Rozdział 30

55 2 0
                                    

To wszystko było za łatwe.

Eddie cały czas trzymał się z tyłu, nie próbował nas nawet wyprzedzić.

I albo ja coś pokręciłam albo tak nie powinien wyglądać wyścig.

Moje podejrzenia tylko się spotęgowały gdy straciłam z oczu mustanga Eddiego.

Po chwili zamiast jednego samochodu pojawiły się dwa. Jeden prowadził na pewno Eddie a drugi, nie miała pojęcia i jechał za nami już od jakiegoś czasu.

- Susan. - szepnęłam, przełykając głośno ślinę gdy zadrżał mi głos

- Co?

Moje myśli tworzyły najczarniejsze scenariusze a ja nie wiedziałam jak ubrać je w słowa, z drugiej strony myśląc, że coś sobie ubzdurałam.

- Myślę, że to nie jest zwykły wyścig. - odparłam z wahaniem gdy przypomniałam sobie słowa Dexa a raczej jego obietnicę, którą chyba wszyscy zignorowali, prócz niego. Jeśli on jechał drugim mustangiem to nie mogło dobrze się skończyć.

- No pewnie że nie... - zaśmiała się, nie świadoma tego co mam na myśli.

- Nie oto chodzi Susan. Coś jest nie tak, rozumiesz? - mój ton był pełen powagi, a chwilę potem w słuchawce usłyszałam jedynie głuchą ciszę.

- Co ty pieprzysz Beth? - zapytał Brian jakby chwilę temu nie wlał w siebie całej piersiówki alkoholu.

- Drugi mustang. - spojrzałam we wsteczne lusterko - Jedzie za nami już jakiś czas.

- Kurwa. - szepnął Brian

- Wiecie kto to? - zapytałam czując jak włos jeży mi się na karku.

Nagle wyścig i ta cudowna chwila zapomnienia przestały mieć znaczenie a moje życie nie było już tylko w moich rękach a to był jeden z moich najgorszych koszmarów.

Zacisnęłam dłonie mocniej na kierownice gdy te zaczęły się trząść. 

- To były Susan. Co on tu kurwa robi?! 

Przymknęłam na chwilę oczy.

No oczywiście, że to on.

- Właściwie to... - ponownie przypominałam sobie jego wcześniejsze słowa. - powiedział że chce zniszczyć Su w wyścigu a potem... - ucichłam niechcąca dokończyć jego powodujących mdłości słów. 

- Co? Kiedy? - przewróciłam oczami na jego słowa, mógł być wtedy przy nas jednak wolał cokolwiek innego.

- Nie ważne kurwa Brian lepiej myśl co teraz mamy zrobić bo typ ewidentne jedzie nas skasować.

- Raczej tylko Su i może mnie. Ty nie masz czym się martwić.

Nie zgadzałam się z Brianem.  Byłam nawet bardziej niż pewna że zaraz po Susan to ja byłam na jego liście zemsty.

- Nie sądzę. Gdybyś był choć trochę mniej zajętym tym czymś gdy cię nie było wiedziałbyś że poprawiłam to czego nie udało wam się skończyć szczęśliwym kluczem francuskim Su.

- Nie gadaj. - ożywił się nagle. - Przyjebałaś mu?

Westchnęłam mając dość tej rozmowy. Czy Brian naprawdę nie rozumiał w jakiej sytuacji właśnie się znaleźliśmy?

- Możemy skupić się na tym że typ raczej nie jest żartownisiem i mówiąc dosłownie zaraz nas rozjedzie. Susan?

Czekając na reakcje Su która milczała już od jakiegoś czasu zrównałam się z nią samochodem. Patrząc w kierunku blondynki. Gdy nie odpowiadała, ponownie powtórzyłam jej imię, bez jakiegokolwiek rezultatu.

Przeszłość zamknięta w medalionieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz