ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ 6

68 5 18
                                    

Z ogromnym bólem serca musiał przyznać, że ostatnimi czasy nie chodziło mu się przyjemnie do pracy. Nie chodziło o Wooyounga, a uniwersytet. Było ciężko, dlatego poprzedniego dnia wyładował swoje negatywne emocje na biednym Jungu i teraz dopiero rozumiał swój błąd, za który miał zamiar jak najszybciej przeprosić. Teraz jednak stojąc w progu salonu chłopaka był w ogromnym szoku i nie wiedział co powiedzieć. Musiał przyznać, Wooyoung się postarał.

- Ty... To przygotowałeś? - młodszy pokiwał głową, siedząc po drugiej stronie mniejszego stołu. Stół okryty był obrusem, co różniło się z jego poprzednim wydaniem, takim bez nakrycia, z którego korzystał tylko Yeosang i ewentualnie Jongho. Po dwóch stronach stały dwa kieliszki, a po środku butelka wina. Chłopak musiał się namęczyć, żeby na wózku samemu to przygotować. Na środku stołu położone były karty gry uno, rozłożone i jak się domyślał, już potasowane. Po przeciwnej Wooyoungowi stronie stało przygotowane dla Sana krzesło.

- Chciałem, żebyśmy spędzili fajnie cz-

- Nie dzisiaj, Wooyoung - westchnął, z trudem mówiąc te słowa. - Nie mam humoru.

Gdyby nie maska, mógłby zobaczyć schodzący z twarzy Junga uśmiech i zawód w jego oczach. Tak się postarał i łatwo było mówić, że to problem Choi'a, a teraz było mu smutno, że starszy odmówił. San poszedł do kuchni, wyciągając ze swojej torby butelkę wody i wziął tabletkę na ból głowy z szafki nad zlewem. Znał już cały ich rozkład, a nie sądził, że jedna tabletka mniej zrobi młodszemu różnice.

Wracając do salonu ułożył sobie w głowie monolog z przeprosinami zarówno za wczoraj, jak i dzisiaj. Doceniał jego starania, ale nie chciał ponownie się na niego unosić, a bał się, że chłopak znów go sprowokuje. Nie mógł tak ryzykować, bo Wooyoung w końcu się złamie i powie Yeosangowi jak jest, a on straci pracę. Ledwo nie wyleciał z drugiej. Jednak zaskoczenie ponownie wstąpiło na jego twarz, choć mógł się domyślić, że tak się stanie. Wooyounga w salonie już nie było, a razem z nim zniknęła butelka wina, nie wziął nawet kieliszka ze sobą. San westchnął głośno i zaczął masować skronie.

- Ty idioto... - mruknął do siebie i postanowił posprzątać to, co młodszy zostawił na stole. Czuł się głupio, że ponownie zepsuł wszystko.

To nie tak, że nie chciał spędzić z nim czasu, naprawdę chciał, tylko że nie wybrał odpowiedniego momentu. Teraz był tykającą bombą, która czekała, aż wybuchnie. Od wczoraj nie rozmawiał z przyjacielem, nawet na uniwersytecie nie zamienili ani słowa. Inni nauczyciele i profesorzy krzywo na niego patrzyli, nawet większość studentów usłyszała już o plotkach, tylko nieliczni nic nie wiedzieli. Nigdy nie spodziewał się być w takiej sytuacji, był porządnym człowiekiem i nie wpadał w kłopoty. Cała ta sytuacja nie była jego winą, ale każdy go posądzał, nie znając prawdy. To zaczęło być męczące, przez co San był zmęczony i fizycznie i psychicznie. Nadmiar pracy, nadal starał się tak samo, choć ponad połowa studentów aktualnie nawet nie była zainteresowana słuchaniem go. Rzucali w jego stronę obrzydliwe komentarze, które w normalnych okolicznościach zgłosiłby do dyrektora placówki, teraz jednak wątpił, by mógł liczyć na jego pomoc. Sam zresztą tłumaczył im, że pewnych rzeczy mówić im nie wolno, nie zależnie czy jest ich nauczycielem czy kolegą. Nie mógł nic poradzić na to, że śmiali się z niego, bo był niewiele starszy, a plotki jakie usłyszeli były obiecujące i jeszcze bardziej ich nakręcały.

Tym razem nie wziął laptopa, potrzebował odpoczynku. Wziął się z nudów za pranie, o które jednak prosił go Wooyoung. Wszystkie rzeczy były już uszykowane i posortowane, więc nie wiedział, dlaczego chłopak nie mógł zrobić go sam. Nie wnikał to, być może był zbyt leniwy i chciał wykorzystać do tego Sana, który nie mógł mu odmówić, skoro po to się zatrudnił, a może ciężko było mu się schylić jeszcze bardziej. Nie mógł pozbyć się natrętnych myśli i zmartwień dotyczących drugiej pracy. Był przemęczony, więc zaraz po skończeniu obowiązków zaparzył sobie herbaty i usiadł na kanapie, okrywając się kocem, który tak już został po tym, jak Wooyoung go nim okrył, kiedy zasnął. Uśmiechnął się na samo wspomnienie, młodszy nieczęsto był taki miły. Przyjemnie było przykryć się kocem, ale dopiero po zdaniu sobie sprawy z tego co robi, sam się spoliczkował i zamknął na chwilę oczy. Powinien zostać odwieziony do szpitala dla psychicznie chorych za wyczucie zapachu perfumów jakiegoś małolata na kocu. Dlaczego zapamiętał jego perfumy? Co z nim nie tak?

Guardian | WooSanWhere stories live. Discover now