Rozdział 5

18 2 0
                                    

Miałam jeden życiowy problem, za dużo myślałam, nie kontrolowałam tego, to samo wpadało do mojej głowy i znajdywało sobie miejsce między innymi myślami.
Jego tęczówki wyrażały zrozumienie, jakby dokładnie wiedział co robić. Oczywiście wspomnienia z przed czterech dni wróciły, moja dusza krzyczała, chciała się uwolnić z tego cholernego stanu. Zdobyłam się na krok, ale on się zatrzymał i odezwał ostrym tonem:
- Madeline poczekaj w środku.
Byłam zaskoczona, nie chciałam zostawać z nim sama, ale jednak chciał mi pomóc. Mad nie protestowała, posłusznie ruszyła w stronę baru, a ja zostałam z Night'em sama. Ten ani na chwilę nie oderwał oczu od moich. Jego spojrzenie złagodniało.
- Spokojnie- mruknął i zrobił krok w moją stronę.
Nie ruszyłam się z miejsca tylko obserwowałam bieg zdażeń jaki miał nastąpić. Byłam załamana, nikt oprócz przyjaciółki nie zastał mnie w takim stanie, a Night musiał być tego świadkiem, pod przypływem zimna usiadłam na chodniku i oplotłam rękami swoje nogi. Noga mi się trzęsła, a głowę schowałam między nogami. Szatyn wszystko obserwował, nie dostrzegając jakichkolwiek ruchów z mojej strony, jak gdyby nigdy nic, ukucnął przedemną.
- Wiem jak to boli- zaczął- pozwól mi oczyścić twoje myśli.
Tego pragnęłam, oczyścić myśli, cudem udało mi się wydusić zdanie:
- Jak możesz mi to dać?
Zauważyłam że mój głos drży, a my ciągle jesteśmy wpatrzeni w siebie.
- Musisz pójść ze mną- szepnął.
- Ale...ja..co?
Chciałam mu zaufać ale nie mogłam, brunet wyjął po chwili komórkę z kieszeni swoich spodni i wystukał jakąś wiadomość. Wpatrywałam się w niego uważnie, co chciał zrobić, czemu ja, przecież on mnie nie nawidził? Następnie schował ją z powrotem, wstał i podał mi rękę, wachałam się.
- Ufasz mi?- zapytał.
- Nie- mruknęłam zgodnie z prawdą.
Ten prychnął i ponowił pytanie:
- Ufasz mi?
- Czyli jak powiem "nie", to ponowisz pytanie tak?- rozluźniłam atmosferę swoim cichyb śmiechem, na który on zaszczycił mnie swoim cynicznym uśmieszkiem.
- Dokładnie- zaśmiał się.
- Tak, ufam ci- mruknęłam, przewracając oczami.
- Zła odpowiedź- sarknął- i tak cię nie nawidzę.
Podałam mu swoją dłoń, a ten mnie podciągnął, jakbym nic nie ważyła. Zaczęliśmy iść w nieznanym mi kierunku, mijaliśmy domy jednorodzinne, może któryś był jego. Nie Wiem czemu mnie to tak interesowało. Pod uciskiem spojrzenia, przekierowałam wzrok na śledzące mnie ciemno-szare tęczówki. Spojrzałam na niego pytająco, a on tylko pokręcił głową i przekierował wzrok na drogę.
Patrzyłam na czubki moich trampek, które były podniszczone od wspólnych wypraw ze znajomymi.
- Czemu mi pomagasz?- zapytałam nagle.
Ten tępo patrzył na chodnik, uciekając ode mnie spojrzeniem.
- Wiem jak to jest- zaczął- sam sobie z tym radziłem i wiem jak jest ciężko.
Uważnie słuchałam co mówił z zaciekawieniem. A to ciekawe..dobra kurwa przestań to nadal twój wróg!
Resztę drogi przeszliśmy w ciszy, nie odzywając się do siebie ani słowem. Rozglądałam się po okolicy, poszukując jakiegoś znaku rozpoznawczego, ale to była dla mnie nowa okolica.
Po chwili zatrzymaliśmy się przed którymś domem, a on mruknął ciche "poczekaj" i zniknął za drzwiami granatowego domu. Ten budynek wyglądał cudownie, idealnie przystrzyżony trawnik na którym nic nie rosło,posiadłość otoczona była dzikimi różami w kolorze czarnym.
Mój dom był bardzo podobny, ale jednak inny. Trawnik żył własnym życiem, w wieku czternastu lat zasadziłam tam kwiaty na pamiątkę po mnie, bo pewnego dnia miałam dość i chciałam zniknąć. Rosną tam teraz róże czerwone, białe i czarne. Nasz dom rodzinny jest koloru granatu, drzwi są ogromne, z białego drewna.
Z letargu wyrwał mnie silnik motocyklu, odwróciłam wzrok od budynku i spojrzałam na Night'a który powiedział z obojętnością wymalowaną na twarzy:
- Wsiadaj.
Jego motocykl był czarny jak smoła i gładki, koloru matowego, to cudo przypominało mi moje. Byłam przyzwyczajona do swojego pojazdu, tylko na moim mogłam odpocząć.
- Podwieziesz mnie na chwilę do domu?- mruknęłam na co on uniósł brew.
- Po co?- zapytał.
Zastanawiałam się, jak mu to wytłumaczyć?
- Tylko na swoim mogę się oczyścić- powiedziałam cicho.

With the windWhere stories live. Discover now