Dzisiaj wypadał dzień ich cotygodniowego oglądania Barbie, ale chłopak nie chciał mu przeszkadzać. Sam bardzo lubił muzykę i raz nawet próbował coś naskrobać po długich namowach przyjaciela, przez co wiedział, jak trudne to jest.

Po chwili jednak usłyszał za sobą kroki, a gdy zobaczył starszego już wiedział, że ten musiał spędzić w swoim studio więcej czasu niż myślał.

– Miałeś o siebie lepiej dbać staruszku – westchnął, patrząc do jakiego stanu się doprowadził jego przyjaciel. Ubrania miał na sobie te same, co dzień wcześniej, jego oczy były całe zaczerwienione od długiego wpatrywania się w monitor, a ogólny wygląd twarzy wskazywał na skrajne zmęczenie.

– No... starałem się... – mruknął starszy, średnio wiedząc jak może się wytłumaczyć - w końcu przyszedłem odpocząć i obejrzeć z tobą Barbie, no nie?

– Twoje oczy chyba mówią już nie, na komputer i telewizor. Weź idź sobie wziąć prysznic, a ja ci zrobię czekolady i najwyżej później chwilę pogadamy, a później jeszcze pójdziesz odpocząć. Okej?

– Mówiłem Ci kiedyś, że cię uwielbiam?

– Chyba nie – zaśmiał się młodszy, będąc jednocześnie szczęśliwym, że może mu się, w końcu, na coś przydać – no idź, idź, bo ci tej czekolady nie zrobię.

– Się robi, kapitanie – odpowiedział rozbawiony, podnosząc ręce w górę w geście poddania.

Po około dziesięciu minutach Chan był spowrotem w salonie. Gdy tylko usiadł, w pomieszczeniu pojawił się także Minho z dwoma kubkami, zaraz stawiając je na stoliku obok kanapy, samemu siadając obok starszego.

– Jutro muszę jechać znowu do Bina, chyba że zmieniłeś zdanie i jednak chcesz, żeby tym razem to on przyjechał – zaczął rozmowę, patrząc z nadzieją na przyjaciela.

– Wiesz co? Ostatnio trochę nad tym myślałem i właśnie...

– ZGADZASZ SIĘ?! – praktycznie krzyknął Chan, odrazu się prostując i odwracając bardziej w stronę chłopaka, z wielkim uśmiechem na twarzy.

– Możemy zobaczyć jak wyjdzie... – nie zdarzył dokończyć, gdy starczy dosłownie się na niego rzucił,  przytulając.

Minho nie był do końca pewny tego, co zrobił, ale jeśli nie zgodziłby się teraz, już nigdy by się nie odważył i tego był pewnien. A skoro chciał w przyszłości spotkać się z Jisungiem, musiał być pewny siebie, swojej samokontroli i tego, że niczego nie odwali, gdyby niewiadomo co się stało. A jeśli nigdy wcześniej nie spotka się z żadnym człowiekiem na żywo, jak ma być tego pewny? Pozatym, teraz nie będzie sam, więc najwyżej Chan mu walnie i nic się nie stanie, prawda?

Starszy w tym czasie, dalej szczęśliwy, zszedł w końcu z przyjaciela i ruszył w kierunku studia, za siebie rzucając tylko:

– Zaraz wracam!

Po dosłownie kilku sekundach był spowrotem, z telefonem w ręce, właśnie wyszukując kontakt do Bina.

– O mam – wybrał numer i od razu włączył głośnomówiący, a po trzech sygnałach, po drugiej stronie rozległ się głos.

Halo? powiedział całkowicie zaspanym głosem chłopak.

– Spałeś? – zdziwił się Chan.

Nieno na spacerze byłem na księżycuodpowiedział z ironią – Jasne, że spałem! Jest trzecia nad ranem baranie!

– Oh? Już trzecia? Ups...? Ale tym razem musisz mi wybaczyć, bo ta wiadomość zmiecie cię totalnie z planszy, stary!

Aż tak pewny jesteś? To dawaj, zobaczymy.

– Jutro,a w sumie to chyba bardziej dzisiaj, to nie ja jadę do ciebie, tylko ty masz wbić do mnie! – poinformował go, dalej cały w skowronkach i z wielkim bananem na twarzy Chan.

Czekaj, co? A Minho? Przecież mówiłeś, że się nie zgodziłzapytał całkowicie zdezorientowany.

– Ale się właśnie zgodził! Dlatego przerwałem ci sen o siłowni – stwierdził, całkowicie dumny z siebie chłopak.

Skoro tak, to po co mi sen! Wsiadam w samochód i jadę! Proszę mi nie spać tam teraz! – krzyczał do telefonu Bin, a po dochodzących z tła odgłosów, można było się domyślić, że włączył właśnie tryb głośnomówiący i zaczął się przebierać.

– Stary, ale ty wiesz, że...

TAK, WIEM! – krzyknął, przerywając przyjacielowi.

– To nie zapomnij tylko tego, po co tu w ogóle jedziesz i uważaj na drodze, bo inaczej cię walne stary. Pamiętaj! – po czym się rozłączył i spojrzał na młodszego. – Eee... Nie masz nic przeciwko, że teraz przyjedzie, a nie później, prawda..? – spytał robiąc niewinną minkę.

– A czy mam inne wyjście? – zaśmiał się lekko, kręcąc głową na boki, równocześnie czując już lekkie zdenerwowanie – ale w razie czego to wiesz... walnij mi w łeb albo coś i zamknij w pokoju, najlepiej na klucz – dodał ciszej już nie taki pewny siebie.

– Ejejej – Chan ścisnął go lekko za ramiona, a gdy Minho na niego spojrzał, dodał – wiem, że nie będzie takiej potrzeby i ty też powinieneś bardziej w siebie uwierzyć – powiedział lekko się uśmiechając, żeby dodać mu odwagi – ale jeśli ma cię to uspokoić, to mogę Ci to nawet obiecać – po czym go puścił i wystawił mały palec w jego stronę, a młodszy odrazu zahaczył o niego swoim.

– Tylko spróbuj teraz złamać tą obietnice... – mruknął jeszcze Minho zanim rozłączył ich palce i wziął w dłoń, już lekko chłodną czekoladę.

☆☆☆☆☆

No to mam nocną wycieczkę z przegryw_lvl1000 trzymajcie za nią kciuki nawet jak spóźnione

🌌 OBSERWATOR 🌌|| MINSUNGTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon