vingt-cinquième

62 3 0
                                    

od razu z góry przepraszam, że tak długo musieliście czekać, miśki!! 🐻❤ chyba jednak założę tą stronę, czy grupę. 🤔 ah, i niedługo zmienię nazwę tej książki, jeszcze nie wiem, na jaką, ale to zrobię.

ale jakoś straciłam wenę do tej książki i jakoś nie mogłam się wdrożyć do pisania dalej (przez ponad pół roku gapiłam się w zakończenia ostatniego rozdziału i nie wiedziałam, co dalej), a odzyskałam ją dopiero wczoraj i to wczoraj powstała caluśka pierwsza część tego rozdziału.

ta pierwsza część jest też o wiele zabawniejsza, niż ta druga.

Obudził ją dźwięk jej telefonu, kiedy mieli jakieś sto kilometrów do Paryża, spała tak płytko, że nawet się tego nie wystraszyła. Na wyświetlaczu zobaczyła tylko "lód", odebrała.

- Halo? - odchrząknęła i przetała oczy

- Gdzie jesteś?

- W środku.. niczego.

- Jak to? Miałaś już dawno być.

- Luka złapał kapcia i mieliśmy przymusowy postój.

- Nic ci nie jest?

- Poza guzem na głowie, nie.

- Okay. Za ile wrócisz?

- Dzisiaj w ogóle, będę na moim miejscu, przygotowywać pytania dla ciebie.

- No, tak...

Poruszyła się na fotelu i odezwały się jej plecy, aż przez moment miała problem z zaczerpnięciem oddechu. Skrzywiła się, do oczu nabiegły jej łzy.

- Marinette? Halo?

- I jeszcze plecy - powiedziała z trudem.

- Jakie plecy? O co chodzi z plecami?

- Są kolorowe.

- Co?

- Nie teraz. - Nie sądziła, żeby głupi komentarz stał się jej końcem pracy, ale tak się właśnie wydarzyło. W sumie, to mogła mieć jedynie nadzieję, że pojutrze wyjeżdża i że do tego czasu zdoła je przed nim ukryć. Miała dobę na to, żeby przygotować swój plan, a jeśli ją dotknie, albo zaprosi na jakąś modelską uroczystość, gdzie będzie musiała założyć sukienkę z suwakiem na plecach, będzie miała problem z wyjaśnieniem mu tego, co ma na plecach. Mógłby chociaż posprzątać te jego czterysta pięćdziesiąt dziewięć metrów na dwóch piętrach przed moim przyjazdem, tak żebym zwaliła to na niego. Zasugerowała mu to.

- Niestety, jutro po przesłuchaniu wyjeżdżam do Prowansji, mam zdjęcia do nowej reklamy lawendowych perfum. - Westchneła z ulgą, słysząc to. - Myślę, że ze trzy dni i później tydzień i będę znowu w Paryżu, na dziesięć długich miesięcy. Myślisz, że nie uprzykszę ci się? Będę żarł czekoladę i McDonald's razem z tobą. Muszę w końcu zrobić ten przeszczep tłuszczu. Bo przez te wahania wagi wszystko mi obwiśnie.

- Pochorujesz się - wytknęła mu to, co zawsze jej mówił, kiedy jadła w ten sposób. - Ja przynajmniej ćwiczę.

- Przy okazji, możemy razem pójść do terapeuty?

- Po co? - zapytała oschle.

- Mogłabyś zostać księgą anatomii dla studentów medycyny.

- Nie - odparła ostro.

- Czasami martwię się, że pocisk przeleci przez ciebie i jeszcze trafi Lukę.

Luka zaczął się śmiać, bo po jej kolorowych plecach sciszył radio i słyszał wszystko. Miał wrażenie, że wcześniej miała ciszej ustawione rozmowy. Tym bardziej, że jego auto było hybrydowe i po wioskach mknęli tylko z dźwiękiem toczących się opon.

La Patte 🔞 || MiraculousWhere stories live. Discover now