17. lekarstwo!

27 4 2
                                    

podczas poszukiwań, nagle usłyszałem dzwonek mojego telefonu, był to włodzimierz!!! od razu odebrałem.

- witam panie biały!!! - przywitałem się w dobrym stylu

- jak najszybciej przyjdźcie do mojego kampera, chyba udało mi się coś stworzyć. - oznajmił mężczyzna.

- okej okej!!! - byłem naprawdę szczęśliwy, to może być sposób na uratowanie lewego i ashe.

- mój nauczyciel dzwonił?? - zapytał stan

- tak, właśnie musimy się do niego udać, ponieważ jest szansa że stworzył ten lek

- a co z poszukiwaniami piotra? - zapytał ruj

- a on to tam chuj, potem się tym zajmiemy - odpowiedziałem

tak więc zaczęliśmy zmierzać w stronę kampera. gdy byliśmy już na miejscu, w środku przywitał nas chemik włodzimierz, trzymał on lekarstwo i wymówił takie słowa:

- witajcie, mam dla was przygotowane lekarstwo o które prosiliście, to było dość łatwe zadanie, i powiem wam że powinienem wytworzyć go nawet więcej, bo kurwa co chwilę przy kamperze kręcą się jakieś zarażone świrusy i wygląda to naprawdę niebezpiecznie. ale teraz, trzymajcie, i proszę o jakąś zapłatę!

- dobra dobra, już ci coś daję, mam dużo pieniędzy no bo wiecie, w końcu jestem hot alpha boy 😎

- weź się przymknij z tym swoim dokurwionym ego! - wtrącił się cukasa

- spokojnie cukasa, nie unoś się tak, sam masz dość... spore ego... - powiedział ruji

- NIE WCALE NIE MAM!!!!

- jezu możecie się nie kłócić w moim kamperze pedały?? po prostu zapłaćcie i zabierajcie swoje lekarstwo. - powiedział poddenerwowany włodzimierz. wtedy, zauważyliśmy że ktoś wszedł do kampera!!!
był to taki jegomość:

- ej jo panie białyyyy!!! chwila, kim są te knypki!? - takie słowa usłyszeliśmy z ust owego jegomościa

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- ej jo panie białyyyy!!! chwila, kim są te knypki!? - takie słowa usłyszeliśmy z ust owego jegomościa

- jestem hot alpha boy!!! 😎😎😎 a to mój gang, a pan to kto???

- jeremiasz różowyczłowiek, suko. panie biały co oni tu robią!?!?

- no to ci co ci o nich mówiłem że lekarstwo na janusza chcą - odpowiedział włodzimierz

- a okej, ja tu w sumie jestem tylko po to żeby ci oznajmić że wypierdalam sobie do kołobrzegu na wakacje, elo - no i wyszedł.

- no świetnie będę musiał wszystko robić sam, ehh... - ponownie wypowiedział się chemik

- a co takiego? - zapytałem

- ee... nie ważne, nie wasz interes. jak już mówiłem, hajs i spadać.

tak więc daliśmy białemu pieniądze i wyszliśmy teraz w poszukiwaniach lewego i ashe, ponieważ to dla nich tego potrzebowaliśmy, przy okazji przydało by się dać trochę lekarstwa mojemu bratu...
po jakimś czasie, ujrzeliśmy lewandowskiego!!! od razu do niego podeszliśmy i ostrożnie podaliśmy mu lek, wtedy się ocknął!

- o cholera, ale mnie łeb boli.. co się właśnie odjebało? - zapytał lewy

- LEWY ZIOM!! WSZYSTKO Z TOBĄ OKEJ, MIAŁEŚ WIRUS JANUSZA! ASZE CIĘ ZARAZIŁ!!! ALE ZDOBYLIŚMY LEKARSTWO!!!!! - krzyknąłem szczęśliwy i przytuliłem piłkarza, był to dla mnie naprawdę cenny przyjaciel.
roberta mieliśmy już za sobą, teraz trzeba było odnaleźć ashe i kogę... a no i potem wrócić do poszukiwań piotra, chyba że jakimś cudem znajdziemy go po drodze.
w końcu znaleźliśmy ashe i kogę i im też podaliśmy lekarstwo!!! ale po piotrku ani śladu... byliśmy już zmęczeni tymi całymi poszukiwaniami, mieliśmy łapać kryminalistów, a ten co? ciągle gdzieś znika i ma jakieś tajemnice przed nami.
wędrowaliśmy tak i wędrowaliśmy...

- ej hot alpha boy. - przerwał ciszę stan

- no?

- tak sobie pomyślałem, że chyba mam idealnego kryminalistę dla ciebie do schwytania.

- któż to taki!?!?

- mój stary. nie ale powaga, chcę żebyś go złapał.

- ale.. możesz mi dać jakiś konkretny powód? zbrodnie które popełnił?

- eee... no to napewno pierwszą z nich będzie to że istnieje, a drugą... o! mam! mój ojciec ma farmę marihuany, i nią handluje.

- serio gościu? marihuana? to już przestarzałe, kto by kogoś za to do więzienia wsadzał.

- NO JA NIE WIERZĘ, CHYBA NIGDY NIE UDA MI SIĘ POZBYĆ OJCA!

byłem trochę zdziwiony słowami stana, ale nie wnikałem.

- a swoją drogą, dałbyś numer do niego? może nadarzyła by się taka sytuacja że miałbym ochotę sobie zapalić trochę.

na te słowa stan nawet nie odpowiedział tylko spojrzał na mnie z gniewnym wyrazem twarzy..
no więc dalej podróżowaliśmy.....

aż w końcu...

UJRZELIŚMY PIOTRKA!!! ale był on w towarzystwie jakiegoś dziwnego szkieleta w niebieskiej bluzie.
ukryliśmy się za drzewem aby podsłuchać o czym rozmawiają (tak wszyscy sie zmiescili za tym drzewem a co?? w kamperze wlodzimierza tez)

- no kurwa stary, doszły mnie słuchy że ten heisenberg serio stworzył lekarstwo... co my teraz zrobimy!? - piotrek krzyknął

- dalej chce ci się to ciągnąć? mi nie, i szczerze, wracam do handlu hot dogami nie obchodzisz mnie ty ani twój pierdolony wirus. - i wtedy szkielet zostawił piotra samego.

więc... to piotrek stoi za tym wirusem!?!?

ciąg dalszy nastąpi!!!!

Hot alpha boy łapie kryminalistów 🤬 - Kolejna książka której nigdy nie dokończeWhere stories live. Discover now