2 - Water Lily

268 28 18
                                    

5131 słów

~~~~~~~~~~~


Jeongguk:

Sytuacja trochę się skomplikowała. Byłem pewien tylko jednej rzeczy - księżniczka Miyeon nie zostanie jednak moją żoną. A co do reszty, nie miałem pojęcia kto mówi prawdę, a kto kłamie. Bo równie dobrze to król Goryeo mógł zmienić zdanie, teraz udając, że porozumienie z Baekje inaczej wyglądało. Ale nie byłem w położeniu, aby to komentować i kwestionować, dlatego takie teorie zachowywałem dla siebie, nie dzieląc się nimi nawet z moim najbliższym sługą, czyli Kim Taehyungiem.

Tak jak książę Yoongi obiecał, postarał się o przeniesienie nas w godniejsze dla mojego statusu miejsce. Co prawda nie było to „uwolnienie", o którym wspomniał, bo dom zmarłego członka Rady miał nam służyć po prostu za wygodniejsze więzienie. Dlatego odebrano mi wszystkich moich strażników z Baekje, tereny i obszar wokół domu obstawiając królewskimi strażami Goryeo, aby zarówno mnie, jak i mojej służbie nie udało się stąd uciec.

W końcu opatrzono moje niewielkie rany. Taehyung, tak samo jak Haewon, zajmująca się moimi kolanami, obrzuciła goryeowską służbę wszelkimi istniejącymi obelgami. Twierdziła, że powinni się ze mną obejść delikatnie skoro nie byłem niczemu winny, a mój status jest znacznie wyższy od ich statusów. I że teraz każdy z nich zasłużył na to, aby go ściąć. A to choć trochę rozluźniło między nami tę napiętą atmosferę, bo nawet w takiej sytuacji potrafiliśmy się śmiać z pomysłów Haewon, która była złowrogo nastawiona do całego świata, nawet będą medykiem.

Przez następne dni pozwoliłem odpocząć swojemu zmęczonemu podróżą i przez lekkie obicia ciału, spędzając czas głównie z Taehyungiem, który był moją najlepszą ostoją. Był ze mną od najmłodszych lat, wyszkolony do tego, aby służyć któremuś z książąt. Dlatego znał mnie najlepiej, a ja znałem jego. Czuliśmy się przy sobie komfortowo, nie powstrzymując od uwag, które czasami może i nie powinny być powiedziane, a nawet robienia sobie żartów, które nie wypadały niższym statusom. I nawet teraz, przebywając na pałacowych terenach, a dokładniej w części Parku Wschodzącego Słońca, udawaliśmy jak gdyby nigdy nic się nie stało. Bo w czym posłużyłoby nam niepotrzebne zamartwianie?

Jeszcze w celi przyszedł do mnie biały kot, teraz pełniący rolę naszej głównej atrakcji. Był nie tylko moim i Taehyunga ulubieńcem, a także moich sześciu służących, które pomagały mi w codziennych aktywnościach. Nawet jeżeli teraz nie miałem ich zbyt wiele...

Lily, bo tak nazwałem białego kota, wręcz uczepił się mojej osoby. Sypiał ze mną, jadł, spacerował, bawił się, brał kąpiel, a nawet czytał ze mną książki, które znalazłem w naszym tymczasowym więzieniu. Ale czy to kogoś dziwiło? Jak zwykle nie. W końcu jeszcze w Baekje, możliwe że przez moją delikatną naturę, zwierzęta lubiły się mnie trzymać. A Goryeo nie było wyjątkiem.

Dlatego teraz przechadzaliśmy się w trójkę po rozległym ogrodzie, pełnym pięknych kwiatów, które rosły wokół niewielkiego stawu. Z mruczącą Lily na ramieniu i uśmiechniętym Taehyungiem u boku. Mój towarzysz miał schludnie związane włosy, jak zwykle mając na sobie szatę w stonowanych kolorach. Tym razem oliwkowym, z bordowymi wykończeniami na brzegach szaty i na pasie. Tak nakazywała etykieta, aby podkreślał swój niższy status i nie przyćmiewał tego mojego. Jednak nawet po założeniu dziś pięknie zdobionej niebiesko-białej szaty, z niebieskim dołem i białą górą, wykończoną złotymi elementami, w postaci niewielkich, kolistych wzorów, i łabędzi, które sam na niej wyszywałem, moja uroda była niczym przy urodzie Taehyunga. Każdy to widział w Baekje i każdy o tym plotkował. A jednak nas mało to obchodziło. Dziś byłem po prostu dumny z dobrania idealnego odcienia dołu szaty do koloru moich oczu. Tak głęboki odcień niebieskiego niełatwo uzyskać w procesie barwienia materiału, jak twierdziła jedna z moich służek. Więc byłem przeszczęśliwy mogąc go w końcu na sobie nosić.

"Again" - YoonkookWhere stories live. Discover now