☆33☆

75 8 25
                                    

- Naprawdę musimy iść do nich z samego rana? Mógłbyś dać mi się chociaż dobrze wyspać... - marudził Han.

Był wczesny ranek, słońce dopiero wschodziło, a on będąc całkowicie niewyspanym i zmuszonym przez Minho, szedł obok starszego. Wracali właśnie do domy młodszego, żeby w końcu uwolnić dwa zamknięte gołąbki. Przecież nic by się nie stało jakby Minho pozwolił mu pospać jeszcze z trzy godzinki... w końcu poszli spać późno, a to że Lee nie potrzebuje tyle snu to nie znaczy, że każdy inny też...

- Jisungie obiecałem mu... pozatym to moja wina, że wybraliśmy zły termin na zamykanie ich... gdyby był inny dzień to mógłbyś spać i do wieczora kotek.

- No niech Ci już będzie - odpowiedział wzdychając - A jak wy się w ogóle poznaliście? Chan chciał cię zjeść?

- On to prędzej by siebie zjadł - zaśmiał się Minho po czym stwierdził - opowiem Ci jak go poznałem i w końcu odpowiem na zadane kiedyś pytanie... Tylko nie przerywaj!

- Tak jest kapitanie! - odpowiedział natychmiast szczęśliwy Han, przykładając jedną rękę do czoła w geście salutowania. Już dawno chciał to wiedzieć, ale też wiedział, że to ciężki temat dla Minho, więc czekał aż ten sam będzie gotowy i zacznie ten temat.

Starszy na to tylko westchnął, próbując zebrać w sobie moc której potrzebował i złapał mocniej za rękę Jisunga dodając sobie odwagi.

- A więc kiedy byłem mniej więcej w twoim wieku mieszkałem z rodzicami prawie po drugiej stronie tego lasu koło którego jest dom Chana. Pewnego dnia pokłóciłem się trochę z rodzicami i wszedłem do niego i... no trochę się zgubiłem - opowiadał śmiejąc się ze swojej głupoty, drapiąc się po karku - po kilkudziesięciu minutach chodzenia trafiłem na tą polanę, na której teraz jestem stałym bywalcem no bo jest piękna musisz przyznać - w odpowiedź młodszy tylko kiwnął głową, przyznając rację Minho - I to właśnie tam spotkałem Chana. Siedział na trawie i pisał coś w notesie, teraz jestem prawie pewien, że mogła to być któraś piosenka. Z początku się ucieszyłem, bo myślałem, że w końcu jest szansa na wydostanie się z tego lasu, ale później gdy się odwrócił i zobaczyłem te różowe oczy... wiedziałem że jest coś nie tak i nie powiem mało na zawał nie zszedłem. Instynktownie zacząłem się cofać i zawadziłem o wystający korzeń po czym upadłem na dupe i wstać nie mogłem bo mnie noga zaczęła boleć, a w tedy nasz kochany Chan zaczął podchodzić i wiesz co było pierwszymi słowami jakie od niego usłyszałem? - zadając to pytanie zaczął kręcić głową z rozbawieniem, przypominając sobie tą sytuacje - "może i nie jestem człowiekiem, ale cię nie zjem, nie bój się"! Czaisz? Ja tam na zawał schodzę, a ten idiota wyjeżdżą z czymś takim!

- Czyli nie tylko teksty na podryw mu nie wychodzą! - zaśmiał się Han, nie mogąc już wytrzymać zaczął się śmiać razem z Minho.

- Taki już jego los... ale nadrabia w pomaganiu. Dosłownie nie widziałem innej tak bardzo bezinteresownej osoby. Wtedy odrazu mi pomógł i zaniósł do domu, a po drodze zaczęliśmy rozmawiać i okazało się, że nie jest taki straszny i zły. Później zaczęliśmy się spotykać coraz częściej aż w końcu się zaprzyjaźniliśmy.

- Ej to naprawdę ciekawa historia i szczerze? Nie spodziewałem się, że od razu ci się przyznał, że człowiekiem nie jest.

- Niby tak, ale po części nie miał wyjścia. W końcu nikt normalny nie ma różowych oczu...

- W sumie racja... a jak...? - Nie wiedział jak zadać to pytanie. Nie chciał urazić Minho, czy cokolwiek starszy by mógł pomyśleć. Nie chciał też wyjść na ciekawskiego.

- Jak stałem się wampirem? - dokończył za niego Minho, a Jisung tylko kiwnął głową na tak - tylko uprzedzę cię, że nie jest to jakaś mega wesoła historia tak jak tamta, oraz tą znam głównie z opowieści Chana, bo sam niewiele pamiętam.

🌌 OBSERWATOR 🌌|| MINSUNGWhere stories live. Discover now